Rozdział 31.

38 4 101
                                    

Caelus przebiera się w dresowe spodnie i bluzę z kapturem. Kolory powoli wracają na jego twarz. Dobrze. Proponuję, że zostanę z nim jeszcze trochę, a on na szczęście nie ma nic przeciwko.

Wyjmuję z kieszeni wibrujący telefon. Dzwoni nieznany numer, więc obstawiam, że to Mariano. Ale kiedy obieram, słyszę głos Rekinara.

– Podobno mnie szukasz – mówi neutralnym tonem. – Porozmawiajmy. Przyjdź sam. Polana w lesie, za Aurdelis. Zauważysz mnie.

Rozłącza się, nie czekając na odpowiedź.

– Kto to? – Caelus pyta, wiążąc część kosmyków w niewielki kucyk z tyłu głowy.

– Rekinar. Chce się spotkać.

– Pójdę z tobą.

– Nie. – Rzucam mu ostre spojrzenie. – Jesteś słaby. 

– Żartujesz? – Podchodzi do szafy, z której wyjmuje ogromny, srebrny rewolwer. – Nie pójdziesz tam sam. Cholera. – Otwiera klamry teczki. – Nic mi już nie zostało. Zużyłem naprawdę wszystkie trucizny? Co ja miałem w głowie, nawet nie pamiętam... Ugh... Gdzie moje okulary...? Zresztą, nie ma znaczenia, już i tak jest po zmroku. Chodźmy.

– Caelus, proszę, zost...

– Nie! Nie wydawaj mi rozkazu, żebym tu został! – Krzyczy na mnie, a jego głos staje się momentalnie niższy. – Nie waż się.

– Ale...

– Jestem silniejszy niż myślisz.

– Celi, ledwo stoisz na nogach...

– Bez dyskusji. – Przerywa ostro. – Idziemy razem.

Dotarcie do lasu zajmuje nam około pół godziny szybkim marszem. Stanislav miał rację. Nie idzie go nie zauważyć.

https://www

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

https://www.pinterest.es/pin/960251951784833895/


Stoi na polanie w czarnym, obcisłym kombinezonie. Chroni niemal całe ciało oprócz twarzy. Jest gruby i sztywny, jakby był z metalu, ale wydaje się zupełnie nie krępować jego ruchów, kiedy idzie powoli w naszą stronę. Długie, wiśniowe włosy falują na wietrze z każdym bezszelestnym krokiem. Zawiesza oczy na Caelusie i przeklina niesłyszalnie pod nosem. Zdenerwowanie dostrzegam jedynie na ułamek sekundy. Zakrywa je od razu uśmiechem, na tyle szerokim, że dostrzegam duże, ostro zakończone kły.

– Powiedziałbym dobry wieczór, ale niestety dla ciebie, nie będzie on najprzyjemniejszy. – Skrada się jak kot, ostrożnie stawiając stopy. Zatrzymuje się zaledwie centymetry od mojej twarzy. Patrzy na mnie z góry, a jego oczy są skupione i kpiące. – Przy odpowiedniej kooperacji... Być może... Uda ci się uzyskać odpowiedzi na pytania, które tak cię trapią.

SPARKLESS 3 [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now