- Praktycznie, a jeśli ma się takiego przyjaciela jak David Stiller, wszystko jest możliwe – uśmiechnęłam się do niego sztucznie.

- Też Cię kocham, szmato – posłał mi całusa.

- W ogóle David, coś ty do cholery zrobił z włosami? – zapytałam go, dotykając jego blond pasemek we włosach. – Wyglądasz jeszcze bardziej homo.

- Trzeba przyciągać do siebie ponętne ciasteczka – poruszał zabawnie brwiami.

- A co z Brucem? – zaśmiałam się.

- Zerwaliśmy – powiedział.

- Naprawdę? – zdziwił mnie. – Dlaczego?

- Potrzebujemy czasu, wszystko się działo zdecydowanie za szybko.

- Bruce chciał... zakładać rodzinę? – zapytałam.

- Coś w ten deseń – westchnął teatralnie, udając rozgoryczonego. – Ale cóż, na jednym związku człowiek nie kończy.

- Co Ty nie powiesz? – zaśmiałam się.

- Ty się nie liczysz, Malik jest jednym na milion... Więc jutro?

- I tak nie odpuścisz – machnęłam ręką.

- Widziałem te suknie i powiem Ci moja kochana, że wiele głupich gwiazdek w Hollywood chciałoby takie mieć na swoim ślubie.

- Bałam się, że zaoferujesz mi coś dziwkarskiego.

- To Twój ślub! – niemalże krzyknął.

- A po Tobie nigdy nie wiadomo, czego się spodziewać – burknęłam.

***

- Tylko kurwa nie to – warknęłam pod nosem, gdy zauważyłam, że przy bramie wjazdowej do willi czają się na mnie te kutasy z aparatami. Założyłam szybko okulary przeciwsłoneczne na swoje oczy, które wcześniej służyły mi do podtrzymania włosów i wybrałam numer do Zayn'a.

- Co się dzieje? – Zayn odebrał w połowie drugiego sygnału.

- Leo wyjdzie po mnie? Paparazzi znowu są pod naszym domem – odparłam zdenerwowana, mocno ściskając jedną rękę na kierownicy. Blask fleszy tych skurwieli mimo okularów i tak mnie oślepił.

- Ja wyjdę – rzekł poważnie.

- Nie wiem czy to...

- I tak wyjdę – zaśmiał się ironicznie i przerwał połączenie. Parsknęłam śmiechem i położyłam telefon na siedzeniu, by zaparkować centralnie za Bentley'em Zayn'a. Nie minęła nawet minuta, a drzwi właśnie otwierał mi mój narzeczony. – Szybko – pośpieszył mnie, pomagając mi zebrać rzeczy z tylnych siedzeń auta. – Chyba nie chcemy wzbudzać sensacji, prawda? – uśmiechnął się głupkowato.

- To nie jest śmieszne – ale i mimo wszystkiego i tak się zaśmiałam, zamykając auto. Poszłam przodem, gdy Zayn deptał mi po piętach i poniekąd zakrywał przed fleszami. – Może poważnie powinieneś porozmawiać ze swoimi prawnikami. Widzę tych kutasiarzy co pięć minut – jęknęłam zdesperowana.

- Dobrze – parsknął śmiechem Zayn i weszliśmy w pośpiechu do willi. Wtedy dopiero odetchnęłam z ulgą.

- Ile jeszcze będziemy się tak męczyć? – popatrzyłam na niego zmęczona.

- Postaram się, aby jak najszybciej załatwić tą sprawę.

- To zaczyna mnie drażnić.

- Mnie również – przytaknął mi, położył rzeczy na kanapie i mocno mnie przytulił. – Wszystko będzie dobrze.

Little Daddy's GirlWhere stories live. Discover now