Rozdział III Babci nie wolno odmawiać

172 3 2
                                    

James nie wierzył w to co widzi, po tym jak zobaczył ile Liam zjadł na śniadanie, był pewien, że przyjaciel nic nie zje w szkole. Jednak ten już na drugiej przerwie zjadł całe swoje drugie śniadanie, a na przerwie obiadowej wyciągnął go na pizzę.

James wiedział, że powinien powstrzymać przyjaciela, który zdawał się nie przejmować ponad dwudziestoma dodatkowymi kilogramami i praktycznie całkowitym zaniknięciem mięśni. Z niemal wychudzonego chłopaka stał się pulchniutkim, niskim chłopcem, z okrągłą twarzą i podwójnym podbródkiem. Należało coś z tym zrobić, tym bardziej, że trener mijając ich na korytarzu znowu skomentował wygląd Liama.

Jednak Liam był taki uroczy w nowej odsłonie. Kiedy jadł wydawał się być szczęśliwy i James nie był w stanie zdobyć się na nic więcej niż tylko przyjacielskie zaczepki. Dlatego jak ostatnio oddał kumplowi niemal całą swoją pizzę. Ten wydawał się z tego powodu zadowolony.

- I zobaczysz, że jak tylko zdejmą mi gips, zacznę się odchudzać i wrócę do dawnej formy - zarzekał się Liam.

***

Liam wychodził ze szkoły wcześniej, bo na dwóch ostatnich lekcjach był wf. Mając nieco czasu wszedł po drodze do Maca i zamówił dwa podwójne hamburgery i frytki. Dopiero potem wrócił do domu.

Nie spodziewał się, że będzie cieszył się ze złamanej ręki, ale podobało mu się, jak mama i Sophie latają wokół niego i ubolewają nad jego złamaną ręką. Nie komentowały także, kiedy prosił o trzecią dokładkę pieczeni.

- On ma chorą rękę, nie nogi. Mógłby wstać i się ruszyć. Ba nawet by mu się to przydało - fuknął ojciec, ale nikt go nie słuchał.

Liam leżał na kanapie i jadł, czując, jak jego brzuch przyjemnie napełnia się domowym jedzeniem.

***

Wieczorem podeszła do niego mama i Sophie.

- Słuchaj Liam. Babcia po śmierci dziadka jest bardzo samotna, zapytała się czy ty albo Sophie nie zechcielibyście przez jakiś czas z nią pomieszkać, aż się oswoi z wdowieństwem - zaczęła mama - oczywiscie nikt cię...

- Chętnie - przerwał mamie Liam.

- Świetnie - ucieszyła się mama - to my cię spakujemy.

Trzy godziny później siostra odwoziła go do babci. Liam był szczęśliwy, że przez najbliższych parę tygodni nie spotka się z ojcem. Do tego czasu zdąży schudnąć.

***

Babcia ugościła go olbrzymią kolacją w postaci spagetti i deserem z bardzo kremowego ciasta. Na koniec na tacy ułożyła wieże z dwunastu pączków i zabrała go do salonu.

Rozmawiali długo, jedząc przy tym pączki. Liam najpierw się opierał, ale kiedy babcia zrobiła smutną minę, to westchnął i zaczął jeść. Czuł, że zaraz pęknie, ale nie mógł zrobić przykrości ukochanej babci.

***

Liam cieszył się, że zrobił tydzień wcześniej pokaźne zakupy internetowe, bo obecnie mieścił się tylko w nowe ciuchy. Najlepiej czuł się w tych luźnych, które nieco maskowały jego sylwetkę i nie uciskały po olbrzymich posiłkach u babci. Nie potrafił jej odmawiać, więc gdy tylko podsuwała mu jedzonko pod nos jadł bez marudzenia, planując nie jeść nic pomiędzy posiłkami i w szkole.

Jednak było to o tyle trudne, że James lubił wyskakiwać do pobliskiej pizzerii, a po drodze do domu babci był Macdonald i cukiernia. Liam wmawiał sobie, że więcej się rusza, ale prawda była taka, że od babci jechał z koleżanką do szkoły, a po zajęciach spod Maca odbierała go Sophie, a złamaną ręką uniemożliwiała mu treningi.

- To może pójdziemy na spacer do parku - zaproponował James, kiedy obydwaj kończyli o tej samej porze - ta pizza leży mi na żołądku, a tobie też przydałoby się trochę ruchy.

Powiedziawszy to, James poklepał przyjaciela po brzuchu.

- No dobra - westchnął Liam.

Już po paru minutach oddech niższego chłopaka zrobił się płytszy. Po paru następnych Liam już ciężko sapał.

- Ktoś tu stracił kondycję - zaśmiał się James - spokojnie, odzyskamy ją. Poczekaj na ławce, ja pójdę po lody. Trochę cukru ci się należy.

Liam zarumienił się. Na szczęście James odebrał to jako kolejną oznakę zmęczenia. W rzeczywistości Liam wstydził się, bo chociaż oficjalnie był na diecie to babcia codziennie pakowała mu do szkoły sześć pączków pistacjowych, którym chłopak nie potrafił się oprzeć i zjadał w ukryciu przed wszystkimi. Ze smutkiem odkrył, że gdy człowiek ma parę kilogramów za dużo, to reszta patrzy z wyrzutem, gdy je coś niezdrowego. Dlatego słodycze zawsze jadł sam.

Teraz jednak zjadł przy Jamesie lody i podziękował. Naprawdę sprawiły mu radość. Zdecydowanie większa niż spacer, który skończyli trochę wcześniej, poszło na pizzę, a potem James odwiózł go do domu, bo Liama zaczynała boleć głowa.

***

Następnego dnia rano Liam obudził się z gorączką i babcia kazała mu zostać w domu. Przychodziła do niego bo chwila z jedzeniem i lekarstwami.

- Muszę cię karmić póki masz apetyt, bo potem go stracisz w trakcie choroby - powiedział babcia.

Liam, patrząc na spore wybrzuszenie kołdry, będące jego brzuchem, stwierdzał, że nie byłoby to najgorsze rozwiązanie...

I za nami trzeci rozdział. Fajnie się go pisało.
Napiszcie jak się Wam czytało i co myślicie o naszych bohaterach

Słodki wybór Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt