Rozdział 7.

8 0 0
                                    

Ruszając do pracy miałam wrażenie, że wreszcie dotarłam do momentu przełomowego – wszystko w mojej głowie zaczęło układać się w całość. To był ten czas, kiedy uczucia musiały ustąpić miejsca pragmatyzmowi. Projekty i dowody mojej niewinności czekały, niczym nierozwiązane zagadki. Myśl o Shawnie pryskała jak bańka mydlana, wywołując chwilowy przypływ ekscytacji, który szybko ustępował miejsca realizmowi. To już był koniec – piękne wspomnienie, które musiałam odłożyć na półkę przeszłości. Moje serce jeszcze walczyło, ale rozum był jak kapitan statku, który pewnie prowadził przez wzburzone fale.

- Uważajcie, Shawn jest dzisiaj jak osa -  ostrzegł nas Olaf, zazwyczaj promieniejący optymizmem, dziś tonem bardziej poważnym niż zwykle - Nawet nie zdążyliśmy dobrze rozgościć się na naszych stanowiskach, a on już ma do każdego jakieś 'ale'.

- Znakomicie, dzień zapowiada się... interesująco -  odparłam z nutą ironii, choć w głębi duszy czułam, że to może być jeden z tych ciężkich dni.

- A wspomniał może, co spowodowało jego  gorszy dzień? - zapytała Alicja, próbując zrozumieć źródło jego frustracji.

- Poza dokładnym wyliczaniem błędów każdego z nas, nie raczył podzielić się niczym więcej -  wyjaśnił Olaf, wyglądając na wyraźnie przybitych tą sytuacją.

- Nie mogę się doczekać, aż skoncentruje na mnie całą swoją uwagę - mruknęłam, choć obawy skutecznie chłodziły mój sarkazm.

Z mieszanką niepewności i determinacji weszłyśmy na piąte piętro, gdzie mieściło się nasze biuro. Ledwo wysiadłam z windy, nie zdążyłam nawet złapać pełnego oddechu, gdy poczułam za sobą jego obecność.

- Jesteś z siebie zadowolona? - zapytał, a w jego głosie dało się wyczuć nie tyle pytanie, co oskarżenie.

Zaskoczona, odwróciłam się, by stanąć twarzą w twarz z moim przełożonym.

Słucham? - zapytałam, próbując ukryć zdenerwowanie.

Pytam, czy jesteś z siebie zadowolona? - powtórzył Shawn, tym razem patrząc prosto w moje oczy.

- Panie Ellis - zaczęłam, tonem, który balansował na granicy zuchwałości i profesjonalizmu -Obawiam się, że nie do końca rozumiem, o co panu chodzi. Jeśli ma pan jakieś konkretne zarzuty, jestem gotowa je wysłuchać. A jeśli nie, to pozwoli pan, że wrócę do pracy. Mam sporo zaległości.

Cisza, która zapadła po moich słowach, była gęsta od napięcia. Shawn wyglądał, jakby miał zaraz wybuchnąć. Nie czekając na jego reakcję, skierowałam się w stronę mojego biurka. Ta wymiana zdań odbyła się na oczach wszystkich pracowników, w tym Idy, która z zaciekawieniem obserwowała całą sytuację zza swojego monitora. Po chwili Shawn podszedł do mnie zdecydowanym krokiem.

- Telefon firmowy i tablet - rzucił krótko, wyciągając rękę nad mój monitor. 

Zdezorientowana, ale bez słowa sprzeciwu, podałam mu oba urządzenia.

- Przeprowadzam konfiskatę zarówno Twojego telefonu jak i tabletu firmowego ponieważ wykorzystujesz te przedmioty do działania na szkodę firmy - jego słowa były jak wyrok, a wzrok nieubłagany. - Żeby nikt nie miał żadnej wątpliwości co do zasadności mojego postępowania Liliana przekazała naszej konkurencyjnej firmie szczegółowe informacje z wczorajszego zebrania. Każdy projekt, prócz oczywiście swojego, został dokładnie opisany i przekazany naszym rywalom.

Jego słowa uderzyły we mnie jak grom z jasnego nieba. W głowie miałam tysiąc pytań, ale żadne słowo nie mogło przebić się przez moje usta. Czułam, że każdy w biurze patrzy na mnie, szepcząc między sobą, a ja... ja stałam jak skamieniała, nie wiedząc, jak bronić swojej niewinności.

Udowodnię Ci....a później....Where stories live. Discover now