#KarmeloweLatovx
Lilianna
– Tak smakuje ciasto bogów – skomentował z pełną buzią.
A mi zrobiło się jakoś cieplej na sercu. Nie wiele razy zdarzyło się, żebym siedziała sama w towarzystwie Kadena i czuła się tak dobrze. Wspólne wyjście od bliźniaków to jedno, ale to, że zabrał tartę, na którą Willow nawet nie zwróciła uwagi i to, że zaproponował, żebyśmy zjedli ją wspólnie, to coś innego.
To było miłe z jego strony.
Może dlatego jego towarzystwo stało się nieco bardziej znośne tego wieczoru.
– Zjesz ją zaraz całą!
– To nie moja wina, że tak powoli jesz – posłał mi cwaniacki uśmiech i nałożył sobie kolejną porcję, nie odrywając ode mnie wzroku. – Upieczesz mi ją na urodziny?
– Nie sądzę – zaprzeczyłam, podtrzymując żartobliwy ton.
– No co ty, Karmelku. Mi nie zrobisz?
– Tak, tobie.
– Muszę się poważnie zastanowić nad naszą przyjaźnią.
– To my się przyjaźnimy? – zmarszczyłam brwi. Kaden pokręcił głową rozbawiony i rozsiadł się wygodniej w fotelu.
Przyjechaliśmy na plaże, gdzie znajdowały się łodzie turystyczne, które obsługiwał. Jedna z nich zawsze stała przy moście i chyba nigdy nie widziałam, żeby nią pływał. Szybko zrozumiałam dlaczego. Znaczna część sprzętu była do niczego, w tym sam silnik. Jednak wnętrze było ładnie ozdobione i wyglądała na używaną.
– W sumie to, dlaczego ta łódź nadal tu stoi? Nie przynosi żadnych zysków.
Nie spodziewał się, że się tym zainteresuje. Patrzył na mnie dłuższą chwilę i chyba sam szukał odpowiedzi.
– Właściciel jest za bardzo do niej przywiązany – oznajmił spokojnie.
– W ogóle się nią interesuje, czy tak po prostu tu stoi? – ciągnęłam.
– Pojawia się tu codziennie. Sama sobie odpowiedz.
– To już chyba obsesja.
– Możliwe.
– Dziwny gość – skomentowałam.
– Dzięki – znieruchomiałam z łyżeczką przy ustach. Czekałam, aż zacznie się śmiać, czy dopowie coś głupiego, co byłoby w jego stylu. Jednak nic takiego się nie wydarzyło. On mówił poważnie.
– Jest twoja? – zapytałam z niedowierzaniem wymalowanym na twarzy.
– To ma zostać między nami, Martin – powiedział. – To moje miejsce. Nie potrzebuję kłócących się bliźniaków, czy pijackich pomysłów chłopaków.
– Więc, dlaczego mnie tu zabrałeś? – zmarszczyłam brwi.
Tęczówki w kolorze gorzkiej czekolady z tego miejsca wydawały się jeszcze ciemniejsze. Co więcej, miałam wrażenie, że mnie przyciągały jak magnes.
– Znaj moją dobrą wolę. Chochliki też nie mają pojęcia o tym miejscu, więc nikt cię tu nie będzie szukał – wyjaśnił.
– Czyli to twoje miejsce do ucieczki?
– Mam tu spokój. Jestem oddalony od reszty łodzi i nikt się nią nigdy nie interesuje, kiedy przechodzi obok. Ale masz rację, to też miejsce do ucieczki.
YOU ARE READING
Karmelowe Lato
Teen FictionLilianna Martin kochała karmel. Kaden Scott pokochał karmel. #KarmeloweLatovx [występuje fikcja literacka i wulgaryzmy] Okładka wykonana przeze mnie. Zdjęcie pochodzi z pinteresta. ©vsanax, 2023