14.

10 3 0
                                    

Stałam znowu w tej okropnej sali, tam gdzie wszystko się skończyło, a raczej tak wtedy myślałam. Maksis szarpnął mną mocno tak, że stanęłam przed jakimś pudełkiem. Zmarszczyłam brwi wpatrując się w nie, jak miło.. dostałam prezencik.

W postaci prochów mojego ojca.

Próbowałam uciec, ale zostałam powstrzymana mocnym uściskiem Makreli, tak wymyśliłam mu nowe przezwisko.

Mieliśmy już Lorda Krewetosa to mamy też Lorda Makrelke.

- Nigdzie nie pójdziesz, rytuał przejdzie po mojej myśli - próbowałam mu się wyrwać, czemu musiałam być słabsza?

A tak, król diabłów przeciwko dhampirowi, pomyślmy.. kto ma większe szanse?

- Powinieneś się cieszyć, że nie żyje! Nie będziesz musiał ponosić klęski - syknęłam, Makreli się jednak nie spodobały moje słowa i po chwili w jego dłoni pojawił się sztylet

- To nie jest nawet satysfakcjonujące - zacisnęłam dłonie w pięści, silnym i pewnym ruchem złapał mnie za jedną dłoń i ją rozchylił

Zmarszczyłam brwi, gdy ostrze przecięło moją skórę. Widziałam w jego oczach satysfakcję, a gdy pociągnął mnie jeszcze bliżej pudełka tak, że moja krew kapnęła na prochy mego ojca stało się najgorsze.

Zupełnie nic.

Makrela zaniemówił przez moment, nie wiedział co się stało. Nagle jego nastrój się diametralnie zmienił i popatrzył się na mnie ze wściekłością. Popchnął mnie tak mocno, że się przewróciłam i spadłam ze schodów.

Powtórka z rozrywki?

- Coś zrobiła?! - krzyknął w moim kierunku i szybkim krokiem się przy mnie znalazł, kopnął mnie w brzuch, aż się zatoczyłam i walnęłam plecami o ścianę

Znów zaczął się do mnie zbliżać, tym razem szybko się podniosłam i uniknęłam jego ciosu. Mimo bólu musiałam walczyć, szkoda że szanse miałam niewielkie, ale nie będę się poddawała.

- To miało zadziałać! - patrzył się na mnie z furią w oczach

- Przykro mi, mój ojciec nie chce wstawać zza grobu - uśmiechnęłam się chytrze i szykowałam się do ataku

Nagle moja dłoń zaczęła mnie parzyć, nie wiem nawet dlaczego. Ognia nie było, nie paliłam się a okropnie mnie parzyło. Złapałam się za dłoń i przeklinałam pod nosem. Nie miałam pojęcia o co chodzi, stałam jak wryta wpatrzona w swoją dłoń. Po jakimś czasie z mojej dłoni wydobył się ogień, przeraziło mnie to mocno. Dłoń mi kurwa płonęła!

- To się dzieje - Maksis z wielkim uśmiechem był wpatrzony w jakiś punkt

Stwierdziłam, że spróbuje zignorować moją płonącą dłoń, ale zaczęłam nią machać z desperacji. Również popatrzyłam się w stronę pudełka, które również płonęło. Nie minęła minuta, a przede mną pojawił się mój ojciec...

To wszystko jest jakieś popieprzone! On nie powinien móc ożyć!

- Nareszcie - zaczął oglądać się całego z uśmiechem na ustach, a później jego wzrok skierował na mnie - Córko

Zaraz mnie coś trafi, przysięgam.

- Przywróciłaś mnie do życia, teraz możesz zasiąść ze mną na tronie - po moim trupie Krewetko

- Prędzej umrę niż to zrobie - syknęłam w jego stronę

- Trudno - jego wzrok po chwili powędrował ku Maksisowi - Maksis, jaka miła niespodzianka. Wróciły ci siły?

I still love you || Dance With devilsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz