08: Jack Daniels.

143 9 0
                                    

#KarmeloweLatovx


Kaden

Rey wytrzymał dwa dni zanim urządził u siebie imprezę na tarasie.

Zawsze wychodziliśmy z założenia, żeby imprezować w całej ekipie, ale od jakiegoś czasu lubiliśmy się spotkać bez bliźniaków. Skoro starzy zabrali ich na inny kontynent, to Rey musiał to wykorzystać.

Nie żeby mi, albo komukolwiek z grupy, to przeszkadzało.

Wszyscy chcieliśmy odpocząć od ciągłych, niepotrzebnych kłótni rodzeństwa.

– Słyszycie to? – nasze rozmowy przerwała Melanie. – Zero problemu o gówno.

Uśmiechnąłem się na jej słowa. Chłopaki nie obawiali się roześmiać. Mel dalej żartowała z rodzeństwa i było tak normalnie. Nikt nie obawiał się o to, co powiedzieć. Każdy podtrzymywał rozbawiony ton.

– O, Lily przyjechała! – jak w zegarku wszyscy odwróciliśmy się w stronę ulicy, którą było widać z tej części ogrodu. Jedynie Patrick musiał wstać i podbiec do nas, żeby zobaczyć na własne oczy kogo auto opuszczała szatynka.

– Czy to...

Ja pierdolę.

– Elliot Jones.

Częściowo mój dobry humor uleciał. Miałem gdzieś z kim się umawiała, ale serio? Kurwa, Jones? Już nawet jej były, ten cały Mike, był lepszy, niż ulubieniec w najlepszym ogólniaku w Miami.

Rey jak na gospodarza przystało, podbiegł do drzwi i pomógł jej zabrać parę rzeczy.

Szatynka podążyła za nim. Jej policzki były delikatnie zaróżowione, a w oczach błysnęła radość. Miała na sobie kremową sukienkę, która tak dobrze na niej wyglądała. 

Widziałem ją nieraz w tej sukience i za każdym razem prezentowała się w niej idealnie.

Odchrząknąłem, kiedy podeszła do mnie i przywitała lekkim uściskiem. Nie zagadała mnie, tak jak Owena. Podeszła od razu do Mel, która poza uściskiem, pociągnęła ją na bok.

Wymieniliśmy z chłopakami spojrzenia i nie skomentowaliśmy tego głośno.

Baby.

– Komu jeszcze piwa?

– Jestem za otworzeniem whisky – zaproponowałem.

– Mądrze gadasz – Rey klepnął mnie w ramię i zniknął w domu.

Wrócił z butelką Jacka Danielsa, colą i energetykiem. Jako jedyny postawiłem na czystą whisky. Miałem ochotę wypić więcej tego wieczoru, niż zwykle. Zazwyczaj trzymałem się na wodzy, bo nienawidziłem się doprowadzać do stanu upojenia.

Na szczęście Patrick i Owen również nie szczędzili sobie ilości trunku, w porównaniu z dolaniem napoju gazowanego.

– Aż mnie korci, żeby odesłać im fotkę – rzucił Owen, kiedy na naszej grupie pojawiło się zdjęcia od Willow.

– Daj spokój. Rozkoszuj się ciszą.

– Ta dziecinada i tak musi się kiedyś skończyć.

– Skończy, jak każdy pójdzie w swoją stronę na uniwerek – oznajmiła Mel, zajmując swoje poprzednie miejsce.

Lily chwilę zajęło zanim nalała sobie drinka i nałożyła porcję mini babeczek, które przywiozła Melanie. Jedyne wolne miejsce znajdowało się pomiędzy dziewczyną i Owenem, więc właśnie tam usiadła. Idealnie naprzeciwko mnie.

Karmelowe LatoWhere stories live. Discover now