rozdział 26.

2.2K 207 26
                                    

Na pozór zwyczajny dzień.

Śniadanie, rozmowy, przekomarzanie i szczere śmiechy.

Nic nie zwiastuje niczego złego. Nic nie świadczy o tym, że coś może się wydarzyć.

Zwykły dzień. A może to cisza przed burzą?


-Pozmywam, a ty się przygotuj do wyjścia.- Zarządził, upijając ostatni łyk kawy i wstając z wysokiego, kuchennego krzesła.

-Przecież wizytę u lekarza mam dopiero o 15. Która godzina?- Zapytała z lekkim zdziwieniem. Bo nie wierzyła, że ich śniadanie i rozmowa mogły trwać tak długo, że powinni się już szykować do wyjścia.

-Prawie południe.- Powiedział po przelotnym rzuceniu okiem na wiszący na ścianie zegar. -Zbieraj się, podjedziemy do mnie taksówką, zostawimy walizkę i weźmiemy mój samochód. Trochę nam to zajmie, bo mieszkam na drugim końcu miasta, ale chyba nie masz nic innego do roboty, co?- Pozbierał z kuchennej wyspy większość naczyń, ostrożnie niosąc je do zlewu.

-To pójdę się przebrać.- Poderwała się z krzesła z niemałym entuzjazmem, niefortunnie strącając przy tym kubek z blatu. Odskoczyła, gdy naczynie zderzyło się z kuchenną podłogą, a ceramiczne łupiny rozproszyły się wokół jej stóp.

-Skaleczyłaś się?- Odwrócił się gwałtownie, słysząc brzdęk stłuczonego naczynia. Po czym prędzej okrążył wyspę, chcąc upewnić się, że dziewczyna jest cała i zdrowa. Bez nawet najmniejszej ryski na jej delikatnej skórze.

-Nie, jest w porządku.- Zapewniła lekceważąco machając dłonią. Jednak bezwiednie zwiesiła głowę, nie ruszając się o krok. Bo obawiała się, że wbije sobie jakiś ostry odłamek w nagie stopy. Nagle poczuła jak silne ramiona chłopaka obejmują jej talię. Pisnęła w zaskoczeniu, gdy zupełnie bez wysiłku przerzucił ją przez swoje ramię, kierując się w stronę jej sypialni. -Zayn!- Krzyknęła ze śmiechem w głosie, odruchowo chwytając tył jego koszulki. -Puść mnie!- Klepnęła go żartobliwie w plecy, na co jedynie podrzucił ją, powodując jej przeciągły pisk. Fuknęła w zrezygnowaniu czując jak krew spływa jej do twarzy. Nagle poczuła na biodrach jego męskie dłonie i krzyknęła z niemałym przerażeniem czując jak zrzuca ją ze swojego ramienia. Przez ułamek sekundy czuła jak spada i gdy już przygotowała się na twardy upadek, zatonęła w miękkiej pościeli swojego łóżka. Odruchowo schowała twarz w dłonie, czując szaleńcze bicie swojego serca. Usiadła, prostując się i przywołując na twarz gniewną, obrażoną minę. I już miała zacząć wykrzykiwać w stronę Zayna wszelkie znane jej przekleństwa i niechlubne epitety, gdy ten protekcjonalnie klepną ją w kolano, rzucając krótkie -Ubieraj się, ja posprzątam.- i nie zważając na jej wydęte w naburmuszeniu wargi oraz zmarszczone w oburzeniu brwi po prostu wyszedł pogwizdując pod nosem.


Mała, niefortunna drobnostka. Nie budząca żadnego niepokoju błahostka.

Zwykły przypadek, zbity kubek. Nie ma powodu do rozpaczania. Przecież każdemu się to mogło zdarzyć.


Ostrożnie wysiadła z taksówki uważając, aby nie uderzyć się w głowę. Przyjemny wiatr momentalnie rozwiał jej włosy. Przyczesała niesforne kosmyki czekając aż Zayn ureguluje opłatę za kurs i wyciągnie swoją walizkę z bagażnika. Już zapomniała jak przyjemna jest jesień w Londynie. Już zapomniała jakim niedocenianym luksusem jest możliwość poczucia na swoim ciele delikatnych promieni słońca i przyjemnego powiewu wiatru. Cieszyła się, że wreszcie mogła opuścić swoje małe, domowe więzienie. Że po krótkiej nieobecności odzyskała swojego prywatnego przewodnika.

bumper cars || Zayn MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz