7. Trauma.

117 10 10
                                    

Photograph - Ed Sheeran - do słuchania

-------------------------

LLoyd

Wystukałem szybko odpowiedź do przyjaciela, bo czułem, że jakbym się odezwał to głos by mi się załamał. 

- Wychodzimy.

- Nie zgubiłeś swojej przyjaciółki. Jest u mnie. - Usłyszałem od niej. 

To ona mi ją zwinęła?  Szukałem, myślałem że ninja ją znaleźli. Teraz wszystko jasne. 

To przytłoczenie, czuję się jak ofiara. Jak bezsilny jestem? Ach te strzały, gdy tylko zamknę oczy widzę lufę. To jest przerażające. Trauma? Ubzdurali se coś. Nie mam żadnej traumy, to nie to. Wmawiają mi to żeby mnie kontrolować. 

Mam dość, idę pod prysznic bo tylko tam mam spokój. Mimo, że dopiero wyszedłem. 

*****

Minęły cztery dni, cztery dni tej haniebnej sytuacji do dupy. I o dziwo wszyscy milczeli, nikt nie zamienił nawet słowa na ten temat. Ogółem nie odzywałem się jeśli nie musiałem, co chyba tylko pogorszyło sprawę, ale nie moja wina że nie miałem ochoty. 

Przesiadywałem w pokoju cały czas i nie śpieszyło mi się do kontaktów jakoś specjalnie. Po kilku godzinach od tradycyjnego treningu dostałem dreszczy. Po prostu świetnie, lepszej zabawy nie mogę mieć. Położyłem się więc do łóżka by odpocząć choć nie było mi to dane. Dostałem wiadomość od Jay'a, że kolacja jest przesunięta. Zamiast o 19.30 będzie o 18 czyli za 5 minut. Jeszcze lepiej. 

Po krótkim zastanowieniu stwierdziłem, że wali mnie to i nic się nie stanie jeśli raz nie przyjdę. I tym sposobem nakryłem się kołdrą po sam nos i obróciłem w stronę okna, aby spokojnie odpłynąć. 

Minęło trochę czasu aż usłyszałem otwieranie się drzwi. Zero prywatności. Zero!

- Dostałeś wiadomość? - Spytał mnie damski głos. - Wiem, że nie śpisz. 

- Tak. Nie miałem ochoty. - Czułem jak ktoś dotyka mojego ramienia po czym zostałem przytulony. 

- Spójrz na mnie, proszę. - Zrobiłem co kazała. - Co się dzieje?

- Ja... Ja... - Próbowałem coś z siebie wydusić kiedy niewinna łza spłynęła mi po policzku. - Potrzebuję pomocy...

Przełknąłem głośno ślinę w bolącym już gardle i zacząłem opowiadać jak się czuję, co słyszę, co myślę. Harumi tylko siedziała i słuchała czasami zadając mi pytania pomocnicze czy okazując wsparcie.

- Ubierz się w brązowe dresy albo moro. Bądź gotowy za 20 minut. - Powiedziała i wybiegła z mojego pokoju. Aha? Nie miałem pojęcia co ona kombinuje, ale wykonałem polecenie. 

*****

- Gdzie idziemy? - Spytałem.

- Zobaczysz. 

Śliśmy ciemnym lasem, wydeptaną ścieżką leśną w drobnym deszczu jak go zwykłem nazywać ''Kapuśniaczku''. Zimne światło latarki odbijało się od kałuż w wilgotnej ziemi. 

- Obiecaj mi, że powiesz mi wszystko co tylko się zacznie dziać lub przyjdzie Ci do głowy, dobrze? - Skinąłem głową w geście porozumienia. 

Weszliśmy do drewnianego budynku jak mi się wydawało a jednak się myliłem. Zapach ołowiu, dymu i kartonów dobił się do moich nozdrzy a strzały zalały już i tak moje mokre uszy. 

Strzelnica.

- Najlepszym sposobem na pokonanie strachu jest stanąć z nim twarzą w twarz. - Wręczyła mi mały, lecz poręczny pistolet i wskazała na jedną z tarcz. - Strzelaj. - A sama poszła do wydziałki obok i zaczęła zabawę. 

Przychodziło jej to bardzo łatwo, w końcu to była gangsterka.  Były dowódca gangu motocyklistów. Najmłodsza przestępczyni zbiorowa jaką znam i moja dziewczyna jednocześnie.

Miała rację żeby tak się ubrać, nie wyróżnialiśmy się zbytnio od pozostałych tu osób. Ciemne spodnie moro oczywiści w odcieniach zieleni wtapiały się w tłum pozwalając nie za uwarzyć kim jestem. Bo co robiłby zielony ninja w środku ciemnego lasu? Na strzelnicy? Z bronią? I jeszcze dziewczyną?

Dłonie mi się trzęsły kiedy próbowałem oddać pierwszy strzał przez co nie był celny. Strzelba upadła na ziemię zaraz po huku co zwróciło uwagę blisko obrzędujących osób. Puściłem im przepraszające spojrzenie przez co zaraz przestali na mnie zwracać uwagę. Podniosłem narzędzie i oddałem drugi strzał, potem kolejny i kolejny. 

- Spodobało Ci się?

- Chyba tak. 

*****

Posiedzieliśmy tam jakąś godzinę i zaczęliśmy wracać, w lesie pojawiła się mgła i stało się wilgotno. Nie przeszkadzało nam to, gdy tylko przyjemna cisza dopadła nasze umysły nie chcieliśmy jej przerywać. Wilgotne powietrze oplatało nasze płuca kiedy zaczęliśmy biec po błocie rozchlapując przy tym wodę z kałuż głośno się przy tym śmiejąc. Biegliśmy pośród chichów i pary wydobywającej się z naszych ust łącząc się z zimnym powietrzem. 

Pół kilometra dalej zwolniliśmy stając oraz ciężko dysząc gdy nasze ciała przeszły do trybu rozluźnienia. Poczułem gorąco i uczucie jakby zabrano mi wszystkie siły. Mój wzrok zaczął się rozmazywać.


Harumi

Wyprostowałam się i spojrzałam na pochmurne niebo. 

- Jestem zmęczona, ale szczęśliwa, a ty? - Spytałam nie dostając odpowiedzi. - Lloyd? 

Odwróciłam się w momencie kiedy chłopak upadał na kolana wprost do bajorka podpierając się z przodu rękami. 

- Słabo mi.

- Dasz radę iść? 

- Wyczaruję smoka. - Odparł na to, ale nie mogłam się z nim zgodzić.

- To zbyt nie bezpieczne, zadzwonię by ktoś po nas przyjechał.

- Nie ma potrzeby. - Wstał i zaczął stawiać pierwszy krok o mało się nie przewracając. 

- Dosyć. Stój tu. - Wybrałam numery dziewczyn, nie odbierały. Potem do Kai'a i Jay'a, nic. Zadzwoniłam do metalowego chłopca. - Masz jak zabrać dwie osoby z lokalizacji Lloyda?

Po potwierdzającej odpowiedzi schowałam komórkę i czułam jak kruszę się pod wzrokiem mego towarzysza. 

- Kto to był? 

- Będziesz mnie tak dalej miażdzył spojrzeniem? 

- N-nie, przepraszam. 

- Co Ci jest? - pytałam tym razem już z troską. Milczał przez długi czas co mnie niepokoiło. 

- Chodźmy kawałek, wyjdźmy z lasu. 

- No dobra, ale tylko do drogi. 






Wyrok Demona 2 / NINJAGO LlorumiWhere stories live. Discover now