Rozdział XVIII - 'Żaden ideał nie trwa wiecznie'

9 1 0
                                    

Peter

W moich oczach zebrały się łzy. Właśnie przeczytałem list od mamy. Było lepiej. Nie trafiła do szpitala. To jedyne, czego potrzebowałem do szczęścia.

09.09.2022, Rocksville

Najukochańszy Synku!

Pewnie już nie chcesz, abym tak się do Ciebie zwracała, ale tym razem nie mogłam się powstrzymać! Mam wiele, wiele pytań: Jak Ci idzie szkoła? Czy dogadujesz się z Aylą? Jak podobają Ci się zajęcia z malarstwa? Ale zanim zupełnie Cię nimi zaleję, mam dobre wieści!

Widziałam zmartwienie w Twoich oczach, kiedy wyjeżdżałeś. Wiem, że bałeś się o mnie i o moje zdrowie. Na szczęście, teraz jest już dobrze. Dwa dni temu byłam na badaniach. Okazało się, że na razie mogę być w domu. Prawdopodobnie nie będę musiała jechać do szpitala, aż do następnej chemioterapii. Czuję się dobrze, a wyniki to potwierdzają. Więc jeżeli jeszcze się denerwowałeś, to nie ma już czym! :D

Wracając już do najważniejszego, czyli Ciebie Synku. Bardzo za Tobą tęsknię. W mieszkaniu jest bez Twojej obecności bardzo, ale to bardzo pusto. Babcia odwiedzi nas dopiero na Święta – na jej gospodarstwie teraz bardzo dużo się dzieje! Ciocia Liza i wuj Mark wciąż podróżują po Europie, ale już niedługo wracają. Wszyscy bardzo chcieli do Ciebie napisać, jednak listy nie zdążyłyby dojść. Następnym razem obiecali, że dostaniesz od nich masę wiadomości, więc z pewnością nie będziesz się nudził odpisując na nie wszystkie :)!

Mówiąc o sprawach rodzinnych... Okropnie mi przykro, że ominie Cię rocznica Taty. Jednak nie zamartwiaj się, bo z pewnością byłby z Ciebie dumny. Cieszyłby się, że spełniasz swoje marzenia. Jeżeli tylko będziesz chciał, to kiedy wrócisz na Boże Narodzenie, pojedziemy go odwiedzić.

Mam nadzieję, że zobaczę od Ciebie wiadomość zwrotną, Synku!

Kocham,

Twoja Mama

Cieszyłem się, jak małe dziecko. Wiadomość, że z mamą wszystko w porządku, sprawiła, że momentalnie zapomniałem o wszystkim, co mnie trapiło. Odetchnąłem z ulgą i uśmiechnąłem się sam do siebie. Nic lepszego nie mogło się stać. Spojrzałem na Aylę. Wydawała się być mocno skonfundowana i zestresowana. Widać było, że jest zamyślona. Nie chciałem jej przeszkadzać, więc wróciłem do patrzenia na list. Wiedziałem, że muszę napisać odpowiedź. Wziąłem się za to natychmiast. Chwyciłem leżącą w pobliżu kartkę papieru, w ręku trzymałem długopis i spod jego końcówki w zatrważającym tempie wylał się ogromny potok słów.

***

Kiedy wreszcie skończyłem pisać, spakowałem list do koperty, zaadresowałem go i odłożyłem na stos wiadomości do wysłania. Chciałem zamienić słowo z Aylą, ale kiedy odwróciłem się w bok, jej tam nie było. Zdezorientowany rozejrzałem się po pomieszczeniu, w jej poszukiwaniu. Ujrzałem ją siedzącą na jednej z kanap, trzymając na nogach eleganckie pudełko. Spojrzałem na jej twarz i coś wewnątrz mnie jakby pękło. Łzy ciekły niczym pędzące, ale zarazem spokojne strumienie. Płakała.

Ayla Jasmine Spencer. Dziewczyna, która imponowała mi pod względem wielu spraw. Jej umiejętności malarskie. Coś, o czym mógł marzyć każdy artysta. W wieku zaledwie kilku lat potrafiła malować obrazy, których poziomu ja nigdy bym nie sięgnął. Spodobał mi się jej charakter. Jej kreatywność. To, jak prosto z marszu dawała radę tworzyć historyjki, tak porywające i ciekawe. Ale również jej urok. Jejlekki uśmiech i to, jak marszczyła nosek, kiedy się śmiała. Jej bladozieloneoczy, z których ciężko dało się wyczytać emocje Jej pomalowane malinowym błyszczykiem usta, które podobnie jak jej srebrny wisiorek z zawieszką w kształcie serca. Widziałem ją szczęśliwą, poirytowaną, zestresowaną, smutną i przytłoczoną, jednak nigdy płaczącą.

Ten widok pozostawił we mnie pustkę. Nie miałem absolutnego pojęcia, co zrobić. Stałem jak wryty. I patrzyłem. Patrzyłem, jak na moich oczach łamie się „ideał" „idealnej".


Wildest DreamsHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin