ROZDZIAŁ 16

200 8 0
                                    


Esme próbowała przywrócić poprzednią atmosferę proponując kawę i ciasto, ale nikt nie miał ochoty na dalsze świętowanie. Charlisle z Sue stwierdzili, że muszą się zebrać, bo obiecali Bilowi, że wpadną do niego wieczorem. Renesme chciała zobaczyć się z Jackiem żeby wręczyć mu swój prezent więc Edward i Bella też udali się do wyjścia. Leah skorzystała z pierwszej możliwej okazji, by wrócić do domu i po chwili z gości pozostał tylko Seth. Chłopak zaproponował, że skoro już tu jest to może zobaczy jak tam moje auto. Śmiał się wprawdzie, że teraz to już bez sensu skoro mam nowe, ale zapewniłam go, że zamierzam jeździć moim garbusem dopóki będzie sprawny. Z chęcią przystałam więc na jego propozycję nie chcąc dłużej przebywać w salonie. Weszliśmy do garażu gdzie Seth zagwizdał z uznaniem na widok tych wszystkich aut jakie się tam znajdowały. Mój garbus wyraźnie nie pasował do pozostałych stojąc sobie jak najdalej od reszty. Zauważyłam swoje nowe auto, ale postanowiłam je ostentacyjnie ignorować chociaż mój wzrok parę razy spoczął na błyszczącym, białym lakierze. Skupiłam się na rozmowie z chłopakiem, który otworzył maskę i zaczął oglądać silnik. Po chwili dołączyła do nas Alice. Była wyraźnie wzburzona.

- Nawet raz nie mogli odpuścić – mamrotała – Jeden dzień bez awantury. Co z nimi wszystkimi jest nie tak!

Ze złością oparła się się o szafkę z narzędziami. Nie wiedząc dlaczego czułam się poniekąd odpowiedzialna za tą sytuację. Gdyby nie ja Patrick pewnie w ogóle nie zasiadłby do stołu i nie pomyślał o tym by dać Carlisle'owi jakikolwiek prezent. Wierzyłam, że chłopak malując obraz miał jak najlepsze intencje i nie chciał doprowadzić do awantury. Zresztą gdyby nie Esme to tak właśnie by było. Dlaczego kobieta choć raz nie mogła się powstrzymać od komentarza? Co przeszkadzałoby jej, że Carlisle powiesiłby obraz w swoim gabinecie?

- No kiepska sprawa – skwitował Seth zamykając z trzaskiem maskę mojego samochodu. – Nic się nie da z tym zrobić?

Obie z Alice wzruszyłyśmy ramionami. Atmosfera zrobiła się ponura dlatego postanowiłam zmienić temat. Spojrzałam na dziewczynę dziękując jej serdecznie za prezent.

- Miałam przeczucie, że wyjazd Ci się spodoba – od razu się ożywiła. – Londyn jest wspaniały, a Wam przyda się czas spędzony tylko we dwoje.

Zaczęła mi opowiadać o swojej ostatniej wizycie w tym mieście. Mówiła co warto zwiedzić, a które atrakcje lepiej odpuścić. Słuchając jej coraz bardziej docierało do mnie, że polecę do Londynu i go zwiedzę. Nigdy nawet nie marzyłam o takiej podróży wiedząc, że jest poza moim zasięgiem. Teraz dzięki Cullenom było mnie stać narzeczy o jakich wcześniej nawet nie marzyłam. Spojrzałam na mój nowy samochód zastanawiając się ile mógł kosztować. Nie byłam pewna czy podoba mi się ta nagła zmiana poziomu życia. Czułam, że na nią nie zapracowałam w żaden sposób. Nikt jednak nie chciał mnie słuchać kiedy o tym wspominałam zbywając mnie tłumaczeniem, że przecież oni mają pieniądze więc bardzo chętnie się nimi ze mną podzielą. Nie miałam już siły się oto kłócić, dlatego kiedy Alice ogłosiła, że przed wyjazdem do Londynu koniecznie musimy pójść na zakupy nawet się nie odezwałam.

- Może to i dobrze, że Was tutaj nie będzie - powiedziała pomiędzy wymienianiem co koniecznie muszę ze sobą zabrać.

Spojrzałam na nią nic nie rozumiejąc, a dziewczyna wytłumaczyła mi, że za dwa miesiące przypada rocznica ślubu Carlisle'a i Esme. Kiedy o tym usłyszałam pomyślałam, że ten wyjazd to faktycznie dobry pomysł. Nie dość, że spędzę z Patrickiem trochę czasu sam na sam to jeszcze ominie nas świętowanie tego bolesnego dla chłopaka wydarzenia. Ja sama nie wiedziałabym zresztą jak się zachować. Z jednej strony bardzo polubiłam Carlisle'a więc chciałam cieszyć się jego szczęściem, ale z drugiej nie czułabym się dobrze robiąc coś co sprawiłoby Patrickowi przykrość. Już wystarczająco wiele doznawał jej od swojego ojca. Doktor na szczęście wydawał się przejmować sytuacją przy bożonarodzeniowym stole. Kiedy Patrick nie wrócił na noc spytał mnie czy chłopak się ze mną kontaktował, a kiedy potwierdziłam, że przysłał mi sms-a, że wszystko u niego w porządku i będzie rano, wyraźnie odetchnął z ulgą. Następnego dnia nawet przyszedł do mojego pokoju, by z nim porozmawiać. Wszedł i stanął w progu przyglądając się nam. Patrick siedział na moim łóżku bawiąc się moimi włosami, a ja opierałam się o jego tors. Właśnie opowiadałam o swoich świętach gdy byłam dzieckiem. Przerwałam historię o tym jak piekłam z mamą indyka i spojrzałam na Carlisle'a z oczekiwaniem. Miałam wielką nadzieję, że przyszedł tu z dobrymi intencjami. Naprawdę nie potrzebna była następna kłótnia.

ImperfectWhere stories live. Discover now