11.

14 3 0
                                    

Punkt dwudziesta, stałam w parku i opierałam się o jakiejś drzewo. Jak na razie nie było nikogo, cisza i tylko ćwierkanie ptaków. Może po prostu ktoś sobie zrobił ze mnie głupi żart? Szczerze to wątpię, ale poczekam chwile.. ten ktoś może się spóźnić, a ja należę do osób cierpliwych.

Ha, Ha... BŁĄD.

Nagle usłyszałam, że coś się poruszyło w jakimś krzaku. Przełknęłam ślinę i zaczęłam powoli do niego podchodzić, gdy już byłam blisko wyskoczył z niego mały królik. Odetchnęłam z ulgą, królik uciekł przede mną a ja się delikatnie uśmiechnęłam, był uroczy.

Odwróciłam się na pięcie i ten widok mną wstrząsnął. Nie mogłam wydać z siebie żadnego dźwięku, stałam i patrzyłam się na ciało swojej przyjaciółki zwisające z drzewa.. była pozbawiona ubrań, na jej ciele były ślady pazurów i miała.. wyrwany język. Upadłam na kolana i czułam jak po moich policzkach zaczęły spływać łzy, nie mogłam dopuścić do świadomości, że nie żyła.. to tylko zły sen, głupi, cholerny sen.

- Kurwa! - walnęłam pięścią w ziemię robiąc wgłębienie, zaczęłam szlochać. Ten kto to zrobił pożałuje, nie odpuszczę dopóki nie znajdę winowajcy

- I po co przeklinasz? - podniosłam głowę i spojrzałam na jakiegoś mężczyznę o różowych włosach - Nie powinnaś płakać nad taką nic nie wartą istotą

Myślałam, że mnie coś trafi. Nie wiem co to za gość, ale pozwalał sobie za dużo. Wstałam i szybko znalazłam się przy nim, chcąc wbić kły w jego szyję. Jednak mężczyzna zniknął, zaczęłam się rozglądać ale nigdzie go nie było.. co tu się odpierdala?

- Pokaż się tchórzu! Boisz się ze mną walczyć?! - krzyknęłam i nadal się rozglądałam.. ale mężczyzna nadal się nie pokazywał - Ty Pierdolony tchórzu! Pokaż się do diabła!

- Nie masz ze mną szans - usłyszałam za sobą jego głos, od razu się odwróciłam z zamiarem zaatakowania, ale jego już nie było - Może i jesteś jego córką, ale nie posiadasz tyle mocy co on

- O czym ty do chuja bredzisz? - wysyczałam i nagle go zobaczyłam, stał przy jakimś drzewie z przerażającym uśmiechem na ustach

- Myślisz, że nic o tobie nie wiem? - zaczął i zaśmiał się pod nosem - Otóż błąd.. Córka Lorda Nesty, pół wampir a pół człowiek. Nigdy nie posiądziesz tyle mocy, jak twój ojciec i tyle, aby móc mnie pokonać. Prędzej umrzesz ze starciem ze mną, niż mnie pokonasz.. Misaki

Zmarszczyłam brwi patrząc się na tego mężczyznę, to przerażajace że tyle o mnie wiedział.. nie wiem skąd. Lecz wiem, że on nie będzie łatwym przeciwnikiem, może i nie pokazał na co go stać, ale nie miałam zamiaru stać i słuchać jego paplaniny. Pewna jestem, że to on zabił Koharu, a ja nie puszczę mu tego płazem.

Znowu ruszyłam do ataku, tym razem pojawiły mi się ostre, jak brzytwa pazury którymi chciałam zadać cios. Wymierzyłam dłoń w jego szyje i już miałam wbić w nią paznokcie, ale uścisk na mojej dłoni mi to uniemożliwiał. Patrzyłam się jak jego dłoń się coraz mocniej zaciska, cholernie mnie bolało. Czy on chciał mi rękę złamać?! Pierdolony psychol.

Po chwili odrzucił mnie tak mocno, że walnęłam ciałem o najbliższe drzewo z taką siłą, że aż je połamało. Runęłam na ziemie razem z drzewem i syknęłam cicho. Podniosłam się i z pełną nienawiścią patrzyłam się na jego paskudną gębę, na której cały czas był ten idiotyczny uśmiech.

- No proszę, wytrzymała jesteś. Większość po takim ciosie by nie mogła się podnieść, bądź by umarła - zaśmiał się - Będę miał ubaw

- Boisz się zaatakować? - zacisnęłam dłonie w pięści, pazury wbiły mi się w skórę przez co zaczęła mi lecieć krew. Nie przejmowałam się bólem, byłam tak wściekła, że nawet go nie czułam

Znikł mi z pola widzenia, chuj znowu to robi. Zaczęłam się rozglądać, bacznie i uważnie.. lecz nigdzie go nie było. Po chwili poczułam na swojej szyi mocny uścisk, zaczęłam się unosić nad ziemią oraz dusić jednocześnie. Mężczyzna stał za mną i byłam pewna, że ze swoim przerażającym uśmiechem, który mu chyba nigdy z twarzy nie schodzi.

- Mogę zdradzić ci mój mały sekret... - wyszeptał mi prosto do ucha, przeszedł mnie dreszcz.. nie wiem dlaczego, ale zaczęłam się go coraz bardziej obawiać - Lord Maksis we własnej osobie

I still love you || Dance With devilsWhere stories live. Discover now