Rozdział 13.

44 6 46
                                    

Jutro zaczyna się przerwa świąteczna. W tym roku zostaję w Aurdelis, żeby spędzić ją z Luną. Zamierzam dać jej maksymalną atencję i zaplanować każdy dzień tak, żeby sprawić jej przyjemność. To jedyne co mogę zrobić, by podziękować za czas, który mi poświęca.

Opowiedziałem jej wszystko, łącznie z tym, że uderzyłem Caelusa. Wysłuchała mnie, a potem po prostu była przy mnie. Cały czas. Nie oceniała mnie, dała przestrzeń. Czuję się przy niej tak bezpiecznie, tak... Dobrze. Dlatego zastanawiam się, co mógłbym jej dać na urodziny? Gdzie ją zabrać? Jak mogę się jej odwdzięczyć za wszystko, co dla mnie robi?

- Hej. - Luna siada mi na kolanach. - Mówię do ciebie.

- Przepraszam. Zamyśliłem się.

- Nie mów, że znowu się zamartwiasz. - Podnosi mój podbródek i spogląda mi w oczy. - Wszystko jest dobrze. Mer i twój brat mają oko na Serafinę.

- Właściwie, myślałem, gdzie mógłbym cię zabrać na urodziny.

- Nie musisz mnie nigdzie zabierać. - Uśmiecha się delikatnie, głaszcząc mój policzek. - Możemy zostać po prostu tutaj.

- Co? Nie, zasługujesz na coś specjalnego. Obiecuję, że wymyślę coś... Coś niesamowitego.

- Nie musisz nic wymyślać. Naprawdę.

- Ale chcę. Tyle dla mnie robisz... Chciałbym ci się jakoś odwdzięczyć.

- Odwdzięczyć? - Luna marszczy brwi i wygląda na zmartwioną. - Ezio, wyjaśnijmy sobie coś, dobrze? To, że jestem przy tobie, nie oznacza, że oczekuję czegokolwiek w zamian.

- Wiem, ale...

- Myślę, że nie wiesz. - Wzdycha, po czym poprawia się na moich kolanach, otaczając mnie teraz nogami. Jej wzrok jest poważny, co zaczyna mnie stresować. - Nie siedzę w twojej głowie, ale z tego co mówisz, mam pewien obraz sytuacji. Obraz człowieka, który musiał zawsze walczyć o wszystko. O atencję rodziców, o przyjaźń, o bezpieczeństwo siostry, o wolność... Nie wspominając o własnym życiu i zdrowiu. Choć wszyscy zakładają, że jako syn rodu miałeś łatwiej, było zupełnie odwrotnie. Dlatego nie dziwię ci się, że masz wrażenie, że musisz cały czas walczyć o mnie. Nie zrozum mnie źle, ja bardzo doceniam to, jak się starasz. Ale powiedziałam ci, że cię kocham, prawda? I to nie zmieni się, jeżeli po prostu zostaniemy w domu w moje urodziny. Kiedy mówisz, że chcesz mi się odwdzięczyć za moje uczucia, nasza relacja zaczyna brzmieć jak układ. Nie robię ci żadnej przysługi, a ty nie jesteś mi nic winien. Rozumiesz?

- Rozumiem... - Przytulam ją do siebie mocno. - Po prostu... Cały czas nie mogę uwierzyć, że jesteś z kimś takim jak ja.

- Dlaczego?

- Bo nie mam ci nic do zaoferowania? - Odrywam się od niej i uśmiecham delikatnie. - Widzisz? Już mam łzy w oczach. Boję się, że zakochałaś się w pozorach. W bohaterze, który zapadł w śpiączkę, bo ratował obcego mu człowieka. Albo w facecie, który potrafi tańczyć, zabawiać rozmową i grać na pianinie. A prawdziwy ja... Jestem nikim. Dzieckiem, które cały czas płacze za rodzicami. Jestem żałosny.

Luna uderza mnie w twarz.

Jej dłoń dotknęła mojego policzka lekko i plaśnięcie wcale mnie nie bolało. Ale zrobiła to tak niespodziewane, że aż zalewa mnie rumieniec wstydu.

- Nigdy więcej tak nie mów, Ezio. - Luna łapie mnie za szyję. - Masz za sobą ciężkie przeżycia. Dbasz o mnie, o siostrę, ale musisz też zadbać o siebie. Jesteś tylko człowiekiem. Masz prawo do uczuć i do płaczu. To nie świadczy o słabości.

- Łzy to największa słabość mężczyzny. Mam prawo używać ich tylko do manipulacji. Tak zawsze mnie uczono.

- Mam cię uderzyć drugi raz?

SPARKLESS 3 [ZAKOŃCZONE]Onde histórias criam vida. Descubra agora