ROZDZIAŁ 13

274 10 0
                                    


Postanowiłam, że na początek powinniśmy po prostu się lepiej poznać. Oboje chcieliśmy dowiedzieć się o sobie jak najwięcej więc przez następne dni bardzo dużo rozmawialiśmy. Kiedy nie byłam w pracy, a Patrick na uczelni chodziliśmy na spacery po lesie trzymając się za rękę i opowiadając o swoim życiu. Słuchałam z zaciekawieniem jak chłopak opisuje mi wszystkie kraje w jakich mieszkał i ludzi jakich tam spotkał. On z równym zainteresowaniem słuchał o moim dzieciństwie i latach szkolnych. Kiedy wspominałam o rodzicach, a w moich oczach wzbierały łzy chłopak przytulał mnie mocno i czekał, aż chwila smutku zniknie. Właśnie podczas jednej z takich chwil, po ponad miesiącu naszej znajomości, stojąc przytulona do Patricka czując jak na moich policzkach wysychają łzy zdałam sobie sprawę jak wiele on dla mnie znaczy. Po tak krótkim czasie czułam, że zna mnie lepiej niż kiedykolwiek znał mnie ktoś inny. Rozumiał mnie, wspierał i był tym kim ja chciałam być dla niego. Jego ciało, tak idealne, przyciągało moje. Chciałam więcej niż tylko dotyku jego dłoni na swojej. Niż to odległe widmo przyjemności, które czułam kiedy przytulał mnie, a oboje mieliśmy na sobie grube kurtki i ledwie mogłam poczuć chłód bijący od jego skóry. Podniosłam głowę spoglądając na niego. Zupełnie zapomniałam o czym rozmawialiśmy wcześniej. W mojej głowie brzmiała teraz tylko jedna myśl.

- Możesz mnie pocałować? – spytałam z ustami tuż przy jego ustach. – Proszę.

Patrick pogładził mnie po policzku patrząc głęboko w oczy. Wydawało mi się, że jeszcze chwila i spłonę od intensywności tego spojrzenia. Wsunął dłoń w moje włosy przytrzymując moją głowę. Musnął wargami moje wargi ledwie je dotykając. Czułam słodycz jego ust, delikatny nacisk, który powoli przybierał na sile. W mojej głowie wybuchł wulkan emocji kiedy Patrick przejechał językiem po moich wargach, a ja uchyliłam je wpuszczając go do środka. W moim życiu przeżyłam masę pocałunków. Gorących, wręcz kipiących od namiętności, słodkich i niewinnych jak muśnięcie motyla. Ale żaden nie spowodował, że miałam problemy z myśleniem. Patrick pieścił moje wargi w sposób o jakim istnieniu nie miałam pojęcia. Zupełnie bezwiednie z moich ust wydobył się cichy jęk. Chłopak nieznacznie odsunął się ode mnie opierając swoje czoło o moje. Przymknął oczy, a na jego ustach błąkał się delikatny uśmiech. Ja nie mogłam powstrzymać euforii, która wypełniała moje ciało. Wyciągnęłam rękę i pogładziłam Patricka po policzku. Uśmiechnął się do mnie jeszcze szerzej.

- Nie jestem osobą cierpliwą – powiedział otwierając oczy, które płonęły pożądliwym blaskiem. – Zazwyczaj od razu biorę to co chcę. Ale dziś widzę, że są rzeczy na, które warto czekać. Chociaż nie wiem czy teraz kiedy posmakowałem słodyczy Twoich ust będę się w stanie oprzeć.

Uśmiechnął się do mnie szeroko znów mnie całując. Tym razem był to delikatne muskanie warg, ale i tak sprawiło, że miałam miękkie nogi. Cieszyłam się, że Patrick mnie trzyma, bo bałam się, że upadnę. Patrząc mu w oczy widziałam w nich własne odbicie. Zatraciłam się w głębi tego spojrzenia. Prawie nie czułam jak chłopak dotyka dłonią mojego policzka. W tym momencie istniały dla mnie tylko jego oczy.

Patrick – spróbowałam sięgnąć do jego umysłu.

Drgnął, a na jego twarzy pojawił się szok.

- Udało Ci się – powiedział pełnym radości głosem. – Usłyszałem Cię chociaż wcale nie starałem się wejść do Twojego umysłu. Teraz w nim jestem, ale nie słyszę Twoich myśli. Jak to zrobiłaś?

Wzruszyłam ramionami uśmiechając się do niego nieśmiało. Nie wiedziałam dlaczego teraz się udało. Po prostu to poczułam. Że teraz jest ten odpowiedni moment.

- Jesteś niesamowita Emilly – wyszeptał Patrick.

Zmieszałam się słysząc to. Byłam zwykłą dziewczyną, która spotkała na swojej drodze fascynującego chłopaka. To wszystko. Nie powiedziałam tego jednak, bo wiedziałam jaka byłaby odpowiedź. Patrick już wielokrotnie zapewniał mnie, że w całym swoim życiu nie spotkał kogoś takiego jak ja. Denerwowało go gdy wspominałam, że mnie przeceniał. Brał mnie wtedy za rękę i wyliczał te wszystkie rzeczy jakie udało mi się osiągnąć w moim krótkim życiu. Mówiłam mu, że w porównaniu z nim to nic nie znaczy, ale on tylko kręcił głową i kazał mi bardziej uwierzyć w siebie. Nigdy nie brakowało mi wiary we własne umiejętności, ale przy Cullenach każdy poczułby się niewystarczający. I nie ważne jak często powtarzałabym sobie, że ja jestem człowiekiem, a oni wampirami i nie powinniśmy się porównywać.

ImperfectWhere stories live. Discover now