Rozdział 9.

8 0 0
                                    

Sen nastał z trudem, przerwany serią nagłych wybudzeń. Każde z nich towarzyszyło szybko bijącemu sercu, a w głowie szumiały wspomnienia niedawnych zdarzeń – mieszanka strachu i żalu, która nie dawała mi spokoju. Do tego dochodziła czujność, bo teraz droga do pracy była dłuższa; musiałam iść na piechotę aż trzy kilometry.

Kiedy wstałam, emocje, które tłumiłam, wyrywały się w postaci łez. Były one niemym świadkiem żalu i niesprawiedliwości, której doświadczyłam, a wstręt do firmy i do Shawna, który wydawał się być sercem całego zamieszania, rozlewał się we mnie jak jad. Ale z każdą łzą, która spływała po moim policzku, odczuwałam ulgę – stawałam się lżejsza o jeden oddech, silniejsza o jedną myśl. Byłam gotowa stawić czoła przeciwnościom i kłodom rzucanym mi pod nogi.

Ubrana w determinację, zebrałam się w sobie i opuściłam hotel. Idąc tą samą ścieżką, którą dzień wcześniej pokonałam samochodem z szoferem, starałam się odnaleźć choćby cień pozytywów w całej tej sytuacji. Paradoksalnie, ta przymusowa piesza wędrówka dała mi chwilę, by podziwiać piękno tureckiego krajobrazu i architektury, na co zawsze brakowało mi czasu.

Po czterdziestu minutach marszu dotarłam do biura, gdzie zastałam zatroskaną przyjaciółkę.

-Co się stało? Gdzie byłaś? Twój pokój... jest zajęty przez kogoś innego? - wypaliła w zdenerwowaniu, bombardując mnie serią pytań.

- Wymeldowano mnie z hotelu i przeniesiono do innego - odpowiedziałam, próbując ukryć drżenie w głosie.

- To niemożliwe, to musi być pomyłka! - zawołała.

- Na recepcji powiedziano mi, że mam pół godziny na spakowanie się i że kierowca zawiezie mnie do nowego miejsca. Nawet nie miałam czasu Cię poinformować.

- Ja pierdole Ty sobie żartujesz?

- A wyglądam jakbym żartowała? - zapytałam, a moje spojrzenie mówiło wszystko.

- Ani trochę. Wyglądasz, jakbyś płakała - powiedziała, obejmując mnie w pocieszającym uścisku.

Nagle, Ida, z tajemniczym uśmiechem malującym się na jej twarzy, poinformowała mnie, że szef wzywa mnie natychmiast do siebie. Serce zabiło mi mocniej, kiedy weszłam do gabinetu i zobaczyłam Shawna, przeglądającego dokumenty z wyraźnym niezadowoleniem.

- Co to ma być? Gdzie są wyraźnie zdefiniowane cele? Jak chcesz to wszystko przedstawić? Musisz wiedzieć, jak odpowiadać na konkretne pytania! - jego głos był ostry, ale w tle słyszałam nutę desperacji. - Przygotowania do konferencji to nie jest miejsce na takie niedociągnięcia. W mojej firmie oczekuję perfekcji. Popraw to, i to szybko. Użyj języka, który trafi do każdego, ale też wskaż emocje, które chcesz wywołać. To ma być prezentacja, która zostanie zapamiętana!

- Nie bardzo rozumiem o co Ci chodzi - powiedziałam, starając się nie dać po sobie poznać, że trzęsę się ze zdenerwowania.

- O to - rzucił przede mnie wydrukowane kartki moich notatek do prezentacji, które dopiero wczoraj zaczęłam przygotowywać

- Przecież to dopiero projekt, szkic, który zaczęłam wczoraj. Nie zawiera jeszcze żadnych konkretnych informacji to jedynie notatki do prezentacji. - tłumaczyłam, ale w głosie czuć było moje rozdrażnienie.

- Świetnie że bierzesz się za tak poważne sprawy tak późno

- Dwa tygodnie to mnóstwo czasu, żeby wszystko dopracować - broniłam się, choć w środku gotowałam się ze złości.

- Oczekuję pełnego planu na moim biurku jeszcze w tym tygodniu. Nie zrobisz mi wstydu na konferencji - powiedział ostro.

- Nie musisz się martwić. Nie przyniosę Twojej firmie wstydu - obiecałam, chociaż w środku czułam się jakby ktoś wylał na mnie kubeł zimnej wody.

Udowodnię Ci....a później....Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz