10.

12 3 0
                                    

- Oni powinni wynająć sobie jakiś hotel - Lindo rzucił wrogie spojrzenie na każdego z osobna - My nie mamy miejsca ich tutaj trzymać

- Rozumiem braciszku.. to nic takiego, jeden będzie spał na kanapie, a reszcie przyniesiemy śpiwory bądź materace - delikatnie się uśmiechnęłam, ale mój brat nadal miał kwaśną minę - No chociaż na pare dnii

- Misaki, dobrze wiesz że i tak już mamy za dużo problemów na głowie. A oni to jeszcze większy problem! - wskazał palcem na czwórkę chłopców, którzy stali i nasłuchiwali się tej rozmowie

- Przecież nie będą przeszkadzać, zawsze się mogą do czegoś przydać - skrzyżowałam ręce pod biustem

Czemu mój brat musi być taki uparty? Rozumiem, że nie za bardzo się tu mieścimy ale tak dawno ich nie widziałam.

- Ja na przykład mógłbym sadzić róże w ogrodzie - razem ze swoim bratem popatrzyliśmy się na Urie'go, który stał uśmiechnięty

- Idiota... - parsknął Mage pod nosem - Daj już spokój, nie jesteś nawet ogrodnikiem

- Znam się na różach! - Urie obrócił się w stronę Mage'a i go spiorunował spojrzeniem

- Tak? Może i potrafisz wyczarować sobie różyczkę, ale nic poza tym! - Mage również spiorunował rudzielca, teraz to mieli walkę na spojrzenie

- Z kim ja się zadaje... - mój wzrok powędrował w stronę Shiki'ego, który był najwidoczniej zażenowany całą tą sytuacją

- Mam dość, mogą tu zostać na parę dni, ale później mają się wynieść - uśmiechnęłam się szeroko i wskoczyłam na mojego brata mocno go przytulając - Misaki! Udusisz mnie!

- Dziękiii!! - pocałowałam swojego brata w policzek i zeszłam z niego - A tak przy okazji.. ktoś wie gdzie jest Ritsuka?

- Chyba z Rem'em - rzekł krótko Roen - Stwierdzili, że mają w dupie wszystko i chcą się sobą nacieszyć

- To jakiś żart? - Roen się głupkowato uśmiechnął - Eh.. musimy zacząć obmyślać plan bez nich, nawet niewiadomo gdzie poszli

- Pewnie na randkę - Urie wzruszył beznamiętnie ramionami - Też powinniśmy się wybrać

Delikatnie zmarszczyłam brwi, ja już sama nie wiem kiedy on mówi na poważnie czy żartuje, trudno go rozgryźć. Kątem oka zauważyłam, że Shiki zabija rudzielca wzrokiem, autentycznie. Gdyby mógł zabijać wzrokiem to Urie już by nie żył.

Nagle poczułam wibracje w tylnej kieszeni swoich spodni, wyciągnęłam z niej swój telefon i przeczytałam wiadomość od mojej przyjaciółki.

Zesztywniałam od razu kiedy ją przeczytałam, nie wiedziałam co się w tym momencie działo.. wpatrywałam się w wiadomość próbując zrozumieć jej treść. Serce zaczęło mi mocniej bić, a ręce mi się spociły.

- Misaki? - poczułam na swoich ramionach czyjeś dłonie, nie byłam nawet wstanie oderwać wzroku od wiadomości - Co się stało?

Słyszałam w jego głosie, że się zamartwia. Shiki nie doczekał się ode mnie odpowiedzi i stanął obok mnie, aby móc przeczytać wiadomość z mojego telefonu.

- Jutro. 20. Park. Bądź sama - przeczytał na głos, a później znów poczułam na sobie jego wzrok

Czułam, że coś jest nie tak.. coś się stało. Chciałam do niej pobiec, sprawdzić czy wszystko w porządku, ale mocny uścisk na moim ramieniu mnie zatrzymywał. Spojrzałam w tę piękne, pomarańczowe oczy które nie odrywały się ode mnie ani na moment.

- Pójdę z tobą - pokręciłam przecząco głową - Misaki! Nie możesz tam iść sama!

- Zgadzam się z aniołkiem, nie możesz tak ryzykować. To może być pułapka - Roen się odezwał i zaczął się po chwili nad czymś zastanawiać - Jeśli to on.. może cię zabić, albo porwać jako zakładniczkę

- Niech tylko spróbuje dotknąć mojego motylka! - Urie się zbulwersował - Wyrwę mu wszystkie kończyny

- On będzie od ciebie dupku silniejszy - Mage przewrócił oczami na słowa przyjaciela, który go później trzepnął w ramię

- Misaki, jeśli myślisz że ci tam pozwolę pójść samej to się grubo mylisz - mój wzrok powędrował na mojego brata, był zły

Zły dlatego, że rozmyślałam o pójściu tam sama. Wiedział, że jestem tak uparta, każde ich słowo do mnie nie dotrze i w końcu tak czy siak pójdę tam sama. Miał racje, znał mnie jak własną kieszeń.. jeśli moja przyjaciółka jest w niebezpieczeństwie i ten kto napisał tę wiadomość chcę abym sama przyszła, to niech tak będzie. Przecież nie dam się tak łatwo zabić.

- Pójdę sama - rzekłam krótko i zamknęłam się w swoim pokoju

Nie miałam zamiaru się z nimi kłócić, pewnie by mnie przekonywali abym sama nie szła i inne takie, ale ja już podjęłam decyzje. Może i głupią, ale nie pozwolę aby coś jej się stało..

Słyszałam krzyki dochodzące z salonu i westchnęłam ciężko, mam nadzieje że szybko przestaną tak się wydzierać, bo mam zamiar porządnie odpocząć. Usiadłam na swoim łóżku i zaczęłam się patrzeć przez okno, miałam koszmarnie złe przeczucia..

Ale musiałam ją uratować, nie pozwolę zrobić jej krzywdy.

I still love you || Dance With devilsWhere stories live. Discover now