Rozdział 81 Ostatnie godziny

Start from the beginning
                                    

-Byle Laila nie przyprowadziła wikinga, a Axel nie poszedł w wojownicze geny dziadka oraz taty - uśmiechnęłam się zaczepnie z trudem powstrzymując śmiech. 

-A tobie źle z wikingiem, że byle wikinga nie przyprowadziła? - spojrzał na mnie z powagą, udając obrażonego. 

-Ani trochę, lepiej nie mogłam trafić - ukradłam mu całusa. -Po namyśleniu się stwierdzam, że przyprowadzić, ale ja go osobiście przepytam - powiedziałam stanowczo, na co mężczyzna wybuchnął gromkim śmiechem. 

-Chcesz go jej przepłoszyć? - zapytał uszczypliwie. 

-Ty... - zaczęłam mówić, grożąc mu przy tym palcem, ale przerwał moje zdanie, nim zdążyłam je wypowiedzieć i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. 

-Nie znikaj mi już na tak długo - dodał, prawie że rozpaczliwym głosem, zareagowałam śmiechem. -I żadnych więcej dzieci - ujął moją twarz w dłonie i spojrzał mi w oczy błagalnym wzrokiem. -Kocham nasze maluchy, ale żadnych więcej - musnął moje usta.

-Żadnych więcej - pomachałam głową na boki. -Mamy Ragnara, jako trzecie dziecko i wystarczy - zaśmiałam się, zerkając w stronę psa, który aktualnie stał nad nami i kombinował, jakby tu się wepchnął w środek. 

Jutro nad ranem w podróż do Nevady wyruszą Orły, wraz z nimi przyjedzie Roza, jako plecaczek swojego ukochanego. Nie mogę się doczekać, mam jej tyle do opowiedzenia, ale w pierwszej kolejności powiedziała, że wpadnie poznać Axel'a oraz Laila'e, bo on będzie tą szaloną ciotką. Czyli kolejną z wielu naszych cudnych wariatek. I jak nasze dzieciaki mają być grzeczne w przyszłości, mając tyle cioci i wujków, którzy będą je rozpieszczać. Przecież my tu siły przebicia nie będziemy mieć. To  co my zakażemy, oni po cichu im dadzą. Wiem, że tak będzie, bo tak było zemną kiedy tata  zostawiał mnie na klubie. Kazał ograniczać mi słodycze, ale tylko jak przychodziłam na Clubhouse, bo ogólnie zakazu nie miałam, lecz wujkowie taką ilością słodkości mnie obsypywali, ponieważ chciałam, że zdarzyło się nie raz zwymiotować tacie na deskę rozdzielczą, podłogę, ubrudzić kanapę. Niestety, ale czarna perełka, troszkę już przeszła dzięki mnie, ale ile razy w niej drzemałam. Nie było nic lepsze, niż drzemka na tylnej kanapie samochodu w czasie, gdy tata prowadził. Czasem celowo jeździliśmy na nocne przejażdżki na jedzonko, bym w powrotnej drodze mogła się zdrzemnąć z tyłu, a potem udając, że śpię pozwolić się zanieść do łóżka przez niego. Cudowne lata, które już niestety nie wrócą. Na szczęście mam je wszystkie w pamięci i tego nie zapomnę nigdy.

Następnego ranka

-Nils! Gdzie moja szczotka?! - wybiegłam z łazienki i wpadłam w pośpiechu do sypialni. -Dzwonek?! - przyszli  goście. -Gdzie moja bluzka? Nie, gdzie sukienka? Zwariuję! - zatrzymałam się w połowie schodów i usiadłam na nich widocznie zmęczona. 

-Spokojnie, skarbie, będzie dobrze - powiedział ze stoickim spokojem Nils, otwierając drzwi gościom. 

W odwiedziny przyszły Old Lady, które pomogą mi się naszykować. Uczeszą mnie oraz umalują. Wpadli również wujkowie do mojego narzeczonego, ponieważ trzeba przygotować nasze motocykle. Roza napisała mi, że Orły są już w drodze, a Roger z Sheila'ą wzięli na siebie odpowiedzialność za wnuków. Oczywiście maluchy jadą na ceremonie, mogą wychodzić już z domu od dłuższego czasu. Szczególnie że mamy plusowe temperatury, więc powietrze im nie zaszkodzi, a na Clubhouse' ie, przygotowaliśmy dla nich pokój, gdzie będą mieć ciszę i spokój. Wikingowie o wszystko zadbali, krzywda im się nie stanie. Zresztą, by nie pozwolili. 

Pozostało 6 godzin do ślubu
Czas płynął nieubłaganie, ale na szczęście byłam już uczesana - włosy spięte w niski kok z elementem warkocza. Upięcie sprawiające wrażenie nieco niedbałego. Niski kok to fryzura wręcz stworzona do ozdobnych grzebyków, dlatego wpięły mi podłużny grzebyk w kształcie liści, który świetnie przytrzyma fryzurę nawet w czasie szalonej weselnej zabawy. Choć dla mnie najważniejsze, żeby podczas jazdy się nie popsuło nic, gdyż kasku nie ubieram. Makijaż stonowały w brązowych kolorach, które połączyły z odważnymi czerwonymi ustami. 

Podróżując stalowym rumakiemWhere stories live. Discover now