Rozdział XXI. Na złość Jamesowi, niech mi pękną spodnie

105 1 0
                                    

- Kochanie, ale byliśmy już dzisiaj w Macdonaldzie trzy razy - James spojrzał na swojego chłopaka, który prosił go o wizytę w Macu z danutem w dłoni.

To nie tak, że James żałował Liamowi jedzenia, ale ten wyrósł z ostatnich ubrań po tygodniu. Podczas ostatnich dwóch tygodni, kiedy to z trudem udało się go zagonić na wagę okazało się, że przytył niemal 50kg.

- 545 - James patrzył z niedowierzaniem na cyferki zaledwie dzień wcześniej.

- To stres i egzaminy - usprawiedliwiał się Liam, pożerając ze smutku 13 paczkę delicji, a był tego dnia jeszcze przed śniadaniem.

- Teraz o 12.30 - negocjowali trzecią wizytę w Macdonaldzie tego dnia.

Dzięki temu, że posiadali aplikację w telefonach mogli zjeść tego dnia za darmo w każdym Macdonaldzie w mieście i James miał wrażenie, że zamierza skorzystać ze wszystkich tych miejsc.

I tak się powoli działo. Przy ósmym James zaopanował, co skończyło się tym, że obrażeni na siebie rozstali się o 15.00.

***

Do Liama dołączyła Lidia, która posłusznie woziła go wszędzie, wykonując masaż jego brzucha i pojąc, pomiędzy wizytami shejkami proteinowymi.

- To teraz już wiem, co ci tak rozepchało żołądek - zaśmiała się, gdy dowiedziała się co to jest i jak Liam zmodyfikował przepis - nie dziwię się też z tym wyrastasz z ubrań po tygodniu i tyjesz w oczach.

- Nie wyrastam - upierał się Liam - a poza tym, skąd pewność, że to od tego tak tyję.

- Z tego co mówisz jest w litrze tego cudeńka ok. 2,5 tys kcal. Ty wypijasz takich dziesięć w ciągu dnia - Lidia odpowiedziała z uśmiechem leniwej kotki - 25 tys. kcal z samych napojów to trochę dużo. Reszty nawet nie próbuję podliczać.

- A jakie jest dzienne zapotrzebowanie - zapytał Liam.

- Dla mężczyzny twojego wzrostu ok 2,5 tys.kcal - odpowiedziała Lidia ze śmiechem - masz małą nadwyżkę, stąd to sadełko.

- Ale chyba nie jest bardzo źle - zapytał Liam podczas wizyty w ostatnim 20 Macdonaldzie w ich mieście.

Jeszcze nigdy nie był tak przejedzony, ale i zadowolony.

- Wiesz to mi się podoba, a czemu pytasz? - zapytała.

- James powiedział, że przesadzam dzisiaj po południu - odpowiedział chłopak - a ja tylko lubię jeść.

- Myślę, że musisz z nim pogadać - powiedziała dziewczyna.

- Wiem, ale jestem na niego zły - odpowiedział Liam.

***

Ten stan rzeczy utrzymywał się jeszcze przez trzy dni. Liam przez ten czas jadł tak, jakby ktoś go głodził przez ostatnie miesiące, albo przynajmniej próbował to robić. Dlatego, kiedy w końcu spotkali się z Jamesem, to przez pół godziny naciągał spodnie na tyłek, bluzkę przynajmniej na górną część brzucha, a czerwonym sweterkiem starał się ukryć mankamenty bardzo sflaczalych ramion. Wszystko było do granic możliwości napięte i niewygodne, ale Liam był zadowolony ze swojego wyglądu.

Pojechali do mamy Jamesa, która uraczyła ich cudowną kolacją, która zdawała się nie mieć końca. Liam najadł się do tego stopnia, że przez godzinę musiał siedzieć, bo olbrzymi ciężar brzucha uniemożliwiał ruchy.

- Byłem tak na ciebie zły, że jadłem przez cały ten czas - wytłumaczył później Liam - a teraz jestem zdenerwowany, czuję ssanie w żołądku, jedziemy do Macdonalda?

Pojechali i w końcu skorzystali z Macdonalda po całości. Liam nie był w stanie nic mówić. Przecholował ostro nawet, jak na ostatnie swoje dokonania.

- To twoja wina - burknął Liam, układając dłonie na brzuchu - byłem tak na ciebie zły, że nie jadłem tylko po to, aby odreagować, ale także po to, aby przytyć...

- 550 kilo to za mało? - zachichotał James.

- Nie, ale nie chciałem, abyś mi mówił co mi wolno, a czego nie i... - w tym momencie jego spodnie nie wytrzymały.

Nie tylko guzik od spodni, ale także boczne szwy. Liam przeklął w duchu, że zignorował jak wiele wysiłku kosztowało założenie ich i że brzuch pragnął się uwolnić już dawno.

- Na złość Jamesowi niech pękną spodnie - zaśmiał się brunet i pogłaskał chłopaka po brzuchu.

Ten jednak był tak napchany, że Liam jęknął z bólu. Nie było mowy, że w stanie.

- Z przyjemnością bym cię niedługo zważył.

- Daj odpocząć od tego ważenia, chłopie - jęknął Liam.

***

Całe to wstydliwe zdarzenie przyśniło mu się w nocy. Aby się uspokoić postanowił pójść do kuchni. Ale najpierw miał problem by w ogóle podnieść swoje olbrzymie cielsko. Ale kiedy jego stopy wylądowały na ziemii i natknęły się na opakowania po czipsach, ciastkach i żelkach, uświadomił sobie, co mogło być tego powodem. Mimo to postanowił pójść do kuchni.

Trochę mu to zajęło. Zdziwił się, kiedy zobaczył godzinę. Według zegarka minęło niespełna pięć godzin od wieczornego napychania brzucha na noc, a ten znów domagał się jedzenia. No nic. Nie zamierzał z tym dyskutować.

Liam naprawdę nie zamierzał opróżniać całej lodówki, ale wszystko było takie pyszne.

Babcia nakryła go na tym obżarstwie. Zaczerwienił się po same uszy.

- Trzeba było mówić. Zacznę robić więcej na kolację - powiedziała tylko.

Pierwsza poważna sprzeczka chłopców za nami. Kto z nich ma rację. Jak myślicie?

Słodki wybór Where stories live. Discover now