Rozdział XIX. Czarny wyszczupla

86 2 0
                                    

- Tylko tak szczerze, James - zaczął Liam z trudem łapiąc oddech po tym jak udało mi się wcisnąć spodnie na tyłek - ten czarny wyszczupla?

James nie wytrzymał i parsknął śmiechem. Babcia Liama wyjechała na dwa tygodnie do sanatorium, więc Liam mieszkał przez ostatni tydzień u nich. I co prawda mama Jamesa nie mogła karmić blondyna, kiedy ten był w szkole (robiła mu gigantyczne drugie śniadanie do szkoły, takie które Jamesowi starczyłoby na dwa tygodnie), ale w domu nadrabiała ze zdecydowaną nawiązką. Skutkowało to tym, że Liam nie przestawał jeść i dosłownie tył w oczach.
James miał coraz silniejsze wrażenie, że kiedy Liam przemieszczał się w jego domu z pokoju do pokoju, to jego biodra muskały futrynę, chociaż z drugiej strony mogło to być jedynie złudzenie optyczne.

Liam przestał się też mieścić do wanny i James musiał wymontować ściany kabiny prysznicowej by móc umyć swojego chłopaka.

James odczuwał też zmianę wagi partnera w łóżku.

- Liam, jakby ci to powiedzieć. Ten czarny top nie zasłania dwóch najniższych fałd brzucha, które przysłaniają całkiem spory fragment twoich czarnych spodni - zaczął James - plus sorry, ale czarna koszula nie sprawi, że staniesz się szczuplutki. Jesteś olbrzymim tłusciochem.

- Eh - jęknął Liam, który od dobrych paru minut walczył z suwakiem i guzikiem spodni.

- Liam brakuje z 20 centymetrów - James pokręcił głową, ale blondyn się nie poddawał.

W końcu po dziesięciu minutach z trudem dopiął spodnie.

- Cudownie wyglądam - westchnął i z wrażenie puścił powietrze. Spodnie nie wytrzymały i brzuch wydostał się na zewnątrz.

- Zakupy? - zapytał James.

Liam zrezygnowany pokiwał głową.

***

Liam dawno nie robił zakupów stacjonarnie. I zapomniał jak małe potrafią być przebieralnie. Muskał ich ściany nawet w sklepach dla puszystych. Pocieszał się, że skoro nie bierze największych rozmiarów to nie może być aż tak gruby. Chociaż, gdy musiał wziąć 8XL, bo rozmiar mniejszy już przylegał, to zaczął zastanawiać się czy może jednak małe przystosowanie zjedzeniem by nie pomogło.

Łatwiej powiedzieć trudniej zrobić. Już pod koniec zakupów zaczęło mu burczeć w brzuchu.

- Po tym ile zjadłeś na śniadanie, to nie powinieneś jeść do jutra - James wetknął mu palec w tłuszcz na brzuchu.

- Nie marudź - westchnął Liam, tylko weź mnie na jedzenie.

- A pójdziesz ze mną potem na spacer? - zapytał brunet.

- Te zakupy to mój spacer - odburknął Liam.

***

Kolejny tydzień Liam przeleżał w łóżku, bo mama Jamesa zauważyła, że ma katar. Zatrzymała go w domu i karmiła go nieprzerwanie. Wszystkie posiłki zlewały się niemal w jedno. I chociaż Liam czuł wyrzuty sumienia, to i tak uważał, że to njcudowniejszy tydzień od bardzo dawna.

Potem okazało się, że babcia Liama musi zostać kolejny tydzień w sanatorium, a mama Jamesa zgodziła się by w tym czasie się do kurowywał.

- Doigrałeś się - powiedział James pod koniec tego dodatkowego tygodniu - jutro mamy przed uniwersytecki bilans w szkole.

- Trudno, powiedzą mi to, co wszyscy, że mam schudnąć, że te dodatkowe kilogramy obciążają mój kręgosłup i tak dalej - wzruszył ramionami Liam, smarując sobie bagietkę nutelą.

***

Następnego dnia rano, po ostatniej nocy u Jamesa, Liam zaczął ubierać się w szare dżinsy, białą koszulkę i czarną flanelową koszulę, która nieprzyjemnie opinała jego ramiona.

- Może jednak dzięki tym napojom proteinowymi urosły jednak mięśnie - pomyślał.

Znowu długo mocował się ze spodniami, jednak tym razem nie upychał brzucha do wewnątrz, tylko pozwolił mu zwisać nad paskiem. Wziął brzuch w obie dłonie i parę razy nim podrzucił. Był cholernie ciężki i miękki.

- Tobie naprawdę nie przeszkadza, że wszystko masz na wierzchu? - westchnął James.

- Jest git - wzruszył ramionami Liam - laski też odsłaniają brzuchu i nikt nie robi afery.

James nie miał siły tłumaczyć przyjacielowi, że raczej robią to dziewczyny ważące ponad 300 kilo mniej od niego.

***

Liam wywołał nie małą sensacje przed swoim ważeniem. Najpierw z trudem przecisnął się w drzwiach gabinetu pielęgniarki, potem załamała się pod nim kozetka i na końcu trzeba było sprowadzać wagę przemysłową, co trochę zajęło i w tym czasie zestresowany blondyn pożarł na raz całe drugie śniadanie od mamy Jamesa.

W końcu udało mu się wejść na wagę. Nawet nie próbował patrzeć w dół.

- Dobrze, że waga jest tonowa - warknęła asystentka higienistki - równe 500 kg. Przytył pan 450 kg od zeszłego roku. To nie są żarty. Pan się ledwo rusza.

- Daj mu spokój Monica - odezwała się szkolna higienistka - chłopak ma po prostu apetyt, pączka?

***

- 500 kilo? - zapytał z niedowierzaniem James - to tak się w ogóle da?

- Jak widać - odpowiedział zarumieniony Liam, głaszcząc swój brzuch.

- Tobie się to podoba? - zapytał James, patrząc na swojego chłopaka.

- Sam przyznasz, że robi to wrażenie - odpowiedział Liam.

- Chcesz to w takim razie uczcić? - zapytał James.

- W jaki sposób?

- Pizzeria, Mac, KFC, cukiernia? - odpowiedział brunet

- Super.

Liam wreszcie zaczyna akceptować tych parę nadprogramowych kilogramów

Słodki wybór Where stories live. Discover now