Rozdział XXVI. Wspomnień czar

148 4 2
                                    

- Pamiętasz jak byłem chudy?

- W sensie ważyłeś 200 kg? - James uniósł brew na 45 burgera w przeciągu pół godziny.

- Nie, tak naprawdę, jak 50 - odpowiedział z pełną buzią Liam.

- Jak przez mgłę - odpowiedział szczerze James.

Oczywiście, pamiętał, że kiedyś z Liamem trenerowali tenisa, że chłopak, podobnie jak on miał wyrzeźbione ciało i niemal zerową tkankę tłuszczową. Teraz jednak jego proporcje nieznacznie się odmieniły i jego ukochany przypominał wielką górę tłuszczu z głową na górze.

Niegdyś aktywny, wysportowany chłopak, odpuścił sobie dietę do tego stopnia, że obecnie jego ogromny ciężar go unieruchomił i nie mieścił się już praktycznie w żadne ubrania.

Oczywiście, jak powiedział lekarz, wszystko można było zwalić na fakt, że chłopak miał lekkie tendencje do tycia, a pewnym momencie organizm przestał wytwarzać energię z kcal, tylko przekształcał je na tłuszcz, którego kolejne warstwy pojawiały się co chwila, rozlewając na olbrzymie łoże. Zapotrzebowanie kaloryczne chłopaka było tak duże, że nawet przez sen musiał czasami popijać kaloryczne shejki.

Zdecydowanie trudno było uwierzyć, że ciało chłopaka kiedyś mieściło w sobie zaledwie 50 kg mięśni, a procent jego tkanki tłuszczowej nie przekraczał 5%.

- A skąd takie pytanie? - zapytał James.

- Bo ostatnio mam dużo czasu na myślenie, od kiedy no wiesz, już nie chodzę. I jak myślę o tym wysiłku fizycznym, który kiedyś podejmowałem, to aż się robię zmęczony i... Głodny? Czy mi się wydaje czy to już pora obiadu? - powiedział Liam, potrząsając swoim brzuchem.

- Tak, minął kwadrans od kiedy skończyłeś 50 pizz i właśnie kończysz 50 burgera, więc myślę, że jak za dziesięć minut nie zaserwuję ci obiadu, to umrzesz z głodu - odpowiedział ze śmiechem James.

- Bardzo zabawne. Najpierw wpychał we mnie jedzenie, a teraz się śmieje z moich kilku nadprogramowych kilogramów - westchnął Liam.

- Wcale to nie kwestia twojej miłości do słodycz - pokręcił głową James - i niechęci do ruchu.

- Wolę siebie w takiej krąglejszej odsłonie - odparł Liam.

***

Po trzygodzinnym obiedzie przyszedł czas na deser. James rozbawiony podejściem Liama karmił go do oporu. Dawno blondyn nie prosił go by przestał. Ale może rzeczywiście po obiedzie, na który zeszło 100kg ziemniaków w majonezie, 100 kg frytek, 150 kotletów mielonych, 100 drwali, 100 kubłów nuggetsów i sterty paluszków rybnych. 50 pięciopiętrowych tortów, 50 litrów lodów, 100 pączków, 50 rurek z bitą śmietaną i pączki pierników, mógł odczuwać lekki dyskomfort. Jednak James nie przestawał go karmić. Zachwycony, jak ciężko dyszy Liam z przejedzenia, jak bardzo przekroczył granicę i że zaczyna zdawać sobie z tego sprawę.

- Nie mogę - jęczy Liam.

- Nie ładnie kłamać tłuścioszko - śmieje się James - przecież widzę, że masz ochotę na szarlotkę.

Jest to prawda. Mimo bólu brzucha, Liam ślini się na widok 10 olbrzymich foremek, które James oblewa bitą śmietaną i słodkimi polewami. Zaczyna go karmić ogromną drewnianą łyżką. Liam nie może nawet drgnąć, mimo że wie z każdym kęsem jest coraz bliżej granicy. Koszulka, w której siedzi jest na granicy i tak już nie zasłania dolnej części jego brzucha. Przestaje się mieścić w cokolwiem. Jest taki tłusty...

Po tym wszystkim Liam nie jest w stanie nawet przewrócić się na bok. Ciężko dyszy. Jest spocony, mimo że tego dnia ruszał tylko  ustami. Do tego stopnia odzwyczaił się od ruchu, że problemem zaczyna być podniesienie ciężkiej ręki, z której obwisają dosłowne kilogramy tłuszczu.

- Myślę, że moja ręka waży więcej niż cały ty - wyznał nie tak dawno Jamesowi.

Teraz nie ma siły nawet otworzyć ust.

***

Przerwa między karmieniem jest krótka, zważywszy, na fakt ile Liam zjadł. Jednak James nie daje za wygraną. Ogromne zamówienia z Maca, KFC i Burger Kinga zaczynają się pojawiać na brzuchu Liama. Jednak on nie jest w stanie po nie sięgnąć. Zdenerwowany czeka aż James wszystko poda mu do ust.

- Leniuszek - mruczy James, karmiąc go do ustnie - chyba przez to już nigdy nie dasz rady schudnąć.

- Chyba będę musiał się z tym pogodzić - westchnął ciężko Liam między kęsami - już się przyzwyczaiłem do swojego lekko większego brzuszka.

Mówiąc to, Liam głaszcze się po brzuchu - olbrzymiej góry sadła...

OMG. Nie wierzę, że kończymy przygodę z naszymi bubusiami. Koniecznie dajcie znać jak się wam podobały ich przygody

Słodki wybór Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin