Rozdział 14.

11 0 0
                                    

Pełna adrenaliny i gniewu, nie mogąc znaleźć spokoju na swoim łóżku, podjęłam decyzję żeby porozmawiać z Akmanem jeszcze dzisiaj. Z sercem przepełnionym złością, które nie znało już słowa "zaufanie", ruszyłam w stronę starego hotelu, gdzie, jak mi wiadomo, zakwaterowany był cały zespół firmy.  Krok za krokiem, z każdym metrem coraz bardziej pewna siebie, podążałam przed siebie z nadzieją, że go tam zastanę i zrobię mu awanturę jakiej jeszcze nigdy nie widział. 

Moja ciekawość rosła z każdą chwilą – czy Akman działał na zlecenie, czy to był jego własny plan zniszczenia mnie. Postanowiłam, że nie pozwolę, by jakiekolwiek słowo uciekło bez śladu; miałam zamiar wszystko nagrać, by mieć niezbity dowód jego słów. Pod hotelem, działając instynktownie, spróbowałam swojego szczęścia, przysuwając kartę dostępu do czytnika przy drzwiach. Jednakże, bez rezultatu. Świadomość, że ta karta, odzwierciedlająca przeszłe dni mojego pobytu, już straciła swoją moc, skłoniła mnie do czekania na okazję, by wejść niezauważona wraz z innymi gośćmi.

Nie trzeba było długo czekać. Po kilku minutach moją uwagę przykuł przyjezdny z licznymi walizkami. To była moja szansa. Skryłam się za wózkiem z bagażami i sprytnie, jak cień, przemknęłam do środka. Niestety, stara karta dostępu, którą miałam przy sobie, zdradziła moją obecność, aktywując alarm na bramkach i wzywając ochronę. Czas był przeciwko mnie, więc zaczęłam biec, wykorzystując każdy oddech i mięsień, by dotrzeć na pierwsze piętro, do pokoju numer dwadzieścia w którym Akman był zakwaterowany. 

Za mną rozlegał się gwar i zamieszanie, które wywołałam swoim wtargnięciem. Miałam nadzieję, że nikt z gości nie będzie miał ani chęci, ani odwagi, by próbować mnie zatrzymać a Akman będzie miał otwarte drzwi. Nie chciałam sytuacji kiedy ochroniarze wyprowadzą mnie z hotelu jak włamywacza z rękami wykręconymi do tyłu. Nie oglądając się za siebie, nie pukając, wpadłam do pokoju, z impetem zamykając za sobą drzwi.

Akman, który do tej pory spokojnie wylegiwał się na łóżku, podskoczył jak oparzony. Jego twarz w sekundzie przeobraziła się z wyrazu beztroskiego relaksu w konsternację i zaskoczenie. Nie zdążyłam nawet otworzyć ust, gdy rozległo się głośne pukanie – bardziej przypominające walenie pięścią w drzwi. To była ochrona, która nie miała zamiaru czekać na wyjaśnienia. Moje serce biło jak szalone, a w głowie kłębiły się myśli o tym, jak wybrnę z tej sytuacji.

- Co się dzieje? - zapytał Akman, przybliżając się do mnie z wyraźnym zaniepokojeniem w głosie.

- Akman, potrzebuję z Tobą porozmawiać, to ważne. Broń mnie - powiedziałam stanowczo. W tym samym momencie do pokoju wdarła się ochrona  

- Co tutaj się dzieje? - powtórzył swoje pytanie Akman, a ja odczuwałam narastającą pewność, że za chwilę zostanę wyprowadzona stąd, gdyż Akman był nieświadomy całej sytuacji 

- Ta pani naruszyła przepisy hotelu, wtargnęła na teren obiektu bez pozwolenia - oświadczył ochroniarz, kierując się w moją stronę.

Wtedy w progu pojawili się Shawn, Ida, Alicja oraz Weronika i Blanka. Atmosfera zrobiła się niezręcznie, a sytuacja przyjęła podejrzany obrót.

- O co tutaj chodzi? - zdziwił się Shawn.

- Sam bym chciał wiedzieć - westchnął Akman.

- Ta pani wtargnęła bezprawnie na teren hotelu  - powtórzył ochroniarz 

- Bezprawnie wtargnęła? Czy wy jesteście poważni? Czy my, jako goście tego hotelu, nie mamy prawa być odwiedzani? - zapytał Akman, podnosząc głos.

- Dla zapewnienia bezpieczeństwa, zgodnie z regulaminem hotelu, każda osoba wchodząca na teren obiektu musi uzyskać zgodę na recepcji - wyjaśniał ochroniarz.

Udowodnię Ci....a później....Where stories live. Discover now