ROZDZIAŁ 9

290 11 1
                                    


- (...) Zależy mi na Tobie i po raz pierwszy w życiu już nie chcę już być samotny.

___________________________________________________________


Zapadła między nami cisza, ale nie była ona niezręczna. Była to cisza podczas, której każde z nas próbowało przetrawić słowa, które między nami padły i zrozumieć co one właściwie oznaczają. Patrick był mną zainteresowany. Po tym czego się wczoraj dowiedziałam powinnam to podejrzewać, ale nie zastanawiałam się, albo bardziej nie chciałam się zastanawiać, co to oznacza. Nie chciałam robić sobie złudnej nadziei. Teraz jednak miałam pewność co do jego uczuć względem mnie i mogłam to przeanalizować. Co dalej? Od czego powinniśmy zacząć.

- Cóż będziesz mi musiał odpowiedzieć na wiele pytań – powiedziałam wreszcie. - Prawie nic o Tobie nie wiem. Poza tym, że uwielbiasz malować.

Ostatnie słowa wypadły z moich ust zanim zdążyłam pomyśleć. Spłonęłam rumieńcem na wspomnienie w jaki sposób się o tym dowiedziałam, a kiedy przypomniałam sobie niedokończone dzieło zrobiło mi się gorąco i zarumieniłam się jeszcze bardziej.

- Przepraszam – wyjąkałam widząc jak Patrick zaciska szczękę i zdając sobie sprawę, że to przez reakcję mojego organizmu. - Będę się musiała nauczyć to jakoś kontrolować.

- Jest już lepiej – chłopak wziął głęboki wdech. - Znów nie byłem przygotowany i to mnie zaskoczyło.

Uśmiechnął się do mnie i wyciągnął w moją stronę dłoń. Chwyciłam ją bez wahania i splotłam nasze palce razem. Poczułam chłód bijący od jego skóry, ale nie był on nieprzyjemny.

- Nie rozumiem – powiedziałam po chwili. - Wtedy w kuchni kiedy rozbiłam kubek widziałeś moją krew. Wydawało mi się, że się kontrolowałeś. Aż nadzwyczaj dobrze. Dlaczego teraz kiedy się zarumienię reagujesz tak gwałtownie? Jest gorzej?

- Tak – Patrick pokiwał głową. - Można tak powiedzieć. Nie chodzi o samą krew. Jestem do niej przyzwyczajony. Wbrew temu co sądzą niektórzy nie mam problemów z samokontrolą nad pragnieniem. Ale Twoje rumienienie się to coś innego. To mnie jakby przyciąga. Nie po to żeby zrobić Ci krzywdę. A w każdym razie nie taką o jakiej myślisz. Mam ochotę podejść, wpić się w Twoje usta i całować, aż zabraknie Ci tchu. To nad tym muszę panować.

Jego wyznanie mnie zaskoczyło. Nie spodziewałam się, że tak otwarcie powie o swoich pragnieniach. Po obrazie jaki zobaczyłam w jego pokoju powinnam się domyślić, że pociągam go fizycznie, ale nie mogłam w to uwierzyć. Jak ktoś o tak idealnym wyglądzie może zainteresować się kimś co najwyżej przeciętnym. Nie mogłam zaprzeczyć, że najchętniej sama podeszłabym w tym momencie i go pocałowała, ale nie byłam pewna jak na to zareaguje. Zresztą chyba najpierw powinniśmy się czegoś o sobie dowiedzieć. Miałam nadzieje, że łączy nas coś więcej niż tylko czysto fizyczne zainteresowanie.

- Choć pójdziemy gdzieś usiąść – zaproponował Patrick. - Pod jakimś dachem, żebyś za bardzo nie zmokła. Jeżeli nie jest Ci za zimno preferowałbym miejsce na dworze. Nie lubię pokazywać się w miasteczku.

Nie było mi zimno, ale faktycznie deszcz zaczął być powoli uciążliwy. Ruszyliśmy dalej żwirową drogą, ale po chwili chłopak skręcił w las. Nie było tam żadnej ścieżki dlatego szłam wolniej uważając na kłujce krzewy i wystające korzenie. Nie narzekałam jednak. Kiedy jeździłam z rodzicami w góry często zbaczaliśmy ze szlaku i nie jednokrotnie zdarzało nam się chodzić na przełaj.

- Nie jestem przyzwyczajony do takiego tępa w lesie – zagadnął Patrick. - Ale to całkiem przyjemne.

Wreszcie wyszliśmy z gęstwiny na leśną dróżkę przy której stała drewniana wiata i miejsce na ognisko.

ImperfectWhere stories live. Discover now