Rozdział 1 Duszone cierpienie

490 69 0
                                    

Rozdział 1 Duszone cierpienie 

Wzrok Keona wbijał się w jego siostrę. Isra stała na ołtarzu, ubrana w karmazynową suknię i właśnie łączyła się w pocałunku z najstraszniejszym ze smoków. Nie wyglądała jednak na przestraszoną, a szczęśliwą. Poczuł ucisk w sercu. Moment wcześniej odprowadził ją tam, słyszał jej prośbę, aby nie żałował, aby w końcu zrobił coś dla siebie. Mimowolnie odszukał siedzącą przy jednym ze stolików Demalis. Otaczali ją inni dyplomaci Yanny. Była piękna. I była tym, czego pragnął.

Ciszę przerwały owacje i oklaski, a Keon zdusi odruch wzdrygnięcia, odwracając głowę ku biorącej ślub siostrze. Ceremonia się zakończyła i teraz Isra oficjalnie została żoną Króla Głębin. Keon wstał, idąc w ślad za pozostałymi, klaszcząc. Nie mógł pozwolić, aby ktokolwiek obcy zauważył, jak popękany był. Był tutaj, powinien cieszyć się szczęściem najmłodszej z rodzeństwa, a nie potrafił. W głowie była mu jedynie jego Demalis.

Ku parze młodej ruszyła kolejka gości, chcących złożyć im gratulacje. Keon się nie poruszył, odprowadzając wzrokiem krewnych, którzy dołączyli do zgromadzonych.

— Zjadłeś coś nieświeżego?

Nie musiał się odwracać, aby pojąć, kto zadał to pytanie.

— Nie.

Laith prychnął, krzyżując dłonie na ramionach i zerkając na bok. Widząc, że stoją z dala od innych, przybrał bardziej swobodną postawę.

— Zupełnie was nie rozumiem. Przyprowadziłem ci ją pod sam nos, a wy, zamiast zająć się pielęgnowaniem miłości, czy innym gównem, wolicie udawać, że się nie znacie — mruknął czarnowłosy. — Wolałbym, abyście zajęli się majstrowaniem mi bratanka, ale uznajmy, że obecnie macie taryfę ulgową — dodał i nikt, poza kilkoma osobami, nie potrafiłby powiedzieć, że ten czerwonooki książę właśnie w pewnym sensie zażartował. — Chodzi o historie naszych krajów? To was powstrzymuje? Powiem ci jedno. Pierdol to. Jesteś królem i pierdol plotki. Pudrowani idioci zawsze będą mielić ozorem na temat swojego króla. Im by nie pasowało nawet to, co jadasz na śniadanie.

Laith przymknął oczy, po czym położył dłoń na ramieniu brata.

— Ta kobieta też bała się plotek. Pamiętaj, do jakich tragedii to doprowadziło — przypomniał, po czym odszedł.

Słowa smoka wywołały u Keona dreszcze. Nie uważał, że odziedziczył po matce lęki. Sądził, że już dawno temu odrzucił potrzebę bycia akceptowanym, zaprzestał pogoni i wybudował sobie drogę do chwały, ale...

Wtedy coś dostrzegł. Ruch. Nawet w zamyśleniu śledził Demalis wzrokiem, a więc od razu zauważył, że po złożeniu gratulacji, udała się w stronę zamku. Nogi same poniosły go ku niej. Korytarz był w dziwny sposób przyciemniony, a sama dyplomatka szła coraz to szybciej, jakby przerażona. Dogonił ją, chwytając za nadgarstek.

— Demalis.

Kobieta wyprostowała się, sztywniejąc.

— Wasza wysokość...

Powoli odwróciła się ku niemu, unosząc głowę. Różniło ich jedynie dziesięć centymetrów wzrostu, a mimo to Keon wydawał się nad nią górować. Winę za to mogła ponosić jego wysportowana sylwetka. Sama dziewczyna była drobna.

— Czy dobrze jesz? — spytał odruchowo smok.

Demalis uniosła brew. Keon uśmiechnął się lekko zażenowany. Miał świadomość, że to nie było najlepsze pytanie.

— Tak, wasza wysokość. Czy jest coś jeszcze?

Za każdym razem, gdy była tak oficjalna, wbijała mu w serce niewidzialny nóż. Keon odchrząknął, kryjąc ból w oczach i puszczając dłoń kobiety. Tak bardzo tego nie chciał.

Kochankowie GłębinWhere stories live. Discover now