19: Pocałunki.

138 6 1
                                    

#KarmeloweLatovx


Lilianna

– Jesteś! Przyjechałaś rowerem? – zapytał Rey, kiedy weszłam na taras.

– Elliot mnie podwiózł – wyjaśniłam, rozglądając się po przyjaciołach.

Melanie, jak to Melanie od razu rzuciła uśmieszek w moją stronę. Willow się bardzo zainteresowała. Reszta miała to raczej gdzieś, chociaż nie wszyscy. Kaden nie mógł powstrzymać prychnięcia, co szczerze mnie zirytowało.

– O co ci chodzi?

– O nic. Nic nie powiedziałem – odparł, przenosząc na mnie spojrzenie.

– Okej – rzuciłam, zanim go minęłam i usiadłam pomiędzy dziewczynami.

– Co z wami? – zapytała mnie cicho Mel, na co wzruszyłam ramionami.

– A co ma być?

– Tak bez buziaka?

Przewróciłam oczami, choć na twarzy pojawił mi się mały uśmiech. Mimowolnie skierowałam wzrok na chłopaka. Bezustannie na mnie spoglądał. Chyba sam próbował wybadać grunt, na którym staliśmy, bo po weekendzie nie rozmawialiśmy. Nie było takiej okazji.

– Lily, co pijesz?

– Może być wino.

Odebrałam napełniony kieliszek przez Patricka i od razu wypiłam blisko połowę. Nie miałam złego dnia. Spędziłam go z młodymi, a później wybrałam się z Elliotem na spacer i było okej. Tylko okej. Nie potrafiłam tego dobrze zrozumieć sama. Byłam dobrze nastawiona na to spotkanie, ale szczerze, to po godzinie miałam lekko dosyć jego towarzystwa. Bardzo dużo mówił o ostatnim spotkaniu ze znajomymi i może fakt, że nie znałam żadnego z nich, tak na to wpłynęło.

– Byłam na paznokciach – odezwała się Willow, wyciągając do mnie rękę. – Co myślisz?

– Ładne. Nie boisz się, że ci odpadną? – wskazałam na wystające diamenciki.

– Najwyżej pójdę poprawić.

No tak.

– Gadaliśmy wcześniej o festiwalu – przypomniał Will. – Trzeba pomyśleć nad noclegiem i najlepiej to zrobić na dniach. Pewnie i tak się za późno za to zabieramy.

– Czemu? – Rey zmarszczył brwi. – To nie jest jakiś wielki festiwal.

– Ale gra tam David Kushner – wtrąciłam. – Obstawiam, że na samą jego część pojawi się sporo osób.

– Poza nim nie gra tam nikt szczególny – dodała Willow. – Ogarnę nam miejsca. Nie zamierzam zajmować żadnego pola namiotowego, żeby nie było. Liczcie się z tym, że przeszukam jedne z lepszych hoteli, czy wam się to podoba, czy nie.

– Mi to odpowiada.

– Mi też.

– Weźmiemy pokój razem, co nie? – zagadnęła mnie Chilvers. – Ogarnę twój bilet, tak jak obiecałam – powiedziała ciszej.

– Dziękuję – chociaż to słowo ciężko przeszło mi przez gardło, nie miałam pomysłu, aby inaczej to skomentować.

Nie chciałam tych pieniędzy i nie chciałam, aby mi to opłacała, ale jednocześnie nie miałam innego wyjścia, chyba, że chciałam zapomnieć o wyjeździe na festiwal. Już dużo wcześniej zadeklarowałam, że oddam jej te pieniądze. Mimo wszystko. Początkowo olała moje słowa, ale skoro nie dawałam spokoju, to poszła na to.

Karmelowe LatoNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ