TO już się zacząło

85 14 2
                                    

Pov. Valtor...

To wszystko stało się tak szybko, że nawet nie wiem kiedy a już było po wszystkim...Bloom zniknęła.
Nie zapadła w głęboki sen,z którego w każdej chwili mogłem ją wybudzić ani nie zemdlała,ona...po prostu zniknęła. Odeszła pozostawiając problemy i wszystko inne za sobą.
Tym największym problemem byłem ja. Gdyby nie ja nic takiego by się nie stało i Bloom byłaby tu teraz.
Jestem niewinny, ale nikt poza Bloom w to nie wierzy.

Dlaczego to zawsze ja muszę być tym problemem?
Dlaczego to zawsze ja muszę sprawiać kłopoty i ból,tym którym kocham,nawet wtedy kiedy bardzo tego nie chcę?
Dlaczego od zawsze muszę być przeklęty?
Dlaczego to wszystko musi być takie niesprawiedliwe?
Bloom odeszła by naprawić przeszłość,ale nie wie jeszcze, że przeszłości nie można naprawić... zwłaszcza tej mojej.
Żadne zaklęcie nie pomoże jej zmienić przeszłości.
Nie może zmienić czegoś co jest nieuniknione.
Jestem zły,ale nie na nią,tylko na siebie. Znowu moja rodzina jest narażona na niebezpieczeństwo z mojej winy. Gdybym tylko wcześniej wiedział co się stanie i jak będzie wyglądała nasza przyszłość nigdy nie powiedziałbym Bloom co tak naprawdę do niej czuję.
Wtedy byłaby bezpieczna i szczęśliwa.
Żyła by jak księżniczka.
Miała by życie jak z bajki,takie na jakie zasłużyła.
Nie jestem i nigdy nie byłem jej wart. To wszystko co się działo przez ostanie lata uświadomiło mi, że nigdy nie powinniśmy być razem,ale pokazało mi też, że mimo tych wszystkich przeciwności zawsze daliśmy radę. Jednak tym razem będzie inaczej. Ja i Bloom nie powinniśmy być razem,ale jesteśmy. Niestety tym razem nasza historia nie będzie miała szczęśliwego zakończenia.

- Właśnie tego chciałyście prawda?
Trzy Prastare Wiedźmy...od samego początku chciałyście by w moim życiu nie było nic poza cierpienim,strachem i rozpaczą. Pragnełyście rozdzielić mnie i Bloom. Wreszcie wam się to udało. Jesteście teraz z siebie dumne?
- nie dostałem od nich żadnej odpowiedzi. Nawet nie byłem pewien czy mnie słyszą.
Westchnąłem z frustracji.

Czułem na sobie wzrok wszystkich zebranych w bibliotece Fortecy Światła.Patrzyli na mnie tak jakby czekali na jakąś moją reakcję.
W tej chwili nie bardzo wiedziałem czego ode mnie oczekują.

Czy Arcadia chcę bym zaczął z nią walczyć?
Czy Winx boją się tego co może się za chwilę wydarzyć?
Jestem ciekaw co zrobią jeśli zjawią się tu strażnicy. Staną ze mną do walki czy powstrzymają strażników,a może...nie zrobią zupełnie nic?

Tak jak podejrzewałem,po kilku minutach, które wydawały się być wiecznością do środka wbiegli strażnicy. Spojrzeli na Arcadie czekając na jakieś rozkazy.

- Tylko ty możesz ją powstrzymać Valtorze,nikt inny - odezwała się Arcadia przenosząc na mnie swój wzrok.
- Oboje dobrze wiemy co się stanie jeśli Bloom nadal będzie w przeszłości. Jeśli wciąż będzie zmieniać bieg wydarzeń zaburzy równowagę wszechświata i cały nasz Magiczny Wymiar przestanie istnieć.

- Potrzebujesz mojej pomocy Arcadio,a jeszcze chwilę temu byłaś gotowa skazać mnie na śmierć,a raczej wykonać wyrok. Naprawdę myślisz, że zależy mi na Magicznym Wymiarze? Myślisz, że zależy mi na osobach, które uważają mnie za potwora, którego trzeba się jak najszybciej pozbyć? Masz szczęście Arcadio, że zależy mi na Bloom, gdyby nie ona nigdy bym ci nie pomógł, zwłaszcza teraz.

- Ja tylko wykonałam swój obowiązek. Wraz z Radą Starszyzny oceniłam cię sprawiedliwe.

- Czyżby? Nie wydaję mi się żeby skazywanie niewinnej osoby na śmierć było sprawiedliwe,ale skoro tak uważasz.
Pewnie,gdy wszystko wróci do normy i Magicznemu Wymiarowi nie będzie zagrażało już żadne niebezpieczeństwo, nie zawahasz się wykonać wyroku? Wtedy już nie będę ci potrzebny.

Kiedy skończy się mój czas      𝑩𝒍𝒐𝒐𝒎 𝒙 𝑽𝒂𝒍𝒕𝒐𝒓 Where stories live. Discover now