Rozdział XXI - 'Dzień, w którym zniszczyłam mój świat'

11 0 1
                                    

Wtorek, 19 grudnia ~ wyniki egzaminów

Ayla

Dzień, który był dla mnie końcem wszystkiego. Dzień, w którym zawalił się cały mój świat.

Czułam się gorzej, niż w chwili, kiedy wkroczyłam na salę egzaminacyjną. Bezsilność, że nie mogłam już nic zrobić zabijała mnie od środka. Pozostało mi jedynie liczyć, że poszło mi dobrze.

Ale jestem Aylą Spencer, mi zawsze wszystko idzie jak po maśle.

Zaczynam wątpić, czy aby na pewno.

- Wszystko w porządku? - zapytała mnie zatroskana Lea, patrząc głęboko w oczy. Skinęłam głową i poczułam, jak jej ramię obejmuje moje. - Nie przejmuj się, będzie dobrze - szepnęła mi do ucha.

Delikatnie, ale sztucznie się uśmiechnęłam. Miura i Miko siedzące naprzeciwko nas posłały nam radosne spojrzenia, jednak kątem oka zauważyłam ich trzęsące się z nerwów nogi i ręce. Wszyscy czekaliśmy aby wejść do sali, w której odbywały się zajęcia wychowawcze, gdzie odbierzemy raporty z wynikami egzaminów. Jeden papierek, jedna tabelka, która miała zadecydować o moim najbliższym losie. W moim wypadku, tak dosłownie. Zbliżał się drugi semestr. Albo wracam do domu, albo przenoszę się do innej szkoły. Nie chciałam o tym myśleć. Wreszcie udało mi się z kimś zaprzyjaźnić. Poznałam prawdziwych przyjaciół i nawiązałam szczere relacje. A miałam to stracić już zaraz. Lipbugh Arts nie przyjmuje nowych uczniów w ciągu roku szkolnego. Nie było dla mnie tu miejsca. Jeżeli nie zdam egzaminów, wracam do domu. Z powrotem do poniekąd czegoś, co było dla mnie niewolą. Nagle naszła mnie myśl. Co stałoby się z Peterem, kiedy ja wyjechałabym do domu? Nigdy się go o to nie pytałam. Starałam się unikać tego tematu jak ognia. Za wszelką cenę nie chciałam nawet o tym wspominać. Ponury kobiecy głos wyrwał mnie z zamyśleń:

- Zapraszam do środka - powiedziała Evans.

Wymieniłam ostatnie spojrzenie z równie spiętym Peterem i przekroczyliśmy próg sali. Wyniki miały być rozdawane w kolejności alfabetycznej. Zajęłam swoje miejsce i czekałam, aż zostanie wypowiedziane moje imię. Kiedy wreszcie je usłyszałam serce mi stanęło.

- Zostaniesz tutaj na chwilkę, kiedy wszyscy się rozejdą - cicho westchnęła dyrektor. Razem z panią Dwyer patrzyły na mnie z żalem w oczach. Zamarłam.

Trzęsąca się usiadłam i przerażona otworzyłam granatową teczkę.

W tamtej chwili zginęłam.

	Wpatrywałam się w tabelę z niedowierzaniem

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Wpatrywałam się w tabelę z niedowierzaniem. Co ja najlepszego zrobiłam...? W oczach zebrały mi się gorzkie łzy.

Właśnie zniszczyłam sobie całe życie.

"Jakim cudem?" "Dlaczego...?" - nie potrafiłam powstrzymać myśli. Wszystko zawaliłam.

Żegnaj, Lipburgh Arts.

Dwa czerwone "NIE" przysparzały mi dreszczy.

92,56,57,44,98,12,52. Idealna, cholera, Ayla Jasmine Spencer.

Czterdzieści cztery procent, a tuż obok dwanaście. Z malarstwa. Z jedynej rzeczy, z której byłam wybitna i każdy dookoła mógł to potwierdzić. Jak to się mogło stać, że nagle wszystko runęło w gruzach? Pięćdziesiąt siedem z architektury. Jeden z przedmiotów, do których przykładałam się najbardziej. I tak odniosłam porażkę.

A porażka to coś, na co nigdy nie mogłam sobie pozwolić.

Zasłoniłam twarz dłońmi i pozwoliłam sobie na łzy. Nie widziałam nikogo, jednak mogłam się domyślić, że wszyscy patrzą na mnie.

Gapią się, jak córka jednych z najbogatszych ludzi w kraju upadła. W oczach jej rodziny pogrążyła się. Jej życie się skończyło.

Nie czułam ciepłego dotyku dłoni na ramieniu. Nie słyszałam świata zewnętrznego. Byłam jak w bańce. Ukryta przed wszystkim, co na zewnątrz, chciałam uciec od rzeczywistości. Na nic się zdały nieprzespane ze stresu noce, popołudnia spędzone na uczeniu się.

I tak zniszczyłam cały mój świat.

***

Peter

Zdałem. Uśmiechnąłem się promiennie do kartki papieru. Zdałem. Każdy przedmiot zaliczyłem na przynajmniej dziewięćdziesiąt procent. Poza angielskim. Z tego już tylko osiemdziesiąt jeden. Najbardziej dumny byłem z mojej oceny z malarstwa. Wszystkie trzy dały mi średnią ponad dziewięćdziesięciu siedmiu. Nie mogłem nie pomyśleć o Ayli, jej z pewnością poszło jeszcze lepiej.

No i tu się mylisz.

Kącik moich ust podniósł się lekko na myśl o dziewczynie. Jak na zawołanie wywołano jej imię. Kiedy jednak spojrzałem na surowy wyraz twarzy Evans, a zaledwie minutę później na płaczącą Aylę, zamarłem. Co. Się. Stało?

Wildest DreamsWhere stories live. Discover now