Obiecałeś

170 13 7
                                    

Pov. Bloom...

Dziś lecimy na Domino odwiedzić moich rodziców,ale przede wszystkim moją siostrę i jej córeczkę.
Odkąd się urodziła spotkałyśmy się tylko dwa razy. Daphne nigdy nie miała mi tego za złe,ale ja żałowałam,że jako Ciocia jej dziecka nie mam dla niej prawie w ogóle czasu.
Czasem dzień mija mi tak szybko,że nim się zorientuję już jest noc.
Minęły już dwa lata,a ja wciąż nie mogę zapomnieć o tym,co ma się wydarzyć.
Każdego dnia zastanawiam się co by było gdyby okazało się,że to wszystko było tylko snem?

- Już dziś,Bloom...- usłyszałam kobiecy głos dobiegający z korytarza,w którym panował półmrok.

- Kim jesteś? - zapytałam powoli zbliżając się w stronę drzwi.
W chwili,w której miałam wyjść na korytarz zawahałam się i stanęłam w miejscu.Chciałam,ale nie potrafiłam zrobić kroku.

- Dziś się obudzisz i możemy obiecać,że Twój kolejny koszmar będzie gorszy od poprzedniego - usłyszałam ten przerażający śmiech.

- Nie...to nie prawda! Odeszłyście... już nie istniejecie! Nie ma Was tu...

Nagle nastała cisza.
Myślałam,że to już koniec... odeszły.
Tylko mi się wydawało,że je słyszę.
Niestety mój spokój i cisza nie trwały długo.
Już po chwili usłyszałam coś o wiele gorszego niż śmiech Trzech Prastarych Wiedźm...usłyszałam płacz mojego synka.
Chciałam czym prędzej wybiec z pokoju,ale drzwi zamknęły się tuż przed moim nosem.

- Stracisz wszystko co tak bardzo kochasz,Bloom - usłyszałam głos Belladonny za swoimi plecami.
Odwróciłam się,ale nie widziałam jej.

Mój synek płakał coraz głośniej.

- Wypuść mnie! - krzyknęłam.
Nie dostałam żadnej odpowiedzi.
Drzwi otworzyły się i w chwili,w której miałam wyjść z pokoju poczułam się jak sparaliżowana. Nie mogła poruszać nogami. Przede mną pojawiła się ogromna,lodowa ściana.
W mojej dłoni pojawiła się kula ognia.
Niestety...ogień w mojej dłoni zgasł tak szybko jak się pojawił.

- Wypuście mnie!
Zostawcie mojego syna!

- Odbierzemy Ci wszystko co kochasz,czarodziejko. Odebrałyśmy Ci już Valtora,teraz odbierzemy Ci syna,a Twoje córki przez resztę życia będą skazane na cierpienie!

- Nie! Zostawcie moją rodzinę!
Dajcie nam spokój!
Zostawcie mojego syna! - zobaczyłam jak Balladonna trzyma na rękach moje dziecko.
Chciałam jej go zabrać jak najszybciej,ale lodowa ściana nie pozwalała mi na to. Użyłam całej swojej mocy,aby ją roztopić... wszystko na nic.
Lód był tak zimy,że każdy płomień ognia w mojej dłoni od razu gasnął.

- Nie dotykaj go! - wykrzyczałam.

- Jest naprawdę bardzo podobny do swojego ojca.
Mogę Ci obiecać,Bloom,że gdy dorośnie dokona wszystkiego czego nie dokonał jego ojciec. Będzie takim samym potworem jak jego ojciec zanim go zepsułaś! Dokona tego wszystkiego i jeszcze więcej!

- Nie! To Wy zepsułyście Valtora!
To Wy chciałyście zmienić go w potwora,którym nigdy nie był! Prawdziwymi potworami zawsze byłyście Wy! Mój syn nigdy nie będzie zły! Nie pozwolę,abyście zmieniły mojego syna w marionetkę,posłuszną Waszym rozkazom!

- Możesz powstrzymać nas,ale jak zamierzasz powstrzymać przeznaczenie? - zobaczyłam otwierający się za nimi portal.

- Nie możecie zabrać mojego syna!
Valtor! Valtorze,gdzie jesteś?!
Potrzebuję Cię!

- Valtora już tu nie ma,Bloom.
Zostałaś sama...bez męża...bez przyjaciół. Nikt Ci już nie pomoże!

- Nie! To nie może być prawda!
To nie może dziać się naprawdę! Zostawcie mojego syna!
Zostawcie go!
- moje krzyki i próby uwolnienia się były bez skuteczne.
Po moich policzkach spłynęły łzy z bezsilności.
Nie mogę stracić moich dzieci.
Nie mogę stracić Valtora.
Nie mogę być sama...

Kiedy skończy się mój czas      𝑩𝒍𝒐𝒐𝒎 𝒙 𝑽𝒂𝒍𝒕𝒐𝒓 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz