Rozdział 11.

10 0 0
                                    

- Lał jaka laska - krzyknęła Alicja widząc mnie jako pierwsza jak tylko wyłoniłam się zza rogu budynku. 

- Nie przesadzaj - odpowiedziałam, przywitałam się z nią, starając się nie pokazać, jak naprawdę się czułam.

Starałam się zachować spokój, chociaż wewnątrz burzyły we mnie emocje.

- Gdyby tu był Harry... - śmiała się specjalnie tak by słyszał to zarówno Shawn jak i Ida 

- Wyłączyłam opcję zakochiwania się na najbliższe kilka lat! - wybuchnęłam śmiechem - Także - powiedziałam, ale zanim zdążyłam dokończyć, Alicja przerwała mi

- Ale to nie znaczy, że on przestanie próbować cię zdobyć - przerwała mi, a ja poczułam, jak moje policzki lekko się zarumieniły. Nie chciałam, aby ktokolwiek myślał, że jestem obiektem czyichś prób zdobycia. Chciałam być postrzegana jako silna i niezależna kobieta, a nie jako trofeum w męskich grach.

Shawn, zawsze wyglądający jak z okładki magazynu, opierał się o swój samochód z taką nonszalancją, jakby cały świat należał do niego. Ida, z kolei, zdawała się być jego cieniem, zawsze gotowa do adoracji. Jego spojrzenie było szybkie i powierzchowne, jakby chciał tylko potwierdzić, że jestem obecna, ale nie zasługuję na więcej jego uwagi. Czułam się głupio, ale nie z jego powodu – byłam zawstydzona własnymi emocjami, którymi dałam się ponieść w kuchni. To było nie na miejscu. 

Pokonane w samotności kilometry pozwoliły mi trochę sobie to poukładać i spojrzeć na wszystko z innej perspektywy. Postanowiłam przestać udowadniać mu jaka jestem a skupić się na udowodnieniu niewinności czysto zawodowo. Mimo że często wmawiałam sobie, że nic do niego nie czuję i że to, co między nami było, to już przeszłość, w głębi duszy wiedziałam, że to nieprawda. To się zmieniło dzisiaj, kiedy łzy pozwoliły mi się uwolnić od nagromadzonych emocji i uczuć do tego człowieka. Nie powiedział mi nic szczególnie złego, ale jego słowa mnie zraniły tak bardzo, że nie byłam w stanie mu tego wybaczyć.

- Wsiadasz?- Alicja przerwała mi rozmyślania.

Z uśmiechem wsiadłam do samochodu z szoferem wraz z przyjaciółką i dwójką kolegów z pracy. Po około piętnastu minutach dotarliśmy do baru, gdzie zajęliśmy sofy ustawione w wielkim kole, tak aby wszyscy mogli się widzieć i swobodnie rozmawiać. Mimo że było nas dwadzieścia osób plus szef nie mieliśmy problemu. Zanim się rozejrzeliśmy, kelnerzy podali nam drinki i mocne shoty, aby rozluźnić atmosferę. 

- Nie wierzę.... Przyszłaś - westchnęła ciężko Ida przechodząc obok mnie - Myślałam, że w końcu będziemy mieć chwilę wytchnienia od ciebie i twoich dramatów.

- Równie mało entuzjastycznie witam twój widok - sarkazm sam cisnął mi się na usta - Ale cóż polecenie służbowe to polecenie. Musisz porozmawiać z Shawnem żeby mnie nie zapraszał obie będziemy miały spokój - zaproponowałam 

- A ty ciągle zazdrosna? - zadrwiła Ida, z szerokim uśmiechem na twarzy.

- Ani trochę - odbiłam, biorąc łyk drinka, starając się ukryć złość na kobietę.

- Och, widziałam twoją nieprzepełnioną zazdrością reakcję w kuchni - podniosła głos Ida, a jej ton nabrał wyższości.

- A co się wydarzyło? - zapytała zdziwiona Alicja w moim kierunku.

- Nic wielkiego - próbowałam zmienić temat, ale Ida nie dała za wygraną. 

- Pozwól, że ja opowiem, będę bardziej obiektywna - zaczęła Ida, a jej głos był pełen fałszywej pewności siebie. - Otóż Liliana chciała sobie zrobić kawę, a że los chciał, że ja korzystałam z ekspresu przed nią, robiąc sobie swoją ulubioną latte, to na mnie się próbowała wyżyć. Oparzyła się wrzątkiem i oskarżyła mnie o to, że celowo nie sprawdziłam ekspresu, czy się wyłączył.

Udowodnię Ci....a później....Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin