- Jeżeli Ci się uda to śpij – powiedział delikatnie. – Porozmawiamy jutro.

Przełączył radio puszczając powolną muzykę, która miała ukołysać mnie do snu. Pewne byłoby lepiej jakbym zasnęła, ale mnie wcale nie chciało się spać. Męczyłam więc Patricka swoim gadaniem, w którym próżno było doszukiwać się sensu. Paplałam o tym jak wspaniały jest i jak na niego nie zasługuję. Chłopak wzdychał ciężko za każdym razem gdy podobne zdania opuszczały moje usta. Postanowił je jednak pozostawić bez komentarza. Najwyraźniej uznał, że nie ma co dyskutować z pijaną dziewczyną. Zaczęło mnie denerwować, że nie zwraca na mnie uwagi. Jednocześnie poczułam niewyobrażalny przypływ uczuć do niego.

- Co Ty robisz? - spytał widząc, że odpinam pas.

Odwróciłam się w jego kierunku chcąc się do niego przytulić i pocałować. W tej chwili jak w żadnej innej potrzebowałam jego ust. Nie wiem dlaczego uznałam, że najlepszym co mogę zrobić to wdrapać się na jego kolana. Chciałam to zrobić nie zważając na to, że chłopak przecież prowadzi. Nie zdążyłam jednak wykonać najmniejszego ruchu, a dłoń Patricka spoczęła na moim ramieniu skutecznie mnie powstrzymując. Nie przejęłam się tym tylko wygięłam się w jego stronę i pocałowałam w ucho szepcząc, jak mi się wydawało, niezwykle seksownym głosem.

- Weź mnie tutaj, w samochodzie. Przecież wiem, że tego chcesz.

Jakby jednocześnie na zachętę i potwierdzenie swoich słów moje ręka zsunęła się na jego krocze.

- Nie – powiedział spokojnie, lecz stanowcza.

Zabrał moją rękę i znów przypiął mnie pasem. Zrobiłam obrażoną minę i założyłam ręce na piersi zupełnie jak małe dziecko, które nie dostało tego co chciało. Zabrakło tylko żebym zaczęła tupać nogą. Moja złość nie trwała jednak długo. Kiedy zaparkowaliśmy w garażu, Patrick złapał mnie w pasie i wziął na ręce, by zanieść do mojego pokoju. Z głową na jego ramieniu zaczęłam całować skórę jego szyi. Moje palce powędrowały do guzików jego koszuli. Wchodząc do salonu uporałam się z większą ich częścią.

- Ok, to ja Wam nie będę przeszkadzał – usłyszałam radosny głos Emmetta.

Spojrzałam na niego uśmiechając się i pomachałam mu ręką. Dopiero później uzmysłowiłam sobie jak musiała wyglądać dla niego ta scena. Patrick niosący mnie przerzuconą sobie przez ramię, a ja rozbierająca go i całująca każdy nowo odkryty fragment jego skóry. Chłopak dzielnie znosił moje poczynania chociaż kiedy postawił mnie na podłodze w moim pokoju moje palce powędrowały do zapięcie jego spodni. Westchnął ciężko łapiąc moje dłonie i poprowadził mnie do łazienki gdzie kazał wziąć prysznic. Sam wyszedł nie dając mi nawet szans zaproponować żeby do mnie dołączył. Zimna woda trochę mnie otrzeźwiła i kładąc się do łóżka czułam jedynie zmęczenie. Patrick położył się razem zemną otaczając mnie ramieniem jak miał to w zwyczaju. Powieki same mi się zamykały i nie rejestrowałam już zbytnio tego co działo się na około mnie. Wydawało mi się, że chłopak rozmawiał chwilę z Carlisle'm, który oskarżył go o doprowadzenie mnie do takiego stanu. Patrick nic nie odpowiadał słuchając jak jego ojciec rzuca nieprzyjemne uwagi w jego stronę. Nie rozumiałam o co ta cała sprzeczka. Coś jeszcze mówili, ale przestałam rozróżniać głosy i słowa. Jedynie dłoń Patricka, która cały czas gładziła moje plecy wydawała mi się najbardziej realną rzeczą jaka istniała. Kiedy rano się obudziłam moją pierwszą myślą było, że już nigdy w życiu nie tknę alkoholu. Nie pamiętałam bym kiedykolwiek czuła się tak źle. Nawet przez całe studia, które obfitowały w suto zakrapiane imprezy nie dorobiłam się takiego kaca jakiego miałam teraz. Potarłam dłonią skroń czując jak czaszka łupie mnie nieprzyjemnie. Gardło miałam wyschnięte, a powiek bałam się uchylać w obawie przed światłem, które niechybnie, by mnie zaatakowało.

Imperfectحيث تعيش القصص. اكتشف الآن