14. Mowa.

112 6 2
                                    

SIMON

Ona w żadnym stopniu nie zasłużyła sobie na to co otrzymała od życia. Moja najsłodsza niewinna Ellie. Opieram się na ręce i patrzę na nią z góry. Głaszczę jej rozluźniona twarz kciukiem i biorę głęboki wdech. Co z nami będzie, chaparrita?

Dziewczyna powoli się przebudza. Gdy tylko te wielkie orzechowe oczy spotykają moje, od razu się uśmiecham. Jej brązowe włosy roztrzepane są na całej poduszce, a ja tak cholernie uwielbiam tę wersję Ellie, że nie mogę się powstrzymać, pochylam głowę i trącam jej nos swoim. Dziewczyna z uśmiechem daje mi buziaka, po czym się przeciąga. 

- Hola. - Ellie wita się i wtula się w moją klatkę piersiową.

- Mógłbym się do tego przyzwyczaić. - mówię i głaszczę El po włosach, a ona marszczy brwi. - Ellie, jak ty to widzisz? 

I cisza. Niektóre rozmowy były cholernie trudne, ale też niezbędne.

- Co jak widzę? 

- Nas. Będziemy się ukrywać w nieskończoność?

- Simon... - mówi i podnosi się do siadu, więc ja robię to samo. Opiera się o zagłówek łóżka i zamyka oczy. 

- Pytam serio, Ellie. Uwielbiam spędzać z tobą czas, ale muszę wiedzieć, czy to dokądkolwiek zmierza. Nie wiem, kurwa, wstydzisz się mnie, czy co? Bo szczerze? Właśnie na to mi to wygląda.

- Wstydzę? Czego mam się wstydzić, Simon? Przysięgam, że chodzi tu wyłącznie o moich rodziców! - mówi zaniepokojonym głosem, a jej oczy są coraz bardziej rozbiegane i przestraszone.

- No nie wiem, El. Ty mi powiedz. Może tego, że nie jestem tak bogaty? Że nie jestem w stanie zapewnić ci bezpiecznej przyszłości? Nie jestem twoim księciem z bajki. - kręcę głową i przecieram twarz, po czym chowam ją w dłoniach.

- Pieniądze nie mają dla mnie znaczenia. 

- Mówisz tak, bo zawsze je miałaś.

I znowu zapadła między nami cisza. Często towarzyszyła nam w rozmowach, a jeszcze częściej w kłótniach. Myślę, że to wynik tego, że oboje mamy raczej spokojne charaktery. Nie jesteśmy ogniem i wodą, a raczej wodą i wodą.

- Simon, przepraszam. - mówi Ellie i uparcie ociera swoje policzki, mimo że łzy nadal się leją. - Proszę cię, nie zostawiaj mnie.

Od razu wyciągam ręce, a dziewczyna siada mi na kolanach i zaplata nogi w kostkach za moimi plecami. Wtula się w moją szyję, a ja dociskam ją jeszcze bliżej siebie. Nasze kłótnie nie były głośne i wybuchowe, bo my tacy nie byliśmy. 

- Nie zostawię cię. Chcę tylko wiedzieć, czy to, co jest między nami, ma jakikolwiek sens. - mówię cicho i głaszczę ją po plecach. Czuję, jak jej łzy płyną po mojej szyi i szczerze łamie mi to serce.

- Kocham cię, to oczywiste, że cię, kurwa, kocham, ale co to zmienia? 

Zamieram.

- Dużo, Ellie. To zmienia dużo, bo dzięki temu już wiem, że mam o ciebie walczyć i nigdy się nie poddać. 

~-~-~-

ELLIE

Zrobiło się już naprawdę ciemno. Pcham ostatnią kulę, która miała być mała, ale i tak jest ciężka.  Simon podnosi ją i stawia na dwóch pozostałych. Wciskam symetrycznie guziki i gałązki, a chłopak na środku najmniejszej kuli marchewkę. Stajemy ramię w ramię dumni z naszego dzieła - pięknego, okazałego bałwana.

- Chcę ci coś pokazać. - zwracam się do chłopaka. - Ale żeby go zrealizować, muszę przeszukać twój plecak. Zgadzasz się? 

- Sí. - mówi tylko i zamyka oczy. Uśmiecham się i biegnę do domu mojej babci. Łapię za moją torbę, a z plecaka Simona wyjmuję jego łyżwy. Pędem do niego wracam, biorę go za rękę i prowadzę w miejsce, w którym uwielbiałam ćwiczyć.

- Moje ulubione miejsce do jazdy na łyżwach. Jezioro, na którym nikt nigdy nie jeździ. Ale spokojnie, testowałam, jest bezpieczne. 

Simon zakłada swoje łyży, więc chyba go przekonałam. Robię to samo, a gdy kończę, chłopak wyciąga do mnie rękę i razem wjeżdżamy na lodowisko. Nie mogę wyjść z podziwu, z jaką gracją porusza się Simon. Na naszych treningach zazwyczaj ja ćwiczę, a on daje mi rady.

Jest już późny wieczór, kiedy po prostu sobie jeździmy. Żadnego ćwiczenia wymyślnych figur, żadnej presji. Po prostu odpychamy się noga za nogą. 

- Dwunasta. - mówi Simon, zatrzymując się przede mną. Bierze moją twarz w ręce i niespodziewanie wciska w nie pocałunek. - Wszystkiego najlepszego, chaparrita. Kocham cię.

Warm cinnamon nightsWhere stories live. Discover now