15. Katusze

90 4 0
                                    

ELLIE

Powrót do rzeczywistości po beztroskich tygodniach u babci wydawał się groźniejszy, niż w rzeczywistości się okazał być. Wypadek i cała jego otoczka rozeszła się już po kościach. Jedynie kilka osób zainteresowało się moim samopoczuciem, a paparazzi dało mi trochę spokoju. 

Zostały dwa dni do eliminacji do mistrzostw krajowych. Przez to, że na jakiś czas zupełnie odpuściłam trenowanie, czuję się niepewnie, ale chociaż wiem, że nie tkwię w tym sama.

- No, widzisz? Już trzeci raz ci wyszło! Spróbuj jeszcze ze dwa razy pewniej wylądować i przejdziemy dalej. 

Słucham Simona i wykonuję jeszcze dwa razy poczwórnego lutza. Staram się stabilniej go zakończyć i chyba mi to wychodzi, bo chłopak kiwa uśmiechnięty głową. 

- Coś jeszcze z ciebie będzie. - mówi, na co ja też wybucham śmiechem. - Dobra, teraz toe-loop, ale najpierw pojedynczy...

Po półtorej godziny schodzę z lodu. Łydki mnie cholernie palą, a stóp już dawno nie czuję. Siadam na ławce, a Simon zdejmuje moje łyżwy. Jak zawsze masuje moje stopy i łydki, po czym składa buziaka na moim czole.

- Za każdym razem, kiedy widzę cię na lodzie, zakochuję się w tobie coraz mocniej. - szepcze, całuje mnie gorącymi ustami w mój lodowaty nos i bierze mnie na ręce. Tak strasznie zazdroszczę mu tego, że z taką łatwością przychodzi mu wyrażanie swoich uczuć. Domyślam się, że jego dom musi być wspaniałym domem. 

Gdy Simon przygotowuje nasze kakao, z głośników leci playlista, którą wspólnie stworzyliśmy. Wstaję, kiedy słyszę pierwsze nuty piosenki "Say Yes To Heaven" Lany Del Rey. Łapię chłopaka za ręce, by odciągnąć go od kuchni. Simon marszczy brwi, ale łapie aluzję i daje się mi poprowadzić. Ta chwila wydaje się taka ulotna, a jednocześnie jest tak piękna i intymna. Zarzucam mu ręce na szyję, a głowę wtulam w klatkę piersiową i zaczynam się bardzo powoli, prawie niezauważalnie kołysać. Chłopak kładzie ręce na moich plecach i naśladuje moje ruchy. 

- Wiesz, że oddałabym wszystko, żeby móc z tobą być. - szepczę i czuję, że jego ręce gładzą mi plecy. - Nienawidzę tego. Nienawidzę tego, że nigdy nie wierzyłam w miłość, a kiedy w nią uwierzyłam okazała się być niewystarczająca. 

Simon nadal się nie odzywa. To jest tak bardzo nie w jego stylu, że zaczynam czuć się niekomfortowo. Boleśnie odczuwam jego obecność na całej sobie i zdaję sobie sprawę z tego, jak bardzo pragnę jakiegoś wspierającego komentarza. Jak bardzo chcę, żeby Simon się odezwał.

Po chwili kołysania się w ciszy, gdy towarzyszył nam tylko głos Lany Del Rey, Simon schyla głowę tak, że jego usta znajdują się tuż przy moim uchu. Jego oddech mnie łaskocze.

Chłopak jedynie składa malutki pocałunek na moim uchu, po czym zgrywając swój głos z tekstem Lany, wypowiada siedem krótkich słów.

- I've got my mind on you.

-~-~-~

- San Francisco, Elisabeth Harrington! - słyszę moje imię i nazwisko, a na lodowisku wybrzmiewają głośne brawa i okrzyki. Głęboki wdech, głęboki wydech. I jazda.

Kłaniam się, a wiwat staje się coraz głośniejszy. Z występu nie pamiętam nic, ale wiem, że poszło mi dobrze. Z uśmiechem schodzę z lodu i kieruję się w stronę mojej szatni. Nagle przede mną, zastawiając mi drogę, pojawia się Simon z miną, jakby zobaczył ducha. Uśmiech natychmiast schodzi mi z twarzy.

- Co jest? Co się stało? - pytam, ale chłopak tylko szybko mnie przytula i czuję, jak szybko bije mu serce.

- Wszystko będzie okej. Jeśli wyprzesz się tego filmiku, zrozumiem to. Masz o wiele więcej do stracenia niż ja. Będę czekał, dobrze? Kocham cię. - Simon puszcza mnie, ostatni raz spoglądając mi w oczy, podbiega do wyjścia, po czym, tak po prostu, wychodzi z lodowiska. 

Stoję, jakby zmrożona, na środku korytarza. Czuję, że wszyscy mnie obserwują i szepczą między sobą.

- To ty? - pyta ktoś, ale ja nawet nie przywiązuję wagi do tego, kto to jest. Wyrywam tej osobie telefon, a powoli zaczyna do mnie dochodzić, obraz, który widzę.

Jasna.

Cholera.


Warm cinnamon nightsWhere stories live. Discover now