Rozdział 37 Naznaczenie

69 4 0
                                    

Woda.

Wszędzie rozciągała się nienaruszona płaska tafla, która przypominała lustro. W odbiciu migotały gwiazdy, ciemność nieba rozciągała się po horyzont, pochłaniając wszelkie światło padające z księżyca. Linia sklepienia i ziemi zacierała się ze sobą, tworząc wszechogarniającą otchłań.

Amaya postąpiła pierwszy krok. Wcześniej nienaruszona powierzchnia zmarszczyła się nieznacznie, odznaczając się na tle gwiazd. Choć księżyc wisiał wysoko na niebie w pełni, w swojej całej okazałości, wszędzie otaczała ją ciemność. Nie miała pojęcia, gdzie jest i dlaczego się tam znalazła, ale to zdawało się nie mieć znaczenia. Jej nogi niosły ją przed siebie, jakby do jakiegoś celu, gdzieś daleko, którego jeszcze nijak nie mogła dojrzeć. Długie włosy sunęły za nią, sięgały do wody i płynęły — za lekkie, by utonąć. W kosmyki wczepiono kwiaty; prawdziwe, kolorowe kwiaty, przywołujące na myśl piękne łąki Yaali latem. Kilka z nich spadało co rusz, powoli tonąc w odmętach pustki, tworząc kolorową ścieżkę za Amayą. Suknia, którą miała na sobie dziewczyna, była biała, frywolna i lekka. Długi tiul poruszał się nieznacznie przy każdym jej kroku. Przypominała wszystkie najpiękniejsze suknie z Lathy i pozostawała tak bliska ich tradycji i pochodzenia: symbolizowała białego kruka.

Gdzieś daleko spod wody wypłynął piedestał. Choć wszędzie było ciemno, srebro mieniło się nieco, jakby niemo nawołując do siebie. W momencie, który wydawał się wiecznością i jednocześnie krótką sekundą, Amaya znalazła się przy nim. Coś leżało na płaskiej powierzchni. Z bliska dostrzegła, że to diadem. Wyciągnęła powoli ręce — nie umknęło jej, że nie miała na sobie rękawiczek, lecz nic nie poczuła na ten widok — i prawie dotknęła przedmiotu. Praktycznie czuła na palcach zimny metal, lecz nagle spod tafli wyciągnęły się długie dłonie.

Palce i ramiona wydawały się rozciągać, by tylko dosięgnąć dziewczyny. Chwyciły ją mocno za nogi. Amaya poczuła strach i odrazę, gdy tylko obcy dotyk dosięgnął jej skóry. Panika rozlała się w jej ciele, kiedy jeszcze więcej dłoni wyciągnęło się wokół niej, coraz wyżej, by opleść jej własne ramiona i klatkę piersiową. Szarpnęła się, by uciec, jednak nie mogła się ruszyć. Pusty, bezgłośny okrzyk osiadł na jej ustach, gdy rozciągnęła je w grymasie przerażenia. Dłonie ciągnęły ją w dół, coraz niżej w stronę głębin. Zadrżała, gdy z lekkim oporem jej stopy przebiły się przez taflę, zalewając ją paraliżującym chłodem. Zwróciła twarz ku niebu, chcąc jak najdłużej oddychać nocnym powietrzem i szukała ratunku. Ostatnie co widziała, to księżyc, pusto wpatrujący się w jej niechybną śmierć.

Gdy w całości zanurzyła się w wodzie, do głowy uderzył szok. Wokół niej rozciągała się nicość, a jedyne co czuła, to obce dłonie panoszące się na jej ciele. Dotykające ją wszędzie. Ściskające za skórę. Ciasno otulające każdą kończynę. Panika i głęboka odraza sprawiały, że nie mogła oddychać. Choć wiedziała, że gdy tylko otworzy buzię, woda naleje się do jej płuc, jednak strach przed dotykiem zasłaniał jej tę wizję, nie bała się utonąć, wolała wszystko inne od ciągłego dotyku tych obcych, zimnych dłoni.

Dość! — wrzeszczała w głowie. Pragnęła, by to wszystko się skończyło. Miała ochotę zniknąć, wypłynąć, uciec. — Nie dotykajcie mnie! Dość, błagam!

Czuła nikły ból w płucach. Nie była w stanie już dłużej wytrzymać. Całą siłą woli zmuszała się, by nie otworzyć ust we wrzasku lub żmudnej próbie nabrania powietrza. Przeszywające zimno wniknęło w jej kości i otuliło ciasno jej ciało, gdy dłonie ciągnęły ją coraz niżej w stronę głębin — kontrastowało z ogniem, który rozpalił się w jej klatce piersiowej i zaciskał gardło. Zaczęła kręcić głową, zrozpaczona, zdesperowana, by nie otworzyć ust, żeby nie utonąć. Jednak jej ciało pod wpływem gwałtownego skurczu, ostatniej próby przeżycia, nie posłuchało. Amaya otworzyła usta. W panice zaczęła kręcić głową i jeszcze bardziej wierzgać, przez co w pierwszych chwilach nie zauważyła, że nic się nie zmieniło. Mogła oddychać.

Dziedzictwo Orfanów: Zakon Krwi | Tom IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz