Rozdział 1

287 10 8
                                    

Samantha nie spodziewała się, że tegoroczne święta Bożego Narodzenia spędzi z ludźmi, których nie znała jeszcze kilka miesięcy temu. Siedziała w mieszkaniu Daviesa, Zacha i Catherine, owinęła się kocem i wpatrywała w ekran telewizora. Była wigilia Bożego Narodzenia, dawno już pochłonęli tort, a główna atrakcja wieczoru zamknęła się w sypialni ze swoim ukochanym. Samantha przywdziała pokerową twarz, bo po raz kolejny tego wieczoru odgłos uderzającego o ścianę łóżka przerwał jej odcinek Emily w Paryżu.

Jeny. Wlepiła oczy mocniej w ekran telewizora.

Zerknęła na Zacha, ale on nawet nie podniósł głowy znad ekranu komputera, przy którym pracował od jakiegoś czasu. Najwidoczniej był już do tego przyzwyczajony.

Albo i nie.

Z jakiegoś powodu przecież przeleciał ją w akademiku. Mimo, że był dość rzeczowy w swoich potrzebach, nie odebrało mu to uroku. Ani doświadczenia. Samantha była na niego nagrzana od dawna, a po studenckim skandalu Cate z Daviesem w roli głównej przestała już się hamować w tej kwestii. Skoro studentka mogła mieć romans z wykładowcą, to ona też mogła robić co chciała.

Miała dość bycia porzucaną.

Nie wiedziała, czemu każdy jej związek kończył się tak samo. Po seksie każdy z facetów mówił jej do widzenia. Na nic zdały się warsztaty o komunikacji bez przemocy i rozmawianiu o swoich emocjach. Najwidoczniej to działało tylko z ludźmi, którzy też to potrafili. Po ostatnim odrzuceniu w Halloween przez Alarica powiedziała sobie dość. Koniec ze związkami.

Zach wyglądał na miłego i od samego początku troszczył się o Catherine. Samantha upatrzyła go sobie już na Halloween, gdzie zachowała się jak szczeniak. Na swoje usprawiedliwienie miała jedynie to, że była kompletnie pijana. Jednak od tego czasu Zach Foggy coraz częściej gościł w jej fantazjach. Choć nie sądziła, by fantazjowanie o najlepszym kumplu chłopaka przyjaciółki było czymś rozsądnym.

Wytrzeszczyła oczy na kolejną falę pojękiwań Cate. Ja pierdole. Poruszyła się niespokojnie pod kocem i bezwiednie zaczęła sobie przypominać dzisiejszy poranek. Jej stres, bo chciała wykorzystać okazję, że Zach będzie tak blisko. Jego uniesioną brew i nieznaczny uśmiech. Cóż, opłaciło się przywitać go z opakowaniem prezerwatywy w dłoni. Choć ostrzegł ją, że to jednorazowa akcja, bo w zasadzie sam musi spuścić trochę z tonu. Teraz doskonale rozumiała dlaczego. Ciężko było wysiedzieć w tym pornosie na żywo.

Zrobiło jej się gorąco, więc wysunęła  spod koca jedną nogę, ale fala ciepła nie przestawała płynąć. W końcu odrzuciła koc ze złością i warknęła pod nosem. Jęki trwały w najlepsze, a Samantha robiła się coraz bardziej podniecona. Kręciła się na kanapie i zanurzała we wspomnieniach porannego seksu z Zachem. Jak jego kutas wbijał się w nią raz za razem tak mocno, że oczy uciekały jej w tył głowy.

Była zaskoczona, to prawda. Zach wyglądał jej raczej na kogoś, kto lubi czułość. Seks na biurku kompletnie zbił ją z tropu, ale było nawet lepiej niż wspaniale. Zach od tego czasu zupełnie ją ignorował, jakby przełączył pstryczek w swojej głowie. Opiekuńczo zapiął jej pas w samochodzie, a potem otrzepał włosy od śniegu. Traktował ją jak przyjaciółkę najlepszej przyjaciółki, nie kobietę.

Łup, łup, łup.

Westchnęła ciężko, odgarnęła z twarzy włosy, bo z tego gorąca przykleiły się do czoła. Podbrzusze łaskotało i gorąco zalewało ją coraz mocniej.

Wibracje telefonu wyrwały ją z fantazji.
Podniosła sprzęt z kanapy i zmarszczyła nos. Zach?

Zach: Jakiś problem, Sammy?

Zerknęła na niego, ale nadal wpatrywał się w ekran.

Hę?

Wystukała wiadomość:

#2 Jako i my odpuszczamy naszym winowajcomWhere stories live. Discover now