8. Kłopoty.

112 8 26
                                    

Harumi

Nie doszliśmy, nindroid zgarnął nas chwilę później swoim będę to nazywać śmigolotem bo zawsze zapomnę nazwy a głupio mi pytać po raz setny. Myślałam, że samolocik jest dwu- osobowy a jednak są trzy miejsca a więc idealnie. 

Po drodze pytałam go czemu dziewczyny i chłopaki nie odbierali, powiedział że coś się na mieście działo, chyba w banku czy coś takiego. A on, mistrz ziemi oraz sensei zostali w klasztorze po tym jak zniknęliśmy. 

Gdy wróciliśmy, nasz osobisty shofer odprowadził blond-włosego za ciemno zielone drzwi. Nie było by to konieczne gdyby nie zemdlał w drodze powrotnej. Na prawdę się martwiłam. Czy to on się skrzywdził, czy jest chory? A może to wszystko przez jego stan psychiczny? Zaszłam za nimi na nerwowych nogach i odmrożonych palcach. 

- Możesz mi powiedzieć co się dzieje? - Spytałam po chwili. 

- Ja... - Wahał się, to on. To znowu on, nie wierzę. 

- Mój skaner wykrywa niedożywienie. - Wtrącił się ninjadroid.

- Lloyd... Coś ty zrobił? 

- Tto nie moja wina... Ja... Ja... Eh... Zane, zostawisz nas chwilę?

- Nie jest to wskazane w twoim stanie.

- Aha.

- Powiedz nam jak do tego doszło? Przecież jadałeś z nami. - Uklękłam przed nim i chwyciłam go za ręce, które trzymał na kolanch.

- No, ciągle mi było niedobrze i tak jakoś wyszło...

- Czemu nie powiedziałeś?

- Uspokój się, Harumi. Mógłbym poprosić Cię o wyjście? Zbadam Lloyda, abyśmy znali powód. - Wtrącił się chłopak. 

Lloyd

- Nie jest to konieczne, Zane. Ja wiem od czego. - Odparłem.

- Mimo wszystko lepiej się upewnić. - Widziałem jak dziewczyna z niezadowoloną miną wychodzi. Przegrałem moją argumentację. 

- Odpuść, proszę. 

- Nie mogę, to mój obowiązek jako członek ninja i twój przyjaciel.

- rozumiem, ale nie rozumiem czemu mi nie ufasz.

- Ufam, jednak jeśli coś Ci dolega to nie myślisz trzeźwo. - Westchnąłem, może ma racje? 

Harumi

Nie wierzę... Co ja mam zrobić, żeby się to nie powtórzyło?  Z zamyśleń wyciągnęła mnie ciemno włosa dziewczyna w niebieskim stroju. 

- Co jest? Czemu jesteś taka zdenerwowana? - Spytała, wytrącając mnie z mojej osobistej, prywatnej przestrzeni. 

- Nie jestem. 

- To czemu chodzisz w tę i z powrotem? - Palnęłam się w myślach na przyznanie jej racji. Powiedzieć jej Ale co jak sama nic nie wiem?

- Zane go bada. - Odparłam tajemniczo nie wiedząc czemu.

- Lloyda? Wiedziałam kurwa, że coś jest nie tak. - Wyszła szybkim krokiem z salonu. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że skoro ona tu jest to wszyscy musieli wrócić. 

- Nya! - Zawołałam za nią i pobiegłam, gdy domyśliłam się co chce zrobić. Jest przecież strasznie porywcza i ...  ostra można powiedzieć. - Chodź się przejść okej? 

******

Udało mi się ją wyrwać na świeże powietrze, chociaż opierała się stanowczo. 

Szłyśmy w koło murów klasztoru. Stwierdziłyśmy, że nie będziemy się zbytnio oddalać a po poprzedniej przygodzie nie chciało mi się iść po setce tych schodów w dół i górę. 

Szczerze mówiąc nie wiele mówiłam, głównie potakiwałam głową na opowieści dziewczyny o ostatnich latach w tym klasztorze. Ujęła mnie historia o jej kłótniach z Jay'em. Był to czas kiedy bardzo się kłócili i mieli duże napięcie między sobą. Lloyd najpierw pocieszył każdego z nich, porozmawiał, spędził trochę czasu. A potem ściągnął ich podstępem do piwnicy i zamknął kiedy nie było widać końca kłopotów.  Przyznała, że sama go tego nauczyła kiedy chłopcy się kłócili, ale zrobiła to w nieco przyjemniejszych warunkach niż ciemna i wilgotna piwnica. 

- My ostatnio też się ciągle kłócimy, dołuje mnie to.

- Spokojnie, to minie. Co powiesz na jakiegoś shota?
*******

Noc minęła szybko. Poszłam spać tylko po wieściach i informacją, że blondyn poszedł spać. Podejrzewałam, że wcale nie, ale chciał uniknąć wszelkich rozmów. Przynajmniej teraz.

Kiedy otworzyłam oczęta poza promieniami letniego słońca i jasno zielonych ścian z białym sufitem dostrzegłam blond grzywkę obok. Co do-

- Lloyd?

- Hm? - Uniósł głowę ostrożnie w górę z przymkniętymi jeszcze powiekami. 

- Skąd ty tu? Co-. Powinieneś być w łóżku. - Orzekłam ze zdziwieniem.

- Jestem. - Mimowolnie się uśmiechnęłam, widząc go niemal bezradnego i jeszcze nie trybiącego co się dzieje. 

- No widzę, jesteś w moim łóżku. 

- Wiem. 

- Aha? Wytłumaczysz mi to?

- Wolę iść spać - Odparł tak o po prostu.

Chciałam się z nim zgodzić, kiedy w odruchu wystrzeliłam z łóżka jak strzała w stronę łazienki. 

- Co się stało? - Usłyszałam za sobą.

Nie odpowiadając zaczęłam zwracać treść swojego żołądka do toalety dławiąc się prawie przy tym. Delikatne opuszki palców przejechały po mojej szyi i karku w kształt łuku odgarniając moje włosy do tyłu i trzymając je na wzór kitki.

- Już dobrze, jestem przy tobie.

A to ja powinnam być przy nim...




---------------

Bonusik z okazji rozpoczęcia majówki! 

Rozdział 9 : ,, Niech Ci będzie'' pojawi się w piątek 3 maja o 22.

PS. Jestem sama w Amsterdamie więc mogę nie być aktywna w komentarzach.



















Wyrok Demona 2 / NINJAGO LlorumiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz