Po podróży 8.

26 3 0
                                    

Wróciwszy nie widzieli się z Elizabeth i Ericem przez jakiś miesiąc .Po czym do mieszkania gołąbków zawitała Veronica .

-O hej

-Hej Elizabeth , Co tam u was ? Opowiadaj ...

-W sumie wszystko dobrze, jak widzisz nie nudzę się .. sprzątam w domu .. a Eric jest w trasie i przez następne dwa tygodnie będę sama w domu ..

-Możemy to wykorzystać i gdzieś razem wyskoczyć... Co ty na to ?

-Chętnie, ale nie wiem cze będę miała czas .. mam teraz ostry dyżur ...

- Oj tam damy radę ..

-Ok, mniejsza o mnie. Co tam u was , jak podróż poślubna ?

-Aj daj spokój długo by opowiadać, ale fajnie było .... i wiesz w między czasie zastanawialiśmy się czy nie powiększyć rodziny ..

-Naprawdę ?

-Tak ..

-Chciałabyś zostać tak szybko mamą ?

-Tak , lubię dzieci ,a zwłaszcza malutkie ..on z resztą też i nie jest przeciwny ..

-Rany ty tak na poważnie ??

-Oczywiście

-Szybcy jesteście .. mi i Ericowi się jakoś tak nie śpieszy , wiadomo dziecko to więcej wydatków i obowiązków plus ból związany z porodem .. jesteś pewna, że podołasz ?

-Koszta to sprawa obstukana , obowiązki pikuś ,co do bólu zależy od kobiety i jak rodzi damy sobie radę ... on się zaangażuje ..

-Nie byłabym taka pewna wiesz jacy są mężczyźni ..

-Wiem tylko, że nasi są wyjątkowi

-A żebyś wiedziała ...

-Elizabethuś nudzi mi się idziemy na zakupy ?

-W sumie ..

-Proszę..

-Oj choć ..

Wyszły radosne .Zwiedziły wszystkie okoliczne sklepy odzieżowe i tym sposobem wróciły do domu dosyć późno obładowane torbami po same brzegi. Wspólnie usiadły na kanapę by odsapnąć . Tym czasem ich plecy dotkęły oparcia i dziewczynom oczy same się zamkęły.O świcie wstały z bólem kręgosłupa i ku ich zdziwieniu w domu nie zastały po rozrzucanych toreb z ciuchami .Zerwały się rozdzieliły by przeczesać mieszkanie . Okazało się jednak, iż Saade wcześniej wrócił do domu .

- O misiek co ty tu robisz?

-Siedzę i czekam aż łaskawie wstaniesz ..

-Która godzina ?

-10 ..

-To ty schowałeś nasze nowe ciuchy ?

-Tak przyznaje się bez bicia..

-Mogłeś nas chociaż obudzić czy coś ..

-Tak ,ale Ciebie wolę nie budzić .,. z reszta sama wiesz jak reagujesz ..

-Ty wredny..

Zaczęli się przekomarzać i droczyć bezustannie . W pewnym momencie przerwała im blada Veronica .

-O co chodzi ?

-Tam jest mysz ..

-Gdzie ? [zdziwił się Eric łapiący już za młotek ]

-Na schodach u góry ..

Poszedł przekonany ,iż znajdzie tam mysz z prawdziwego zdarzenia .Okazało się jednak że to była myszka ,którą załatwił jednym machnięciem ręki.

-O tą mysz ci chodziło ?

- Ta ta ta ta aaa ..

Zemdlała na widok zabitego zwierzęcia nie kończąc odpowiedzi.

-O to Ci chodziło bohaterze ?[ weztchnęła Elizabeth]

-Nie, od czego tu mdleć?

-Zabierz mi ją sprzed oczu ,śmierdzi..

- Ok , wiesz zastanawiam się skąd ona się tu wzięła ..

-Pewnie kot sąsiadki zapomniał zabrać ..

-Pewnie tak .

-Eric ,a ty wiesz, że oni chcą się starać o maleństwo ?[ mówi budząc przyjaciółkę]

-Poszaleli ??

-Nie po prostu czują się gotowi ..

W czasie rozmowy ocknęła się Veronica ,z dziwnym wyrazem twarzy poprosiła o szklankę wody .Wypiła spojrzała na domowników i orzekła, że lepiej będzie jak już pójdzie.Wyszła z mieszkania i poszła do siebie.Eric nie płakał z tego powodu sprytnie zorganizował resztę dnia.Wieczorem urządził ucztę. Kiedy przyszła pora by położyć się spać zaczęło się ..

Elizabeth szybko przerwała igraszki twierdząc ,że zrobiło jej się nie dobrze .Ukochany uszanował decyzję kobiety i dał jej spokój .Następnego dnia przyszedł do obojga esemes z wieścią o staraniach o dziecko .Młodzi starali się nieustannie , a Eric i Elizabeth mieli niezły ubaw jeżdżąc w różne ciekawe miejsca . Nadszedł czwartek .Veronica u kresu sił przyszła porozmawiać z Elizabeth .

.....

-Nie wiem co mam robić .. nie wychodzi nam ..

-Wiesz to nie takie chop siup

-Mimo wszystko wydaje mi się, że to już trwa zbyt długo ..

-Czekaj momencik [mówi trzymając rękę przy ustach i podążając w stronę toalety .]

-Elizabeth , wszystko dobrze ?

-Właśnie , nie bardzo drugi dzień wymiotuje ..

-Eric wie ?

-Tak , przyzałam mu się dzisiaj , jak wyjechał w trasę zadzwoniłam do niego.

-Robiłaś test ?

-Nie , poczekam jeszcze tydzień i zrobię , a ty jeżeli tak bardzo się starasz i nie możesz zajść weź swojego pana i idźcie zrobić badania ..

-Na płodność ?

-Tak ..

-Do czego ty zmierzasz ?

-Do niczego , radzę wam zrobić dla pewności .

-Ok ,widzimy się za dwa tygodnie .. pa [ powiedziała lekko oburzona Vera]

-Pa pa kochana .

...

Dwa tygodnie później ...

Kobiety spotkały się przed planowanym spotkaniem w super markecie .Zaczęły rozmowę .Następnie doszły do wniosku, że lepiej będzie jak pójdą porozmawiać do jakiegoś baru .Tak, więc uczyniły .

-Veronica .. jestem w ciąży ..[westchnęła bezsilnie]

-To wspaniale , skąd ta mina , Erico wie ?

-Nie nie mówiłam mu jeszcze .

-Kiedy zamierzasz to zrobić?

-Jak wróci do domu ..

-To on jeszcze z trasy nie wrócił ..

-No. Ale mów co u ciebie ..

[łzy spływające po policzkach Veronicy]

-Robiłam te badania i okazało się, że jestem bezpłodna [zaczyna płakać]

Ta informacja przygnębiła młodą ciężarną w stan osłupienia .Nie miała pojęcia ,czy płakać razem z przyjaciółka, czy tylko współczuć .Jednocześnie martwiła się o przyszłość ,o to czy Veronica udźwignie to co ją spotkało, czy pogodzi się z losem i jak zareaguje Eric na wieść o tym , iż zostanie ojcem.

Rozdział napisany: 29.07.2015r.

Po prostu Bądź.Where stories live. Discover now