Rozdział 20.

47 6 49
                                    

- Nariko! - Luna macha do niej kiedy siedzimy przy barze. Przyjaciółka podbiega do nas cała zarumieniona. - Byłaś świetna, o rany!

- Dzięki. Może... Może częściej będę tu przychodzić. - Przysiada się do nas i zamawia wodę z lodem. - Ezio, czy ja dobrze widziałam, że grałeś w rozbieranego pokera?

- Nic nie mów. - Śmieję się. - A ty gdzie przepadłaś, co?

- Ehm... Rozmawiałam z Renem.

- Dlatego masz rozmazany makijaż? - Luna uśmiecha się szeroko.

- C-co? Nie, nie! Tylko rozmawialiśmy. To mój szef... Zresztą jest starszy, więc...

- Pewnie nie powinienem tego mówić ale nie widziałaś jego twarzy, kiedy cię zobaczył grającą na fortepianie. Wyglądał jakby poraził go piorun.

- Dokładnie! - Luna wtóruje mi chichocząc. - Zresztą, czasem mnie nieco o ciebie podpytuje, kiedy jestem u niego na sesjach. Oczywiście robi to zupełnie mimochodem ale ja tam swoje wiem.

- Wiecie co, pójdę sprawdzić co u Caelusa. Jednak się trochę martwię w co Rekinar go wciągnął.

- Jasne. Będziemy tu na was czekać.

Pamiętam do której loży weszli. Te prywatne są przeszklone i zasłonięte grubymi kotarami. Naciskam klamkę ale drzwi są zamknięte. Po chwili słyszę szczęknięcie zamka.

- Chcesz dołączyć do gry, Ezio? - Zaya uśmiecha się, kiedy wchodzę do środka. - Właśnie będziemy zaczynać.

Spoglądam na Caelusa, który siedzi na krześle pośrodku loży. Wygląda dokładnie tak jak wtedy, kiedy Stanislav robił mu lap dance. Milcząca twarz i martwy wzrok. Na marynarce, koszuli, mankietach, nogawkach i w kilku innych miejscach ma przypięte małe spinacze biurowe. Ręce związali mu z tyłu za oparciem. Stan siedzi na kanapie naprzeciwko z oczami przewiązanymi krawatem.

- Co... Co to za gra? - pytam, nie ogarniając, na co patrzę.

- Spinacze. - Stanislav mówi spokojnym tonem. - Znana w naszych stronach zabawa dla dwóch osób. Wyjątkowo prosta. Jedna osoba przypina do siebie spinacze, druga musi je znaleźć i odpiąć w określonym czasie. Przegrany stawia alkohol. Żeby uniknąć oszustwa, Zaya jest tu w charakterze asystentki i sama je zapięła.

- Mógłby je zdjąć sam albo przypiąć wszystkie w jednym miejscu. - Dodaje dziewczyna. - Jak chcesz to możemy później zagrać we dwójkę, hm?

- Nie. - Marszczę brwi widząc jak Caelus unika mojego wzroku. - Nie życzę sobie żebyś mu to robił.

- To tylko niewinna gra. - Wzrusza ramionami. - Przecież nic się nie stanie.

- Caelus nie jest przedmiotem, którego możesz po prostu dotykać. - Czuję jak wzbiera we mnie gniew. Doskonale wiem jak niechciany dotyk potrafi zniszczyć psychikę. Nawet jeżeli to dziecinna zabawa... Nie. - Zabraniam ci, żebyś...

- Okej. - Stan opiera się o wysoki zagłówek i uchyla krawat by spojrzeć na mnie jednym okiem. - Obiecałem Zayi, że będę dziś grzeczny. Więc jeżeli tak bardzo cię to boli, to możemy się zamienić. Ty będziesz ściągać z niego spinacze. Pasuje?

- Nie! - Protestuje Caelus na tyle mocno, że aż sam jestem zaskoczony. - Ezio, dziękuję, że się martwisz. Ale zakład to zakład. Sam zaproponowałem wyścig i zgodziłem się na warunki. Mam swój honor.

- Świetnie. - Stanislav zaciąga materiał na oczy. - Zaya, włącz stoper. Pięćdziesiąt spinaczy, dziesięć minut.

Siadam na kanapie. Stan podchodzi powoli do Caelusa z wyciągniętą do przodu ręką. Gdy natrafia na ramię, klęka przed nim i zaczyna dotykać jego barków. Wodzi rękoma aż do szyi i sięga za kołnierz.

SPARKLESS 3 [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now