Liam Karter westchnął ciężko. Tyle razy prosił mamę, aby nie prała jego szkolnego mundurka. Ten zbiegł się w praniu i może rzeczywiście podczas wakacji Liamowi się trochę przytyło, ale przecież nie aż tyle, aby nie być w stanie dopiąć marynarki czy by szerokie spodnie zaczęły przylegać do jego ud i napinać na pośladkach.
Koszula też nie współpracowała, guziki zdawały się trzymać ostatkiem woli.- Ktoś się tutaj zaokrąglił - zachichotała jego starsza siostra Sophie - trener nie będzie zadowolony.
- Szybko to zgubię - machnął ręką chłopak i porwał czekoladowe ciastko ze stolika - podwieziesz mnie?
- Tobie to by się spacer przydał - Sophie była w zadziwiającym dobrym humorze - ale niech ci będzie, znaj moje dobre serce.
Kilka minut później siedzieli już w aucie. Słuchali głośno muzyki i jedli czipsy. Sophie na szczęście miała luźny stosunek do kwestii jedzeniowych u siebie w samochodzie. I na szczęście nie skomentowała, kiedy Liam sięgnął po drugą paczkę czipsów w przeciągu pięciu minut. Zaczynał ostanią klasę licealną miał prawo się trochę zestresować.
***
Przed salą gimnastyczną czekał na Liama jego najlepszy przyjaciel - James.
- Tak, tak, wiem trochę mi się przytyło, ale spokojnie, zrzucę - oznajmił Liam, widząc minę przyjaciela.
- No ja myślę panie Karter - zza ich pleców pojawił się trener tenisa - musi być pan w formie na grudniowym turnieju.
- Spokojnie. Zdążę dwa razy schudnąć - odparł ze śmiechem Liam i weszli z Jamesem na salę.
Uroczystość na szczęście nie trwała długo i po wszystkim chłopcy udali się do pobliskiej pizzerii, by przyjemnie zacząć ostatni rok nauki.
- Chyba powinienem zabrać cię do baru sałatkowego - zachichotał James, patrząc jak jego przyjaciel pochłania pizzę.
- Daj spokój. Nie pilnowałem diety, ok, ale to wszystko zgubię, dobra - westchnął Liam.
- A tak z ciekawości, ile przytyłeś? - James podsunął kumplowi swoją pizzę.
Nie był w stanie zjeść więcej niż dwóch kawałków, a Liam nie sprawiał wrażenia najedzonego.
- Nie wiem - wzruszył ramionami Karter - nie ważyłem się ostatnio.
- To możemy to zrobić, jak będziesz u mnie jutro nocował - zaproponował James.
- Spoko - Liam sięgnął po kawałek pizzy.
Wiedział, że nie powinienen jeść w całości nawet jednej, ale nawet teraz nie czuł się pełen i zaczął rozmyślać o deserze...
***
Dwie godziny później wrócił do domu. Sapał ciężko. Było gorąco. Na szczęście przystanek miał trzydzieści metrów od domu.
- Jak ty wyglądasz - westchnął ojciec - strasznie się spasłeś w te wakacje. Powinieneś przejść na dietę.
- Dzięki - mruknął Liam - obiecuję, że od jutra przechodzę na dietę, ale teraz chętnie zjadłbym obiad.
- Nie będziesz się głodził - od razu oznajmiła mama.
- Trochę by mu się przydało - mruknął ojciec.
- Daj spokój. Młody jest. Szybko zgubi ten brzuch - odpowiedziała mama.
Ale nawet ona była delikatnie zaskoczona, kiedy jej syn poprosił o trzecią dokładkę ziemniaków i czwartego kotleta. Na szczęście już po tym, jak jego ojciec opuścił kuchnię.
- Stresujesz się szkołą? - zapytała kobieta z troską.
- Trochę - mruknął Liam - zależy mi na dobrych wynikach.
- Wiem, ale na pewno wszystko będzie dobrze - odpowiedziała z uśmiechem mama i podsunęła mu muffinkę.
Na początku chłopak chciał odmówić, ale babeczka wyglądała tak apetycznie, że nie był w stanie odmówić.
- A i mam jeszcze jedną prośbę - mama popatrzyła na niego nie pewnie - babcia się nie najlepiej czuje. Wpadłbyś dzisiaj do niej i zamocował?
- Pewnie - odpowiedział z uśmiechem Liam.
***
Do babci był umówiony na 19, ale nie chciał słuchać narzekań ojca na jego nową wagę, więc wyszedł niemal od razu i skierował swoje drogi do KFC, gdzie zamówił kubeł skrzydełek i największe frytki. Jednak zjadł to zbyt szybko i wziął jeszcze burgera i kolejne frytki.
Jego brzuch mówił mu, że tego dnia trochę przesadził, ale to nie była jego wina, że miał apetyt niemal na wszystko. Do tego u babci miał być dopiero na kolacji...
***
Na ulicy, gdzie znajdował się dom babci otworzono nową piekarnię. Liam postanowił do niej wejść i wziąć coś dla siebie i babci. Wziął po dwa pączki z każdego rodzaju a przemiły właściciel dorzucił jeszcze kilka rodzajów drożdżowek na spróbowanie.
Obładowany słodyczami Liam stanął w drzwiach babci, która otworzyła.mu niemal natychmiast.
- O widzę, że zauważyłeś nową piekarnię? Ja też dzisiaj w niej byłam - uśmiechnęła się babcia Meg i pokazała równie wielkie siatki słodyczy - to dobrze, będziemy mieli do filmu, a jak coś zostanie, to weźmiesz jutro do szkoły.
Liam był pewien, że zostanie. Szczególnie, kiedy kolacja okazała się być dwu daniowym obiadem.
- Świetnie idzie mi dieta - prychnął, ale nie odmawiał, kiedy babcia dawała mu kolejne dokładki.
- Mizernie wyglądasz - powiedziała z troską i poklepała go po brzuchu, który tylko jakimś cudem jeszcze nie pękł.
Mimo tego uczucia, Liam, dwie godziny później spałaszował wszystkie słodkości, które przyniósł z cukierni. Babcia mu nie pomagała, bo zasnęła praktycznie w połowie filmu.
Hej, to moje pierwsze opowiadanie tego typu dajcie znać co myślicie.
YOU ARE READING
Słodki wybór
RomantikLiam do niedawna był pięknie umięśnionym członkiem szkolnego klubu tenisowego. Jednak podczas wakacji trochę sobie odpuścił i jego waga trochę podskoczyła. Jednak chłopak, w przeciwieństwie do rodziców, trenera i przyjaciół zdaje się tym nie przejmo...