Rozdział 9 Nigdy sama

190 20 4
                                    


Odniosłam rzeczy na grilla, po czym odeszłam na bok, wykonać szybki telefon.

-Halo? - odezwał się znajomy męski głos w słuchawce.

-Znów potrzebuje ojcowskiej rady - powiedziałam smutnym głosem, rozglądając się dookoła i upewniając, że nikt nie usłyszy przypadkiem mojej rozmowy.

-Co jest księżniczko? - spytał zatroskanym głosem Roger.

-Zbliża się rocznica i wszystko... - zawiesiłam się w połowie zdania, biorąc głęboki wdech i wydech.

-Wraca? - dopowiedział, na co przytaknęłam. -Przyjechać? - rozejrzałam się po krzątających po Clubhouse'ie członkach Orłów Sprawiedliwości.

-Nie - odpowiedziałam po namyśle. -Lepiej nie - dodał po chwili, odrywając wzrok od mężczyzn.

-Mogę przyjechać bez barw samochodem, spędzimy czas razem, potem zabiorę cię do Reno.

-Wujku, a wikingowie? 

-Każą cię pozdrowić, a za nieobecność nie będą źli. Zresztą sama posłuchaj -przycisnęłam mocniej telefon do ucha, prawie jakbym chciała tam być i usłyszeć, to na żywo. -Młoda wracaj do nas! - do mojego ucha dobiegły głośne krzyki mężczyzn. -Widzisz? - wujek wyłączył tryb głośno mówiący, a hałasy w tle nieco ucichły. -Więc jak? Potrzebujesz swojego ukochanego wujaszka? - zaśmiał się.

-Potrzebuję - odpowiedział ledwie słyszalnie, spuszczając głowę

Dni otwarte klubu motocyklowe The Liberty Eagles, to dobry czas, aby zjednoczyć ze sobą wszystkich fanów dwóch kółek, motocyklistów zrzeszonych oraz niezrzeszonych, a także najmłodszą publikę, której zaoferowano przejażdżkę na zabytkowym harleyu i wiele, wiele różnych ciekawych konkursów, za których poprawne rozwiązanie czekała słodka nagroda. Miło patrzeć, jak wszyscy dobrze się bawią, rozmawiając ze sobą wzajemnie, dzieląc swoją pasją. Ponieważ dzięki temu również osoby nieposiadające motocykla, mogą poczuć wyjątkowy klimat klubu motocyklowego. Przyjrzeć się wszystkiemu z bliska i pokazać jak działają, ale jest też to idealna okazja do zawiązania nowych znajomości, przekonując się na własnej skórze, że nie każdy mężczyzna w jupie klasyfikuje się od buta na drania. Fakt faktem, że i takie przypadki się zdarzają, gdyż nie zapominajmy, że każdy wciąż jest zwyczajnym człowiekiem, mieniającym lepsze i gorsze dni, jak my. Lecz niektórzy po prostu nie najmilszy charakter posiadają, lecz żeby taki mieć, nie trzeba wcale być bikerem. Duża większość osób z brakiem empatii nigdy w życiu nie miała do czynienia ze światem motocyklowym, a gdy tylko miałaby dobrą okazję, wbiłaby Ci nóż w plecy, bo ludzie właśnie tacy zawistni i fałszywi bywają. Nie bez powodu mówi się, że człowiek to potwór, dlatego tak ważnym powinno być docenianie oraz szanowanie ostałych się jeszcze perełek dobroci w tym świecie zgnilizny, by nie zepsuć ich doszczętnie.
Nikt nie rodzi się potworem, potwory tworzymy sami, a potem mamy pretensję. Jednak do kogo masz pretensję? Do siebie? Oczywiście, że nie, bo według własnej oceny jesteś idealny, lecz nie Tobie to oceniać. Więc kogo winą obarczysz? Osobę, która przez Ciebie uznana została za czarny charakter. Przykre, szczególnie iż ona taka być nie chciała, jednak nikt nie pytał, nie dociekał, nie starał się zrozumieć. Za to ocenił z góry, przypisując błędne spostrzeżenia. Z czym to się wiązało? Często powtarzane zdanie, w końcu staje się rzeczywistością. Dobro powoli zaczęło ginąć w tej osobie, zastępując je złem. Dzięki błędnym osądom sama w nie uwierzyła, stając się właśnie tym potworem, od których stronimy. Łatka została stworzona i przypięta, a gdy niemoralność zamieniła się pustkę, każdy zdążył odrzucić tę osobę. 
Więc czy ludzie sami sobie nie są wrogiem? Dlaczego nie będąc idealnym, wymaga się tego od innych? Czemu, zamiast rozumieć, osądzamy? A zamiast pomagać, odrzucamy, bo więcej radości sprawia nam czyjeś cierpienie, niż jego radość? 

Podróżując stalowym rumakiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz