rozdział 27.

2.3K 203 22
                                    

Może się wydawać, że czasami jednej stronie zależy bardziej.

Że mocniej dąży do celu. Że nie zniechęca się mniejszymi i większymi przeszkodami. Że nie szuka wymówek i usprawiedliwień. Że wykazuje większą inicjatywę.

I mimo że obie strony czują strach. Mimo, że oboje są nieco przytłoczeni przerażeniem i niepewnością. To tylko jedną stronę strach mobilizuję. Pcha ją do działania. Z determinacją nakierowuje ją na cel. Uskrzydla i napędza.

A druga strona na skutek kolejnej przeszkody przystaje, z rozbieganym spojrzeniem zastanawiając się jak czmychnąć ogarniającemu ją przerażeniu. Rozważa jak uciec przed strachem i gdzie znaleźć bezpieczne schronienie. Tym samym wypada ze wcześniejszej drogi. Jednak nie przejmuje się tym, bowiem jej rozsądek przytłoczyły ciemne myśli karmione strachem. Rozrastające się. Rozprzestrzeniające się. Zuchwale odbierające jej jasność umysłu.

Dlatego ktoś musi być jej siłą napędową. Ktoś musi stać się silnym bodźcem. Intensywną pobudką. Mocnym impulsem. Ktoś musi zaszczepić w niej ponowną wolę walki. Wlać wewnętrzną siłę i rozsądek.

Bo obu stroną zależy równie mocno. Tylko podczas gdy jedną strach mobilizuję, drugą ogranicza.


Ziewnęła donośnie, z niecierpliwością wiercąc się na skórzanym obiciu fotela. Trudno jej było stwierdzić ile czasu minęło od kiedy czarny Land Rover kierowany przez Zayna ruszył spod jej mieszkania. A tym cięższe było dla niej zgadnięcie co jest docelowym miejscem ich podróży. W pierwszych minutach myślała, że kierują się w stronę centrum Londynu, lecz wraz z kolejnymi skrętami samochodu całkowicie straciła orientacje.

Tak więc zostało jej bębnienie opuszkami palców w rytm melodii wypływającej z radia oraz zasypywanie mężczyzny pytaniami dotyczącymi celu i miejsca podróży. To nie tak, że nie lubiła niespodzianek. Jednak nie przypadło jej do gustu niemal brutalne obudzenie bladym świtem oraz nieustanne pośpieszanie, aby wzięła szybki prysznic i się ubrała. I na nic były jej usilne pytania dlaczego ma się tak śpieszyć. Tak więc dla świętego spokoju ogarnęła się całkiem sprawnie i pozwoliła się wsadzić do samochodu chłopaka. Jednak nie omieszkała co chwila zasypywać go mnóstwem pytań, na które nie chciał odpowiadać. A słysząc w jego głosie coraz większą irytację dopytywała coraz częściej i coraz intensywniej. Tylko tak mogła się odpłacić za barbarzyńską pobudkę.

-Zayn, jestem głodna.- Powiedziała, słysząc coraz bardziej uporczywe burczenie wydobywające się z jej brzucha. Oczywiście nie zdążyła zjeść śniadania. Patrząc przez pryzmat pośpiechu, który ogarnął chłopaka, cieszyła się, że nie wyciągnął ją z mieszkania w samej piżamie.

-Pięć minut i jesteśmy na miejscu.- Obiecał całkowicie skupiony na drodze. Na szczęście ulice o tej porze były puste, dzięki czemu cała trasa upłynęła im szybko i sprawnie. Przynajmniej jemu, bo Penelope nieustannie wierciła się i dopytywała kiedy w końcu będą na miejscu. A on tylko kręcił głową z rozbawieniem, wciąż ją zbywając.

-Jakim miejscu?- Spróbowała ponownie wydobyć z chłopaka jakąś informacje. Odwróciła się nieco w jego stronę, przeczesując niesforne włosy prawą dłonią.

-Nic ci nie powiem. Bądź cierpliwa.- Powiedział twardo, na co dziewczyna fuknęła ze złością i aby zaakcentować swoje niezadowolenie skrzyżowała ramiona na piersi.

Przetarł zmęczone oczy, skupiając wzrok na drodze, aby nie przegapić skrętu na podziemny parking. Nie spał dobrze tej nocy. Przewracał się z boku na bok, próbując wymyślić jakiś sposób aby podzielić się z Penelope tą niezbyt optymistyczną wiadomość, którą przekazał mu wczoraj lekarz. Nie chciał jej zdołować, lecz obudzić w niej wolę walki. I wreszcie, gdy zegar w jego sypialni wskazywał już prawie czwartą nad ranem wpadł na pomysł. Dopiero wtedy uspokoił się na tyle, aby zasnąć na pełne dwie godziny. Równo o szóstej wykonał kilka telefonów, przygotował wszystkie potrzebne rzeczy i udał się do mieszkania brunetki. I nie zważając na jej protesty i narzekanie wpakował ją do samochodu.

bumper cars || Zayn MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz