Epilog

194 13 8
                                    

Zach nie spodziewał się, że nudne życie będzie dla niego wybawieniem. Zgodnie z sugestią Madison próbował podporządkować swoją codzienność rutynie. Jej brak wynagradzała mu Samantha z nawiązką, więc nie mógł narzekać na brak dopaminy. Zach skupił się na nagrywaniu kursów video i jeżdżeniu na warsztaty do innych miast. Póki co odmawiał zleceń sesji zdjęciowych, choć czasem robił wyjątki. Wciąż miał do wykonania sesję ciążową z Jenną, ale pierwsze skrzypce miała grać Samantha.

Wynajęli dom. Co prawda w zabudowie szeregowej, ale przestrzeń pod numerem 241 chwilowo należała do nich. Dużo miejsc, które wykorzystywali w sposób przeszkadzający sąsiadom. Trudno, przecież przy przeprowadzce wszystkim pod drzwiami Zach położył zestawy stoperów. Starali się hałasować w godzinach, w których nikogo nie było w domu, ale życie czasem zaskakiwało. Zach miewał ochotę na deser przed kolacją.

Jego myśli na moment uciekły do Carlosa. Był mu cholernie wdzięczny za wszystko. Najpierw uratował Zacha, a teraz uwolnił Samanthę od chorych układów. Zach był pewien, że słono go to kosztowało, po wszystkim zniknął na kilka miesięcy. Westchnął i przeniósł wzrok na mały stolik przez telewizorem, gdzie leżały ciastka od Marie. Wraz z Samanthą zyskał kochającą przybrana matkę i Erica, który robił wszystko, żeby wygrodzić córce stracony czas. Rodzina. Nawet w najśmielszych snach o tym nie marzył. A to wszystko dzięki niej. Sammy. Pchełka, która doprowadzała go do szaleństwa. Miłość, której nie planował, a która się po prostu zdarzyła.

Przyglądał się jej skupionej na ekranie komputera twarzy. Gołe nogi podwinęła pod pośladki ubrane wyłącznie w białe bokserki. Zastanawiał się, czy zrobiła to celowo. Nieustannie zaczepiała Zacha i rozpalała do czerwoności jego wyostrzone zmysły. Przesunął wzrokiem w górę, na jego białą koszulkę na jej opalonym ciele, zagryzioną w skupieniu wagę i lekko zmarszczone brwi.

Na pewno zrobiła to specjalnie. Uwielbiał ją za to. Obraz ideału. Boskość siedziała przy stole i sprawiała, że było mu coraz bardziej gorąco.

– Pchełko... – głos mu się obniżył, ale nic nie pomógł na to poradzić.

Nie było na świecie nic bardziej podniecającego, niż mieć u boku kogoś, kto wspiera i podziela pasję. Okazało się, że Sammy po kryjomu ogląda jego kurs, zamiast poprosić o indywidualne lekcje. Stwierdziła z przekąsem, że zająłby się nauką innych czynności. Miała rację. Sekundę po tamtej rozmowie już był głęboko w niej.

– Hmm?

Wciąż nie oderwała wzroku od ekranu. Pieprzony kurs. Mógł najpierw zaspokoić swoją potrzebę kontroli, a dopiero potem jej go pokazać. Nagrał nowe lekcje i potrzebował opinii. Zach zazgrzytał zębami. Nie wydawała się zauważyć zmiany jego głosu. Pewnie miała w uszach słuchawki wygłuszające, te same, które osobiście jej sprezentował.

Kurwa.

Podszedł do niej, nachylił się i wyjął z ucha jedną słuchawkę.

– Próbuję pracować – mruknęła z cieniem zadowolenia.

– Zrób sobie przerwę. – Trącał nosem jej szyję i zaciągał się zapachem.

– Nie mogę – szepnęła. – Szef będzie zły.

Zach patrzył na swoją miniaturową twarz na ekranie i przeniósł wzrok na rozbawioną Samanthę.

– Myślę, że szef nie miałby nic przeciwko obowiązkowym przerwom w pracy.

Zatrudnienie jej było najlepszym ruchem. Zajmowała się wszystkimi jego sprawami, a dzięki prowadzeniu jego social mediów zaczęła rozważać studia z marketingu. Wspierał ją w każdej decyzji.

Przechylił ją razem z krzesłem, aż pisnęła ze strachu. Rozciągnął usta w leniwym, cwaniackim uśmiechu i trzymał ją mocno. Zielone oczy wpatrywały się w niego intensywnie.

– Twoje życie w moich rękach, jak ci się to podoba? – wymruczał z zadowoleniem.

Miał ochotę przelecieć ją na tym krześle właśnie w tej chwili. Zerwać te białe bokserki i zjadać ją cal po calu, aż będzie krzyczeć jego imię. Wyciągnęła ręce i chwyciła go za pośladki z szelmowskim uśmiechem.

– A panu, panie Foggy?

– Bardzo. Jest tyle rzeczy, które chciałbym ci zrobić.

– To je zrób – wyszeptała i przyciągnęła go bliżej. – Zrób je wszystkie, Zach.

Odstawił krzesło i zerwał z niej bokserki. Ukląkł przed nią, przed swoją własną boginią i przywarł ustami do rozgrzanej cipki. Wyrywał z jej ust jęki, które trafiały prosto do jego ego. Kochał ją i każdy fragment jej ciała. Zamierzał czcić ją tak długo, aż nie zabraknie mu sił.

Przy odpowiedniej osobie życie smakowało lepiej. Dopóki gwiazdy świeciły i mieli siebie, wszystko było na miejscu.


–––

Od Autorki

Jeśli Ty, lub ktokolwiek kogo znasz jest w kryzysie emocjonalnym i potrzebuje pomocy – oto lista bezpłatnych numerów, pod którymi można ją otrzymać.

116 123 – telefon zaufania dla dorosłych w kryzysie emocjonalnym (czynny w godz. 14:00–22:00).

116 111 – telefon zaufania dla dzieci i młodzieży (całodobowo).

800 108 108 – telefon wsparcia (czynny pon–ndz z wyłączeniem dni świątecznych w godzinach 14:00–20:00).

121 212 – telefon zaufania dla dzieci i młodzieży Rzecznika Praw Dziecka (całodobowo).

Czasem jedna rozmowa wystarczy, by poczuć się choć trochę pewniej we własnym życiu.

Ściskam Cię i dziękuję za wspólny czas! <3

#2 Jako i my odpuszczamy naszym winowajcomWhere stories live. Discover now