Rozdział XII Przerwa świąteczna

122 1 0
                                    

Liam nie miał powodu żeby wstawać z łóżka między Wigilią czy Sylwestrem. Na specjalnym wózku, który załatwił mi pielęgniarz przemieszczał się tylko do łazienki. Tak to wszystko było podstawiane pod nos. A on nawet nie patrzył co, bo uczył się do egzaminów końcowych by trafić na jak najlepszą uczelnię.

Powodowało to, że praktycznie nie zakładał koszulek tylko siedział w nowych spodniach dresowych przez całe dnie. Stwierdził, że musiał zacząć jeść mniej skoro nadal odczuwał głód. Nawet po śniadaniu czy wizytach Lidii, która co prawda przynosiła jedzenie, ale nie mogła zostawać długo.

Miał co prawda wrażenie, że jego brzuch zdawał się czasami twardnąć, ale zwykle potem i tak był w stanie zjeść całkiem duże porcje, więc nie mogło być aż tak źle. Może mniejsze ilości jedzenia spowodowane były brakiem dostępu do kuchni...

James nadal wpadał wieczorami i na jego prośbę zaczął mu przyrządzać koktajle proteinowe by zaczęły mu się kształtować mięśnie. Co prawda wspominał o tym, że spożywając je, Liam powinien ćwiczyć, bo inaczej to tylko dużo pustych kalorii, ale Liam ćwiczył przecież mózg. Małe kłamstewko wobec Jamesa to przecież nic takiego.

- Wiesz już co założysz na sylwestra? - zapytała Sophie.

- Dres? - zaryzykował Liam, kończąc właśnie dziesiątą kanapkę ze smażonym boczkiem, potrójnym serem i majonezem - i tak nigdzie nie wychodzę.

- Może koszulę? - zapytał James - musimy bracie poswiętowac.

- Jak wolisz -  wzruszył ramionami Liam - podasz mi herbatkę?

- Chciałeś powiedzieć cukier z herbatą - zaśmiala się siostra.

***

James przyzwyczaił się do tego, że Liam jest naprawdę duży i że zajmuje już prawie całe łóżku, nawet wtedy gdy siedzi, że jego brzuch rozlewa się na uda i że jego piersi opadają na brzuch, który miała możliwość podziwiać w całej okazałości przez fakt, że Liam rezygnował z koszulek. Jemu samemu bywało chłodno w pokoju chłopaka, ale najwidoczniej warstwa tłuszczu chroniła przed tak prozaiczną rzeczą jak zimno.

James coraz częściej starał się nawiązać więź fizyczną z chłopakiem. Przytulał się do niego, niby przypadkiem szturchał, albo w żartach łapiąc fałdy na jego brzuchu i potrząsając nimi, sprawiając że blondyn się rumienił, strącając jego dłoń, mrucząc pod nosem, że wcale nie je tak dużo. James postanowił nie wyprowadzać go z błędu. Coraz bardziej doceniał miękkość nowego ciała Liama, w którym marzył by móc się zanurzyć i w pełni poczuć cały ten ciężar.

- Ważyłeś się po świętach? - zapytał James dzień przed sylwestrem, gdy Liam miał przymierzać swoją sylwestrową kreację.

- Myślałem, żeby to zrobić później - odpowiedział Liam znad książek, wkładając do ust niemal całego różanego pączka z polewą czekoladową - ale w sumie nie robiłem tego od początku grudnia... Może już będą jakieś efekty.

James miał wrażenie że myślą o innych efektach.

Liam miał ogromne problemy by przemieścić się do łazienki, a wózek na którym się poruszał zaskrzypiał pod jego ciężarem. Blondyn nerwowo przełknął ślinę i sięgnął po leżącą na łóżku drożdżówkę, którą zjadł jakby była ciastkiem z marmoladą, a nie bułą całkiem potężnych rozmiarów.

Kiedy wreszcie znalazł się w łazience z trudem stanął na wagę.

- Eee, James - zawołał przyjaciela, który dopiero wtedy sobie przypomniał, że przed czteroma tygodniami chłopak już nie mógł dojrzeć cyferek pod nim spod swojego brzucha.

Dlatego szybko tam podszedł do urządzenia.

- O kurna - jęknął z niedowierzaniem James - dobrze, że twoja babcia ma wagę przemysłową, bo u mnie byśmy już nie dali rady cię ważyć.

Liam zaczerwienił się po uszy.

- 302 kg - powiedział w końcu James - ja nie wiedziałem, że da się tyle ważyć.

Liam też nie wiedział, a już na pewno nie spodziewał się, że sam będzie dźwigał kiedyś tak wielki ciężar. Złapał się za brzuch i potrząsnął nim. Było to zadziwiająco przyjemne uczucie.

- I pomyśleć, że zaledwie trzy miesiące temu miałem do zrzucenia tylko dwadzieścia kilo - westchnął.

- Chłopie, tyłeś po kilkanaście kilo tygodniowo - zaśmiał się James - sam wyciągnąłeś mnie na jedzenie, nie słuchałeś nikogo, kto mówił ci, że w ten sposób nie schudniesz, a teraz marudzisz.

- Ja po prostu mam zdrowy apetyt - fuknął Liam - i nie wyglądam jak takie chucherko jak ty.

- Nie wyglądasz jak góra tłuszczu - James wyszczerzył zęby i od razu się poprawił - jak przeurocza góra tłuszczu, którą łatwiej przeskoczyć niż obejść.

- Żarty od naszego trenera pożyczyłeś? - zapytał Liam, który ze stresu związanego z poznaniem swojej wagi znowu zgłodniał.

- Oj nie gniewaj się, ale dobrze wiesz, że ciężko pracowałeś na to - odpowiedział brunet i poklepał chłopaka po brzuchu.

Liam spojrzał na niego krzywo.

- Wcale tak dużo nie jadłem - bronił się.

- Może powinniśmy zacząć zapisywać co jesz od przyszłego roku, a nie dyskutować na ten temat - zaproponował James.

- Świetnie - zgodził się Liam - udowodnię ci, że mam rację. A teraz chodź, przymierzymy mój sylwestrowy zestaw.

***

James trochę spodziewał się tej katastrofy. Spodni, które nie chciały wsunąć się na olbrzymi tyłek, koszuli, która po z trudem wciśniętych rękawach odmówiła dopięcia guzików...

Natomiast Liam nie był na to przygotowany. Zdruzgotany spoglądał na ubrania. Potem machnął ręką i sięgnął po najnowszy dres.
James zaskoczony zauważył że w tym zestawie Liam miał nawet trochę miejsca. Poczuł dziwną potrzebę zmienienia tego stanu rzeczy...

Nie ma to jak leniwe dni po świętach.

Co myślicie o pomyśle Jamesa, by Liam notował wszystko co je?

I jak myślicie, który z nich miał w tej kwestii rację.

Słodki wybór Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz