Rozdział 1: Uważaj na siebie

49.5K 1.5K 605
                                    

Kathe POV'

Obudził mnie dźwięk budzika od którego przez ostatnie dwa miesiące wakacji zdążyłam się odzwyczaić. Otworzyłam jedno oko, uderzyłam ręką w urządzenie i ziewnęłam. Z niezadowoleniem podniosłam się z łóżka, aby przygotować się do nowego roku szkolnego. Wzięłam z fotela przygotowane wczoraj ubrania, a następnie zamknęłam się w łazience i weszłam pod zimny natrysk, aby się rozbudzić. Po opuszczeniu kabiny wytarłam ciało w ręcznik, wyprostowałam włosy, zrobiłam lekki makijaż i ubrałam sukienkę. W pokoju wsunęłam na nogi czarne szpilki, chwyciłam torebkę do której wrzuciłam telefon i zbiegłam na dół, uważając przy tym, aby nie potknąć się na schodach.

A więc, pora powiedzieć coś o mnie. Nazywam się Katherin Jonhson i mam 17 lat. Właśnie zaczynam naukę w Roger Hight School. Moje ręce trzęsą się lekko z powodu zdenerwowania, ale to chyba normalne, w końcu zaczynam kolejny etap w swoim życiu i nie mam pojęcia czy nowi ludzie mnie zaakceptują.

-Jak tam córcia?- Zapytała mama podając mi talerz z kanapkami i kubek z gorącą herbatą.

- W porządku. - Uśmiechnełam się lekko, sięgając po jedzenie.

-O której masz rozpoczęcie?

-O dziewiątej. - Spojrzałam na zegar kuchenny znajdujący się za rodzicielką, który ukazywał godzinę ósmą trzydzieści. - Muszę zacząć się zbierać jeśli nie chce się spóźnić.

-My z ojcem wrócimy około dwudziestej trzeciej, więc mamy nadzieje, że będziesz już spała i przygotujesz się do szkoły.

-Mamo, nie mam dziesięciu lat.- Przewróciłam oczami na jej słowa.

Moi rodzice pracują w biurze prawie na końcu miasta, więc sam dojazd tam zajmuje sporo czasu, ale podobno opłaca im się to, więc nie mam zamiaru się wtrącać.

-Dobra, dobra. -Uśmiechnęła się i zabrała się za kontynuacje przyrządzania śniadania dla taty.

Wzięłam parę łyków herbaty i ześlizgnęłam się ze stolika na którym siedziałam.

-To ja lecę. Do jutra!- Krzyknęłam i zabrałam klucze od mojego ukochanego autka, audi R8.

Ten samochód był moim marzeniem i bardzo długo prosiłam rodziców, aby go kupili, aż wreszcie udało mi się!
Zanim wsiadłam za kierownicę musiałam wysłuchać godzinnej litanii ostrzegającej mnie, abym nie przesadzała z prędkością.
Moi rodzice przykładają dużą wagę do mojego bezpieczeństwa i nauki, chodź raczej nie należę do piątkowych uczniów. Dla nich nauka jest najważniejsza, bo jeśli skończę szkołę z odpowiednimi wynikami znajdę sobie odpowiednią pracę, dzięki której będę świetnie zarabiać.
Tak, zgadzam się z nimi, ale już mniej podoba mi się fakt, kiedy mówią, że może udałoby im się znaleźć dla mnie pracę w biurowcu w którym pracują.

Odblokowałam samochód i wsiadłam na miejsce kierowcy. Upewniłam się czy na pewno w aucie znajdują się wszystkie dokumenty i odpaliłam silnik, wyjeżdżając na ulicę.

* * * *
- Ruszcie się w końcu, do cholery! - Krzyknęłam zdenerwowana.

Każdemu puściłyby nerwy kiedy stałby dziesięć minut w korku, który co chwilę przesuwa się do przodu zaledwie o kilkanaście centymetrów. Pocieszał mnie fakt, że za chwilę będę musiała skręcić, więc co za tym idzie, wydostanę się z tego przeklętego korka.

Kiedy wreszcie samochód przede mną przejechał przez ulicę, włączyłam szybko bieg oraz kierunkowskaz i skręciłam w odpowiednią stronę. Odetchnęłam z ulgą, mając nadzieje, że nic się nie stanie i uda mi się dotrzeć na czas.

W końcu wjechałam na parking szkolny, który będę musiała oglądać przez większość początków moich dni. Zaparkowałam na wolnym miejscu i zabrałam torebkę, którą rzuciłam na miejsce pasażera podczas wsiadania do samochodu. Wyjęłam kluczyk i wysiadłam z auta, nerwowo ściskając go w ręce. Zamknęłam samochód, wrzucając kluczyk do torebki, a w zamian wyjmując telefon i wybierając numer przyjaciółki przystawiłam urządzenie do ucha.

-Cześć Em, gdzie jesteś? - Zapytałam, kiedy usłyszałam głos dziewczyny po drugiej stronie.

-Przed wejściem.

-Świetnie. Poczekaj na mnie, już do ciebie idę.

- W porządku.- Odpowiedziała i rozłączyła się.

Ruszyłam w stronę budynku, mając nadzieje, że nic nie pomyliłam i po drugiej stronie naprawdę odnajdę drzwi wejściowe. Na całe szczęście właśnie tam były. Uśmiechnęłam się kiedy zauważyłam moje przyjaciółki i przyśpieszyłam kroku.
Emilly była w moim wieku, natomiast Lilly o rok starsza i na dodatek była kuzynką Em.

-Cześć, dziewczyny! -Przywitałam się i przytuliłam każdą po kolei.

-Gotowe, aby wkroczyć za próg tego bajzlu? - Zapytała uśmiechnięta Lilly.

-Od urodzenia.- Zaśmiała się Em, na co przytaknęłam, cicho się śmiejąc.

Przeszliśmy przez drzwi, a do naszych uszu od razu dotarł gwar rozmów. Na korytarzu kręciło się mnóstwo ludzi.

-Pokaże wam gdzie zacznie się rozpoczęcie, a potem możecie się przejść po szkole, bo macie jeszcze trochę czasu. - Uśmiechnęła się i zaczęła nas prowadzić w stronę dużych drzwi najprawdopodobniej prowadzących na salę od w-f.

-Okay, to tutaj.- Wskazała ręką na salę od wychowania fizycznego.

Podziękowałam i złapałam za rękę Emilly. Obróciłam się z zamiarem wycofania i skorzystania z rady Lilly, aby zwiedzić trochę budynek by jutro nie być kompletnie nie obeznanym w rozmieszczeniu sal oraz innych ważnych pomieszczeń.
Miałam już wyjść za drzwi, kiedy nie wiadomo skąd wyrosła przede mną postać i niestety nie zdążyłam się zatrzymać.

-Uważaj, kurwa, jak łazisz! - Usłyszałam warknięcie nad sobą.

Cofnęłam się i spojrzałam na postać wyższą ode mnie o kilka centymetrów, mimo iż miałam na sobie szpilki.

-To też twoja wina.- Odpyskowałam nie przejmując się morderczym wzrokiem chłopaka.

Facet był szatynem, a jego grzywka była postawiona na żel, brązowe oczy prawie że koloru roztopionego karmelu i ostre rysy szczęki. W innych okolicznościach stwierdziłabym, że jest zabójczo przystojny, lecz w tej chwili był cholernym dupkiem.

-Chyba nie wiesz z kim rozmawiasz, kochanie.- Zaśmiał się sztucznie.

-Nie obchodzi mnie to i nie mów do mnie "kochanie".- Burknęłam, zdenerwowana.

Złapałam za rękę Emilly i ominełam chłopaka. Poczułam chwyt na ramieniu i zmarszczyłam brwi obracając się w kierunku, jak się okazało Lilly.

-Co jest? - Zapytałam zmieszana

-Co ty, do cholery, wyrabiasz? Trzymaj się od tego chłopaka jak najdalej.

-Daj spokój. Tylko na siebie wpadliśmy i nie był miły.- Przewróciłam oczami

-Nie rozumiesz. On rządzi tą szkołą i uwierz nie należy do najmilszych osób. Siedzi w różnych gównach. Jesteś tu dopiero 5 minut, a już wpadasz na takich ludzi, mam się martwić? Sądzę że słyszałaś kiedyś o Dragon Death.

- Słyszałam i co to ma wspólnego z nim? - Przechyliłam na bok głowę i oblizałam usta.

-Może to, iż podobno ma coś z nimi wspólnego? Uważaj na siebie. -Zmarszczyłam brwi, zaskoczona.

Lilly przytuliła mnie i odeszła do dziewczyny, która ją wołała.

ONE LIFE | Justin Bieber ✔Where stories live. Discover now