Rozdział 11 Poprzedni władca

524 48 30
                                    

Wszędzie rozchodził się intensywny zapach kurzu. Powietrze, choć już od wielu godzin pył opadł na ziemię, nadal wydawało się szare i gęste. Wielkie gruzy leżały w całym skrzydle zamku, przeznaczonym dla służby. Kamienie zmiażdżyły wszystko, co stanęło na ich drodze i sprawiły, że większość korytarzy była nie do przekroczenia. Pokoje, kuchnie, składziki i sypialnie dla służby były zastąpione przez morze gruzu i pyłu. Spod niektórych stosów wyłaniały się kończyny przygniecionych osób, jakby ich ciała jeszcze próbowały się wydostać z ciasnej pułapki. Gdzieniegdzie dało się wyczuć subtelny zapach krwi, który przyprawiał o zawrót głowy. Jednak pośród korytarzy i rozmaitych przejść zapadła grobowa cisza. Wśród niej kroczyła śmierć i nikt nie spodziewał się, że jeszcze nie opuściła zamku. Nikt nie przypuszczał, że zostanie w Yaali na dłużej.

Podczas katastrofy w tym skrzydle umarli wszyscy ci, których nie zdołała dosięgnąć mgła. Niektórzy goście przenieśli się tam, mając nadzieję, że będą bezpieczni. Niestety, przeliczyli się. Omisha, choć zrobiła to przypadkowo, zabiła ludzi, których wcześniej nie zdążyła dogonić swoim zaklęciem. Wśród gruzów przez ostatnie kilka godzin chodziło wiele ludzi, którzy postanowili wykonać zadanie, przydzielone im przez nową władczynię. Nikt z nich nie miał wystarczająco siły, by podnieść większe kamienie i sprawdzić, kto dokładnie umarł. Jednak dążyli do tego, by przeszukiwać wszystkie miejsca, do których mogli się dostać. Robili przerwy i starali się odprawiać rytuały, gdy znajdowali swoich znajomych z pracy, czy przyjaciół. To zadanie było dla nich niesłychanie trudne, jednak wiedzieli, że muszą zrobić wszystko, co powie Omisha. Nikt nie chciał umierać z jej rąk. Nie po tym, jak jeden z nich wrócił z całą oparzoną klatką piersiową. Wiedzieli, że może z nimi zrobić podobne albo dużo gorsze rzeczy. Żaden z nich nie był idiotą, w tamtej sytuacji musieli być posłuszni. Nawet jeśli to oznaczało służenie dla maga, który zabił ich dotychczasowych władców i kierował nimi twardą — w tamtej sytuacji — bardzo agresywną ręką.

Kilkadziesiąt kroków dalej, od całej grupy, która przeszukiwała gruzy, ktoś nagle się poruszył. Dzieliły ich tony kamieni i grube ściany, dlatego na szczęście żaden ze sług nie był w stanie tego usłyszeć. Krucha dłoń powoli się poruszyła, palce drgnęły lekko, jakby gwałtownie wyrwane ze snu. Na posadzkę spadło kilka drobnych kamieni, a ze szczeliny posypał się pył. Po chwili spośród wielkich głazów wydostał się cichy, żałosny jęk. Zielone oczy otworzyły się powoli, a zakurzone rzęsy zatrzepotały nieco. Ktoś się obudził.

Zemira spróbowała podnieść głowę, jednak wielki, szorstki kamień stanął jej na drodze. Jęknęła cicho, ignorując ból i rozejrzała się wokół. Wszędzie było ciemno, na początku nie mogła dostrzec, co znajdowało się wokół niej. Miała wrażenie, że ze wszystkich stron otaczały ją kamienie, jednak po pewnym czasie odetchnęła z ulgą. Przed nią znajdowało się wielkie przejście, musiała jedynie wysunąć się odrobinę, omijając głaz nad jej głową i mogła swobodnie wyjść. Ruszyła się nieco, zsuwając plecy z kamienia, na którym leżała. W tej samej chwili w jej dłoni obudził się rwący i gwałtowny ból. Królowa zdusiła okrzyk i cofnęła się do poprzedniej pozycji. Jej lewa ręka była przygnieciona.

Cała roztrzęsiona, spojrzała w jej stronę, próbując zatrzymać grymas bólu i łzy. Przy najmniejszym ruchu, czuła jak skóra ociera się o masywny kamień, jak złamana kość zmienia nieco pozycję, przez co jej cała ręka zaczyna emanować intensywnym bólem. Zemira zacisnęła mocno szczękę i zamknęła powoli oczy. Nabrała głęboko powietrza, starając się nie ruszać za bardzo. Każdy bardziej gwałtowny wdech kończył się wielką, ostrą szpilą w jej przedramieniu. Jej oddech był ciężki i nierówny. Łzy zaczęły szczypać pod powiekami i zebrały się w kącikach. Myśli biegały panicznie po jej głowie. Nie miała pojęcia, co powinna zrobić, jak mogła się wydostać. Serce zamarło, gdy do jej uszu dobiegły jakieś dźwięki.

Dziedzictwo Orfanów: Zakon Krwi | Tom IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz