Rozdział 31 Wróciłam?

113 14 1
                                    


Pierwszy raz od dłuższego czasu obudziłam się w swoim łóżku. Przyjemne uczucie. Nawet się wyspałam. Czuję się dziwnie, ale przyjemnie dziwnie. Przetarłam zaspane oczy, zarzuciłam na piżamę, za duża bluzę. Kiedyś długi czas panowała moda na za duże bluzy, więc mam również ja i uważam, że to jest najlepsza. Zeszłam na dół. Z kuchni dobiegały przyjemne zapachy. Od razu oczy mi się zaświeciły na myśl, że wujek robi śniadanie. Jak za dawnych lat poczułam się przez moment. Wychyliłam zza futryny. Wzrok mnie nie myli, naprawdę gotuję. Po cichu zakradłam się do kuchni, zajmując miejsce przy stole. Oparłam łokieć o blat i podparłam na ręce brodę, bacznie mu się przyglądając. Uśmiechałam się pod nosem. Po prostu nie umiałam tego nie robić. Nie rozumiem tego uczucia, ale chyba mi się podoba. 

-Pachnie smacznie - stwierdziłam zaciągając się zapachem.

Wujek zaserwował mi dziś kolejne z moich ulubionych śniadań, czyli Huevos  rancheros. Są to jajka serwowane w meksykańskim stylu – na tortilli, z salsą pomidorową, fasolą, papryką, cebulą, ryżem, awokado i jajkiem sadzonym. Uwielbiam. Sobie również zaserwował ten rodzaj śniadania. Z tą różnicą, że on do picia wziął sobie filiżankę mocnej, czarnej kawy, a ja dostałam klasycznie sok grejpfrutowy. Zawsze każdy się mnie dziwił, jak można lubić owoc, który sam w sobie jest już gorzki. Zero w nim słodyczy, natomiast ja za to go preferuję. 

-Smacznego - usiadł przy stole. -A nie chwila, zapomniałbym - wstał i wrócił się do blatu.

-Twój chory tost z mango i awokado -  postawił obok mnie drugi talerzyk. -Nigdy nie zrozumiem twojego fenomenu zagryzania wszystkie słodkim tostem - usiadł z powrotem.

-Kiedyś cię przekonam - zaśmiałam się, widząc jego skwaszoną minę.

Całkiem miły i zwyczajny poranek. Taki wręcz nie w moim stylu. W międzyczasie ustaliliśmy wspólnie, kiedy wybierzemy się do Arizony i rozważam również opcję zabrania ze sobą Nils'a, żeby jeszcze bardziej mamuśce dopiec, że jakoś sobie w życiu radzę, ale to jest jeszcze kwestia do przemyślenia. Roger wspomniał, że nie ma nic przeciwko temu, ale tu bardziej chodzi o komfort mój i jego. W końcu dobre 9 lat nie widziałam mamy. Braciszka też chętnie odwiedzę. Teraz pewnie ma już swoją rodzinę, dlatego jemu złoże wizytę w obecności mojego wikinga. Mojego? Jejku, jak ekscentrycznie, to brzmi. Chyba nigdy nie przywyknę do tego sformułowania. Zastanawialiśmy się też, co począć ze sfiksowanym stalkerem. Jak dowiedzieć się kim on jest, nie zdradzając nic o sobie. Wolałabym zakończyć tę sprawę, jak najszybciej, bo świadomość, że poluje mi na faceta, nie napawa mnie entuzjazmem.

Po śniadaniu pomogłam wujkowi posprzątać i skoczyłam pod szybki prysznic oraz zrzucić z siebie piżamkę w miśki i tutaj proszę nie oceniać. Choć kto z nas nie lubi miśków, pomimo swojego już wieku? Właśnie mam usprawiedliwienie. Ten rodzaj maskotek jest wiekowy, więc dla każdego, więc piżama miśkowa nie powinna robić wrażenia.  

Zarzuciłam na siebie ciemnoniebieskie jeansy, czarny top z krótkim rękawem i zeszłam do salonu, gdzie na kanapie siedział wuj z wyjątkowym skupieniem, przeglądając coś w swoim telefonie.

-Pamiętasz, jak opowiadałam ci o wczorajszych wiadomościach? - przysiadłam się do mężczyzny. -Jest problem - pokazałam mu ekran z wyświetlonym zdjęciem na nim. 

Zdjęcie przedstawiało ten sam pokój, co poprzednio wysłał, ale pod innym kątem. Wtedy główną rolę grało krzesło w centralnie części. Wtedy po skrawku oparcia domyślałam się, że to łóżko. Dziś ukazał je w pełnej okazałości. Metalowa prycza z materacem, a bok jakaś szafka. Mam rozumieć, że on szykuję dla mnie pokój? Momentalnie obleciał mi strach.

Podróżując stalowym rumakiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz