Rozdział 28.

42 5 49
                                    

https://www

ओह! यह छवि हमारे सामग्री दिशानिर्देशों का पालन नहीं करती है। प्रकाशन जारी रखने के लिए, कृपया इसे हटा दें या कोई भिन्न छवि अपलोड करें।

https://www.pinterest.es/pin/1014224778561947448/

Otwieram oczy. Leżę na łóżku przykryty kołdrą. Caelus stoi po drugiej stronie pokoju, przy otwartym oknie. Wpatruje się gdzieś w dal, mocno zamyślony, a zimny wiatr rozwiewa jego rozpuszczone włosy.

- Och. Obudziłeś się. - Odwraca się w moją stronę. Teraz zauważam, że ma na sobie mój czarny golf. - Przepraszam, pożyczyłem od ciebie ubranie.

- Zaniosłeś mnie do łóżka?

- Tak. Właściwie to siedzieliśmy pod łóżkiem, więc... Nie żeby to był jakikolwiek wysiłek... - Spuszcza wzrok, jakby był trochę zmieszany. - Ehm... Jak się czujesz, Ezio?

- Boli mnie głowa.

- To normalne, dużo płakałeś.

- P-przepraszam... - Teraz to mnie robi się strasznie głupio. - Byłeś tu... Cały czas?

- Tak.

- Szlag. - Nagle to do mnie dociera. - Prosiłem, żebyś został. Wydałem ci rozkaz. Nie mogłeś wyjść z mojego apartamentu, prawda?

- Gdybyś kazał mi wyjść to i tak siedziałbym pod drzwiami. - Uśmiecha się delikatnie. - Nie zostawiłbym cię w takim stanie. A teraz idź się ogarnąć. Zamówiłem ci coś do jedzenia.

- Nie jestem głodny.

- Każdy człowiek musi jeść. Nawet ty. - Opiera się o parapet i zastanawia przez chwilę. - Słuchaj... Pójdę dziś do Luny i wyciągnę z niej wszystko. Poczekaj tu na mnie. Jeśli cię zobaczy, emocje mogą wziąć nad nią górę. Lepiej, żebym załatwił to sam.

- Tak, jasne. Masz rację. Caelus... Celi. Mogę się zwracać do ciebie tak jak Meregra?

- Zwracaj się do mnie jak tylko ci się podoba.

- Ale nie będzie ci to przeszkadzać?

- Nie. - Uśmiecha się pod nosem. - Naprawdę, nazywaj mnie jak chcesz.

- Dobrze, w takim razie... - Waham się jak to powiedzieć. - Celi, ja... Nie chcę być dla ciebie problemem. Wiem, że niedługo przejmiesz władzę w swoim rodzie, że masz masę spraw i obowiązków. Bycie moim Posłańcem jest dla ciebie jak finalny test. Naprawdę to rozumiem. Dlatego chcę, byś zaliczył ten egzamin bez potknięć. Myślę, że... Popełniłem błąd. - Biorę głęboki wdech. - Poprosiłem cię, żebyś był moim przyjacielem bo byłem samotny. Niepotrzebnie to zrobiłem.

- C-co? - Podchodzi do mnie, ze zmartwioną twarzą. - Nie rozumiem... Nie chcesz, żebyśmy byli przyjaciółmi?

- Teraz mógłbyś pewnie ratować komuś życie, albo... Albo robić cokolwiek innego, lepszego niż siedzenie tu ze mną przez tyle godzin. Nie powinienem prosić cię, żebyś przy mnie został, wyłącznie dlatego, że było mi smutno. Zachowałem się jak okropny egoista przymuszając cię do spędzenia tu całej nocy. Nie chcę, by coś takiego się powtórzyło i źle wpłynęło na twoją pracę.

SPARKLESS 3 [ZAKOŃCZONE]जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें