Kolacja w Itaewon

157 11 4
                                    

Itaewon był jak Londyński Camden Town. Pełno barów, restauracji i ludzi z różnych zakątków świata. Do Hee miała racje czułam się tam jak w domu. Podobało mi się. Do Hee zabrała mnie do chyba najpiękniejszej i najbardziej ekskluzywnej restauracji jaką miałam okazję zobaczyć. Widać było, że miejsce to przeznaczone było dla wyższych sfer i dla dzieci cheboli. Loże były tak zaprojektowane, że nikt nikomu nie przeszkadzał i nikt nikogo nie widział z innego końca lokalu. Było to bardzo prywatne miejsce, dbano tutaj o ekskluzywność. Gdyby nie Do Hee nie wpuszczono by tu nas na pewno, a nawet jeśli jakimś cudem to i tak nie obsłużyli by nas bo mamy 19 lat. Ale to był lokal rodziców Do Hee i widać było, że przychodzi tu często.

- Nie mów nikomu ale zdarza się, że przesiadują tu też idole. - Wyszeptała mi to, tak jakby ktoś mógł nas podsłuchać. 

- Widziałaś tu już jakiegoś? - spytałam zaciekawiona. Do Hee znów wydęła poliki i powiedziała lekko obrażonym tonem głosu:

- Nie, miałam zawsze pecha. Ale kto wie może dziś się nam poszczęści - mrugnęła do mnie oczkiem. Było mi to obojętne czy będzie tu jakiś idol czy idolka bo znając mnie i tak bym ich nie poznała ale widać było, że Do Hee na to liczy. 

- Dobry wieczór Panienko co podać - na widok kelnera zrobiłam wielkie oczy, widać że nie tylko o ekskluzywny wystrój tutaj zadbano ale i też personel musiał się prezentować. Zatrudnianie tutaj przystojniaków musi być w polityce firmy. Pomyślałam. Do Hee domyśliła się o czym myślę gdyż uśmiechnęła się do mnie porozumiewawczo.

- Cześć Min Hyun oppa, mógłbyś nam proszę przynieść Bulgogi, Jajangmyeon i jakieś dobre zakąski do tego. - Do Hee uśmiechnęła się do kelnera- a i przynieś nam Soju proszę. - Min Hyun spojrzał na Do Hee spojrzeniem mówiącym, że nie pochwala tego ale widać że moja przyjaciółka mogła liczyć tu na alkohol.

- Nie patrz tak na mnie, Sa-ri ma dziś urodziny i chcemy świętować. Prawda Sa-ri?- zakłopotana spojrzałam głową w dół gdy kelner zwrócił swoje karcące spojrzenie na mnie. Kiwnęłam tylko głową na znak, że się zgadzam z Do Hee.

- Wedle życzenia. Kelner oddalił się od naszego stolika pozostawiając Do Hee całą rozanieloną.

- To będzie udany wieczór. - Stuknęła się ze mną kieliszkiem z Soju które przyniósł nam po chwili Min Hyun. - Wszystkiego najlepszego Sa-ri! Jednym zamachnięciem wypiłam cały kieliszek trunku na co Do Hee zrobiła wielkie oczy i zaczęła się głośno śmiać ze mnie.

- Zrobiłam coś nie tak?- spytałam zakłopotana widząc jej rozweselenie.

- Sa-ri dzikusie tak się nie pije Soju!-  śmiała się na głos- gdzieś ty się tak pić nauczyłaś? Musiałam opowiedzieć Do Hee trochę o swoich poczynaniach w różnych zakątkach Europy.

 Do Hee była naprawdę świetną dziewczyną, uważałam to za niesamowite szczęście, że w dzień rozpoczęcia roku los sprawił, że nasze drogi się zbiegły. Po raz pierwszy spotkałam ją w toalecie gdy mijałam przy wejściu do pomieszczenia dziewczyny które ewidentnie z czegoś się śmiały w bardzo perfidny i wredny sposób. Wchodząc do łazienki słyszałam czyjś płacz. Szukając skąd dobiegał dźwięk i tak znalazłam rozhisteryzowaną Do Hee w jednej z kabin toaletowych. Tego dnia Do Hee miała na sobie białe spodnie i pudrową koszulę wiązaną na kokardę pod szyją, do tego miała najpiękniejsze szpilki od Manolo Blahnik jakie dane mi było zobaczyć, wyglądała pięknie i elegancko. Gdyby nie jeden szczegół. Jak mi potem powiedziała Do Hee, dziewczyny które mijałam na wejściu były ze starszego roku i doskonale znały moją przyjaciółkę. Chcąc sprawić jej przykrość poplamiły jej spodnie czerwoną farbą, chciały ją upokorzyć. Dziewczyna płakała bo zaraz miałyśmy rozpoczęcie a nie chciała pokazać się tak na sali. Przykucnęłam przy niej i spytałam jak mogę jej pomóc. Do Hee nadal ze schowaną buzią w swoich dłoniach odpowiedziała po cichu żebym ją stąd zabrała. Nie wiedziałam czemu ale nagła fala czułości we mnie wezbrała i przytuliłam dziewczynę. Próbowałam ją uspokoić więc spytałam jak ma na imię i co to były za dziewczyny. Dowiedziałam się, że jest ze mną na roku a tamte trzy wredne suki to jej byłe koleżanki ze szkoły które były od niej starsze o dwa lata. Jak usłyszałam co jej zrobiły krew we mnie wezbrała. Kazałam Do Hee ściągnąć spodnie. Zaskoczona patrzyła na mnie swoimi przerażonymi sarnimi oczami ale po chwili grzecznie wykonała moje polecenie. Ja sama ściągnęłam swoje zwykłe czarne spodnie w kant i wręczyłam je dziewczynie, a sama założyłam jej poplamione białe spodnie. Jak zobaczyłam, że na metce napisane jest Versace, aż mi się głupio zrobiło że daje jej taką szmatę. Momentalnie odezwały się we mnie moje K-geny i poczułam że muszę przeprosić Do Hee za swoje zwykłe spodnie z bazarku. To ją musiało bardzo rozśmieszyć i poprawić humor bo zaczęła się lekko śmiać. 

Melodia mojego sercaWhere stories live. Discover now