Rozdział 32.

40 5 51
                                    

- Ezio? - Coś mokrego kapie na moją twarz. Udaje mi się otworzyć jedno oko. Luna. - Ezio!

Moja dłoń jest przy jej ustach. Całuje ją i tak bardzo płacze. Przez chwilę nie mam pojęcia gdzie jestem i co się stało. Ale po kilku sekundach rzeczywistość do mnie wraca, a wraz z nią, ogarnia mnie panika.

- Caelus. Co z Caelusem? - Udaje mi się wykrztusić przez zaciśnięte gardło.

- Jest... Stabilny. Rana od postrzału została od razu zaleczona, podali mu krew, ale jego energia życiowa jest na skrajnie niskim poziomie. Zapadł w śpiączkę. Rodzice i siostra są przy nim. - Wyciera moje policzki zimnymi palcami. - Ezio... Tak cholernie się o ciebie bałam...

- Ile byłem nieprzytomny?

- Dobę.

- Co... Co ci się stało? - Zauważam, że jej nadgarstek jest obwiązany bandażem.

- To nic. Nie przejmuj się tym. - Uśmiecha się smutno, a łzy cały czas płyną po jej policzkach. - Przepraszam. Tak bardzo mi przykro. Myślałam, że robię dobrze... Ale... To i tak było na nic, i tak to zrobił...

- Nic... Nic nie rozumiem. - Podnoszę rękę i dotykam swojej twarzy. Na prawym oku czuję gruby opatrunek.

- Będziesz normalnie widzieć. Magowie leczniczy powiedzieli, że udało się je w stu procentach wyleczyć, tylko że oczy są bardzo wrażliwe i trochę dłużej dochodzą do siebie.

- A... Rekinar?

- Żyje, wyłącznie dzięki Meregrze i szybko zrobionej transfuzji. Póki co jest cały czas nieprzytomny, ale Pola mówi, że to typ człowieka, który nie potrafi umrzeć, więc dojdzie do siebie. Póki co tylko ona siedzi przy nim. Posłuchaj, ja... Powiem ci całą prawdę, bo teraz to już nie ma znaczenia. - Wzdycha i opiera czoło o moją dłoń. - Nie sądziłam, że Caelus jest aż tak dobry i wyczuje to, że nie mówię całej historii. Więc... Wszystko co mówiłam, tak było. Dostałam wiadomość z nieznanego numeru i poszłam do sali muzycznej. Tam czekał na mnie Stan. Powiedział, że dostał rozkaz, żeby cię skrzywdzić i dał mi wybór. Albo uwierzysz, że cię zdradzam, albo zabije Caelusa na twoich oczach. Miałam go pocałować tak, żeby to wyglądało, jakbym... Jakbym to ja zainicjowała zbliżenie. Było mu wszystko jedno, czy za tobą pobiegnę, czy będę cię przepraszać, czy nie. Zabronił mi tylko wyjawić treści szantażu. Nie chciałam go słuchać, ale... Powiedział, że jeśli się wam wygadam, to nie będzie mieć wyjścia i zaatakuje najsłabsze ogniwo. Serafinę. Biłam się z myślami, ale w końcu... W końcu postanowiłam się ugiąć. Taki wybór to przecież nie wybór, nie mogłam pozwolić, żeby twojej siostrze stała się krzywda. Pomyślałam, że zrobię co każe i za jakiś czas wyznam ci prawdę. Byle wszyscy byli bezpieczni. Ale jak widać... Nic to nie dało. Przepraszam.

- Chciałaś nas chronić... Chronić moją siostrę i przyjaciela. Cierpiałaś jeszcze mocniej niż ja. - Wplatam swoje palce w jej dłoń. - Tak bardzo się cieszę, że... Że nadal mnie kochasz.

- Oczywiście, że cię kocham! - Całuje mnie delikatnie w czoło. - A-ale musiałam cię odrzucić i... I bałam się, że mi nie wybaczysz.

- Teraz... To już nie ma znaczenia. Ważne, że jesteś. - Uśmiecham się, choć cała prawa część twarzy cholernie piecze. - Ale... Skoro dostał rozkaz... Bohaci zerwali sojusz z moim ojcem?

- Tego nie mówił.

- Muszę zadzwonić do ojca i brata, zapytać...

- Dopiero się obudziłeś. Poczekaj, pomogę ci wstać.

- Dam sobie radę. - Podnoszę się i opieram plecami o ścianę. Oglądam prawą dłoń, która była poparzona, ale teraz wygląda zupełnie normalnie. - Co ci się stało w rękę?

SPARKLESS 3 [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now