11: Oaza spokoju.

147 7 0
                                    

#KarmeloweLatovx


Lilianna

Nie zdołałam spędzić zbyt wiele czasu sama z Elliotem. Wybraliśmy się do kina, a później zaproponował wyjście do baru na burgery. Już zanim zajęliśmy miejsce na uboczu, podszedł do nas jego znajomy. Później dość szybko dosiadło się do nas jeszcze kilka osób.

Nie miałam nic przeciwko, żeby spędzić czas z jego znajomymi. Tylko że po jakimś czasie nie czułam się tam za dobrze. Elliot, mimo tego, że siedział obok i starał się zapewnić mi swoją uwagę, to skupiał się bardziej na rozmowach z chłopakami.

Może dlatego po powrocie z toalety, zdecydowałam się opuścić ich towarzystwo.

– Lily, poczekaj – zawołał za mną Elliot.

– Tak? – odsunęłam się na bok, aby ludzie mogli bez problemu wejść i wyjść z budynku. Uczynił to samo, łapiąc mnie za ramię.

– Przepraszam cię za nich. Nie tak sobie wyobrażałem nasze spotkanie – wyznał nieśmiało, drapiąc się po karku.

Ja też.

– Jest w porządku. Dobrze się bawiłam – posłałam mu uśmiech, który momentalnie odwzajemnił.

– Cieszę się, bo ja również się dobrze z tobą bawiłem – przyznał, delikatnie łapiąc mnie za podbródek. – Mogę liczyć na kolejne spotkanie?

– Zgadamy się – skinęłam głową.

Nie mogłam oderwać spojrzenia od jego uroczego uśmiechu. Zapatrzyliśmy się na siebie na dłuższą chwilę. Znieruchomiałam, kiedy się nachylił i musnął mój policzek. Momentalnie poczułam ciepło w podbrzuszu.

– Odezwę się.

– Okej.

Spuściłam wzrok, zarumieniona i wyminęłam go w przejściu. Nawet wyjście na zewnątrz nie pomogło mi. Dalej czułam ciepło, które drażniło mnie od środka. Moje policzki były rozgrzane, dopóki faktycznie nie uspokoiłam oddechu.

Dawno tego nie czułam.

Zauroczenia.

Miałam wolny wieczór, który chciałam wykorzystać poza domem, bo jeśli wróciłabym szybciej, to na pewno zostałabym skazana znowu na braci. Tata wrócił wcześniej z pracy, mama też już była w domu, więc oboje mieli na głowie dwa chochliki.

Cieszyłam się, że nie mieli nic przeciwko mojemu wyjściu i mogłam spędzić to popołudnie z Elliotem.

Westchnęłam pod nosem, kiedy na wyświetlaczu zobaczyłam imię Mel.

– Tak?

– Wiem, że miałam nie przeszkadzać ale istnieje szansa, żebyś podeszła do Kaya? Odebrał moje słuchawki, a mnie nie ma na miejscu. U ciebie będą bezpieczniejsze – dodała pewnie.

– A muszę je dzisiaj odebrać? – dopytałam.

– Byłoby super.

– Jest u siebie w domu?

– Właśnie musiałabyś do niego zadzwonić. Lilson, a jak randka? – zmieniła nagle temat. – Pewnie przeszkadzam.

– Już wyszłam i to nie była randka – mruknęłam.

– Jasne – parsknęła. – Myślałam, że posiedzicie dłużej.

– Ja też.

– Coś się stało?

– Nie. Dosiedli się jego znajomi...

– Oh, okej – przerwała. – No ale masz wolny wieczór, co nie? Czyli dasz radę odebrać słuchawki?

Karmelowe LatoWhere stories live. Discover now