16.

13 2 0
                                    

SHIKI POV.

- Roen, możesz się uspokoić? - zapytałem, gdy zatrzymałem rękę cerbera tuż przy mojej twarzy - za co ty chciałeś mi niby przywalić?

- Za co? Za to, że nic nie robisz - podniosłem jedną brew do góry nie rozumiejąc o czym on w ogóle mówi - Shiki, jeśli jej nie chcesz to powiedz. Nie rób jej nadzieji

- Skąd ci to przyszło w ogóle do głowy? - skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej, niebiesko włosy westchnął i się delikatnie ode mnie odsunął

- Po prostu uważam, że będę mógł traktować ją o wiele lepiej od ciebie. Będzie jej ze mną o wiele lepiej - jego słowa strasznie mnie zdenerwowały, gdybym się nie powstrzymał obiłbym mu mordę

- Na żadnej mi tak bardzo nie zależy, jak na niej! Nie wiem o co ci chodzi, skąd wywnioskowałeś coś takiego.. nigdy nie dawałem i nie dawałbym jej złudnej nadzieji. Zrobiłbym dla niej dosłownie wszystko, więc nie wmawiaj mi czegoś innego - Roen nie był za bardzo zadowolony moją wypowiedzią, a chuj mu w dupę

Ja od dawna wiedziałem, że coś do niej czuje. Niestety nie mam zamiaru jej oddać i niech się lepiej z tym pogodzi, jak tylko ją dotknie to nie ręczę za siebie. Wtedy mógłbym mu coś zrobić i to specjalnie, nie darowałbym mu tego. Jednego jestem jednak pewny, nigdy nie zrobiłby jej krzywdy.. więc niech się lepiej z tego powodu cieszy.

- Uznajmy, że ci wierze - chłopak odwrócił się na pięcie i odszedł

- Już myślałem, że nigdy nie skończycie się o nią kłócić - odwróciłem się w stronę rudzielca, który był oparty o framugę drzwi

- Co tu robisz? - chłopak się szeroko uśmiechnął i poprawił dłonią swoje włosy - Wiesz, że nie lubię jak podsłuchujesz moje rozmowy

- Wiem o tym aż za dobrze, ale nie w tej sprawie tu jestem - rozciągnął się, a ja się zacząłem niecierpliwić.. niech szybciej zaczyna mówić - Lindo i Rem mają plan

Od razu się ruszyłem i przecisnąłem między chłopakiem, po czym szybkim krokiem ruszyłem w stronę salonu. Spokojnie Misaki, już niedługo znowu będziemy razem i wtedy nie wypuszczę cię z moich objęć.

MISAKI POV.

Minęły chyba trzy tygodnie, a ja nadal tkwię w tym upiornym zamczysku, tak naprawdę to zaczęłam się już tutaj oswajać, ale i tak szukałam okazji żeby stąd spierdolić, bezskutecznie. Nesta zmusił mnie abym uczęszczała w nauce sztuk walki, czy innej głupiej lekcji. Ja jedynie tam siedziałam załamana, mając już po prostu wszystkiego dość.

Z tego co mi wiadomo zbliżała się walka między wampirami a demonami.. i to wielkimi krokami. Nesta jak mi mówił to zostały jakieś.. trzy dni. Nadal się upierał abym stała na czele jego armii, ale ja nadal pozostałam nieugięta. W dupie mam tą całą walkę, wolałabym aby nigdy się ona nie odbywała.

- Musisz być zawsze taka nie w sosie? - podniosłam wzrok na białowłosego wampira, który stał przede mną i czekał na moment do ataku

- Tak, mam tego wszystkiego dość - wzruszyłam ramionami i zajęłam pozycje

Livius jak już wspomniałam ma białe włosy, które sięgają mu aż do ramion, ale przeważnie zawsze związuje je w kitkę. Miał czarny kolczyk w prawej brwi, który dodaje mu uroku. Oraz czarne jak węgiel oczy. Sylwetka dobrze wysportowana, miał nawet tatuaże na prawej ręce, chłopak wygląda trochę jak taki Bad boy, ale tak naprawdę jest czuły i nadopiekuńczy.

Aż dziwne. W końcu poznałam normalnego wampira.

- Spokojnie, musimy się przygotować. Walka tuż tuż - przewróciłam oczami i czekałam aż zaatakuje

Livius stał wpatrzony we mnie, w sumie tak samo jak ja. Żadne z nas, jak na razie nie miało zamiaru się rzucić na drugą osobę. Jednak po chwili chłopak zniknął mi z pola widoku i poczułam go za sobą, zrobiłam szybki unik zanim zdążył mnie uderzyć.

Złapałam go za skrawek koszulki, bo straciłam równowagę i nie chciałam runąć na ziemie, ale jednak się to nie udało. Jedynie co to oboje upadliśmy, leżałam na podłodze ze zmarszczonymi brwiami, a chłopak był nade mną, głowę miał schowaną w zagłębieniu mojej szyi, czułam jego oddech na niej.

- Ale jesteś niezdarna - rzekł nadal mając głowę w zagłębieniu mojej szyi, czułam jak delikatnie jego usta muskają moją szyję

- Życie - powiedziałam krótko i czekałam aż w końcu ze mnie wstanie

Zamiast tego jego ręka spoczęła na moim biodrze i je delikatnie ścisnął, drgnęłam i delikatnie zmarszczyłam brwi. Co on do chuja wyprawia?

- Livius, powinieneś wstać - chłopak zawisł nade mną i popatrzył mi w oczy, po czym się uśmiechnął

- Już, już - w końcu się podniósł i wyciągnął w moim kierunku swoją dłoń, przyjęłam jego pomoc i wstałam

- Wyglądacie razem cudownie - rozszerzyłam oczy, byłam tak samo zdziwiona jak i Livius - Będziecie idealnym małżeństwem

Czekajcie.. że co?

I still love you || Dance With devilsWhere stories live. Discover now