Rozdział 13 - To zdjęcie to jakaś parodia

465 14 0
                                    

Rano wbrew wszystkiemu obudziłam się w całkiem to dobrym humorze, jakby poprzednie zdarzenia wcale nie miały miejsca. Wygodnie przeciągnęłam się na łóżku wyciągając swoje kości. Spało mi się wyjątkowo dobrze już nie pamiętam kiedy miałam taki spokojny sen i kiedy nie budziłam się w środku nocy, ale przecież to byłoby zbyt piękne gdyby było prawdziwe. Zastanawiałam się czy Jake posłuchał mojej prośby i pojechał na te pieprzone zakupy do sklepu, byłam cholernie głodna i gdybym nie miała teraz co włożyć do żołądka chyba pozbawiłam bym życia pierwszą napotkana na swojej drodze osobę, aby wyładować swoją złość, a przede wszystkim frustrację. Ostatnio chodziłam cały czas spięta i sfrustrowana, martwiłam się nadmiernie rzeczami, które nie miały sensu i były całkowicie bezsensowne. Sięgnęłam po telefon i okazał się rozładowany, podłączyłam go do kontatku i poszłam do łazienki szybko się odświeżyć, przez resztę dnia miałam zamiar się lenić, aby być w pełni sił na wieczorną imprezę, o ile kumpel Jasona nie nawali i rzeczywiście nas wpuści, mieliśmy siedemnaście i dziewiętnaście lat, o ile na Jasona mogliby przymknąć oko tak na nas raczej już nie. Oczywiście, że każde z nas posiadało fałszywy dowód, aby kupić alkohol i inne sprawy, ale zazwyczaj preferowaliśmy domówki, albo imprezy w plenerze, do klubu jeszcze nie próbowaliśmy się wbić. No ale co raz kozi śmierć. Ubrałam się w krótkie dresowe spodenki i tego samego materiału bluzkę na krótki rękaw od kompletu, włosy związałam w ciasny kucyk i zeszłam na dół. Kiedy weszłam na schody do mojego nosa dotarł przecudny zapach dochodzący z kuchni, aż momentalnie zaburczało mi w brzuchu, a z moich ust wybrzmiał jęk przyjemności, bo pachniało nieziemsko. Ruszyłam w stronę pomieszczenia udając się za zapachem i ujrzałam swojego brata, który stał przy płycie indukcyjnej i jedną ręką trzymał trzonek od patelni, a w drugiej ręce trzymał szpachelkę do przewracania jajek. Ten widok był taki niecodzienny, że na chwilę wmurowało mnie w podłogę i jak nigdy nie wiedziałam co powiedzieć, stałabym zapewne tak dużo dłużej gdyby nie wyrwał mnie głos brata.

- Ducha zobaczyłaś czy co? – zapytał z kpiną.

- Nie sądziłam, że potrafisz gotować, a tym bardziej że zobaczę Cię smażącego jajka. O mój boże niech mnie ktoś uszczypnie. – powiedziałam przymykając oczy i poczułam lekkie uszczypnięcie w nadgarstku. – Aua! – wykrzyczałam w stronę Jake, który podszedł do mnie ze szpachelką i mnie uszczypnął durnie się przy tym szczerząc. – Żartowałam kretynie.

- Jak widzisz to nie sen, a ja potrafię zrobić śniadanie. – odparł z dumą.

- Też mi osiągnięcie. – wymruczałam zajmując stołek przy blacie kuchennym. – Jesteś pewny, że nie porwało Cię UFO w ostatnim czasie?

To nie był Jake, którego znałam. On nigdy nie był miły, nigdy nie był pomocny i nigdy nie rozmawiał ze mną bez żadnych kłótni, a przede wszystkim w ogóle nie rozmawialiśmy. To niemożliwe, żeby tak nagle się zmienił. Musiała być jakaś przyczyna. Chociaż gdyby patrzeć z perspektywy czasu kiedy miałam jakieś 5 może 6 lat wtedy byliśmy naprawdę zgranym rodzeństwem, a nasza relacja zniszczyła się nie wiadomo kiedy, jakby na pstryknięcie palcem, więc może i tym razem się zmieni. Tylko problem polegał w tym, że te okropne rzeczy, które się wydarzyły nie znikną, możemy ze sobą rozmawiać i nawet zacząć się lubić na tym naprawdę bardzo mi zależało, ale to nigdy nie będzie wyglądało tak jak powinno. Ja zawsze będę pamiętać i gdzieś w małej części mój mozg będzie mi powtarzał, że może jednak zrobiłam źle wchodząc ponownie do tej samej rzeki. Jake tymi miłymi zagraniami robił mi nadzieję, zwierzał mi się, troszczył się a ja jak głupia to wszystko łykałam. Nie miałam odwagi zapytać dlaczego to robi, być może nie chciałam usłyszeć prawdy. Mówi się, że nawet najgorsze prawda jest lepsza od najgorszego kłamstwa, tylko czy aby na pewno każdy jest znieść najgorszą prawdę? Ja nie byłam na to gotowa, wolałam żyć w tej bezpieczniej bańce, którą sama sobie utworzyłam niż kolejny raz się sparzyć.

Hope for us | Zakończone |Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu